Nie zamierzam ukrywać samozadowolenia, że udał mi się tytuł albowiem widzę w nim uniwersalne przesłanie. Można potraktować temat w sposób kpiarski odnosząc się do lamentów PO w sprawie KPO - Krajowego Planu Odbudowy, albo na poważnie, biorąc na tapetę zagadnienie przetrwania Platformy Obywatelskiej.
I jedna i druga perspektywa wydają mi się atrakcyjne - trudno mi się zdecydować: i to kusi i to nęci. Inne podejście ma pan Budka, który chyba już nie zwraca uwagi na los Platformy Obywatelskiej.
W najbliższych dniach mają się zdecydować również losy Krajowego Planu Odbudowy. Co to jest wszyscy wiedzą. Przypomnę tylko, że w grę wchodzi - w postaci Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności - około 23 miliardów euro + pożyczki w kwocie około 34 miliardów euro.
Stanowisko PO, a dokładniej rzecz ujmując stanowisko pana Budki jest takie, żeby nie pozwolić PIS na zarządzanie tymi pieniędzmi. Dlatego nie dziwi mnie poranna wieść:
Pan Borys Budka licytuje bardzo, ale to bardzo wysoko. Można by powiedzieć, że podejmuje ogromne ryzyko licząc na to, że w ten sposób pozbawi PIS władzy. Sęk w tym, że osobiste ryzyko pana Budki jest żadne. Pan Budka nie ma nic do stracenia. Stanowisko Przewodniczącego PO? A cóż to za rarytas w dzisiejszych czasach. Pan Tusk przynajmniej miał załatwioną fuchę w Brukseli co - w przypadku pana Budki - nie wydaje mi się możliwe. Jeżeli pan Budka niczego nie zyska (osobiście) to też osobiście niczego nie straci. Najwyżej wróci do radcowania i tyle będzie po śnie o władzy. Czym tak naprawdę ryzykuje pan Budka? Losem członków PO, w szczególności losem posłów i posłanek. Wszyscy się u Hołowni nie zmieszczą, nie ma takiej możliwości.
Nie znaczy to, że pan Budka jest - w swoim mniemaniu - "nie bo nie". Pan Budka ma swoje powody (argumenty), które pojawiają się na Twitterze w formie eleganckich grafik, które zapewne mają wyrazić pryncypialne stanowisko PO.
Przyjrzyjmy się tej grafice.
Jak sądzę, nieprzypadkowo PO oczekuje, że 40% środków powinno znaleźć się w puli samorządowej. Dlaczego? Przypominam, bezzwrotna część KPO to nieco ponad 40% ogólnej wartości środków odbudowy. Sądzę, że PO kombinuje następująco: te środki, których nie trzeba zwracać powinny trafić w ręce samorządów (patrz Warszawa, Gdańsk i pozostałe włości PO) i niech one rozdzielają po uważaniu. Pozostałe 60%, te w formie pożyczek, niech sobie zagospodaruje rząd i potem niech spłaca. Ale od samorządów wara!
Co do punktów 2 i 3 to nie sądzę, żeby rząd miał coś przeciwko - widać to zresztą po dzisiejszych ustaleniach z Lewicą. Znaczy można przyjść, postawić oczekiwania i wyjść zadowolonym.
4 punkt nieco przeczy pierwszemu: wynika bowiem z tej grafiki, że PO chce, by tak naprawdę rozdział 100% funduszy był zależny od samorządów. Problem w tym, że to nie one będą podpisywać umowy w Brukseli i brać odpowiedzialność za ich realizację i spłatę pożyczek.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi PO w punkcie 5: przecież to oczywista oczywistość.Ale ważniejsze dzisiaj są dobre dla całej Polski projekty a nie tworzenie trójek robotniczo-chłopskich. Żeby monitorować to trzeba mieć najpierw co monitorować.
Polska potrzebuje Planu Odbudowy. Nawet jeżeli część środków będzie pochodziła z pożyczek - sensowne inwestycje zwrócą się wielokrotnie.
Platforma Obywatelska chyba nie rozumie, że też potrzebuje ale własnego Planu Odbudowy. Planu Odbudowy Platformy Obywatelskiej. Najprawdopodobniej KPO przejdzie w Sejmie i PO zostanie z rękami w ... wiemy gdzie. Jeżeli pan Budka się nie zreflektuje lub jeżeli członkowie PO się nie zreflektują to PO zostanie "odbudowane" przez pana Hołownię ale bez udziału pana Budki i jego najbliższych współpracowników. I to jeszcze przed wyborami.
Eksperci przewidują, że największe korzyści - z tych środków - Polska może osiągnąć w latach 2022-2023, czyli przed i w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze i sprawnie (uczciwie też) to PO pozostanie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. O ile będzie jeszcze istnieć.
Problemy PO mnie nie martwią ale wygląda na to, że to nie martwią również pana Borysa Budki.