syzyfoptymista syzyfoptymista
529
BLOG

O ortodoksyjnych pisowcach i nie tylko

syzyfoptymista syzyfoptymista Polityka Obserwuj notkę 45

 

Minęły dwa lata, a temat ortodoksyjności polityków i sympatyków PiS-u, jak można zauważyć na S24, nadal uwiera i to wcale niemniej niż wtedy i co dziwne, najbardziej, rzekomych zwolenników tej opcji, którzy oczywiście wiedzą lepiej i uzurpują sobie prawo do pouczania innych oraz bycia wyrocznią w kwestii przyzwoitości i poprawności, niedługo pewnie politycznej, bo są na prostej drodze do tej poprawności, wbrew temu, co głoszą. Chciałabym wierzyć, że robią to nieświadomie, ale dlaczego mam wierzyć, skoro upierają się przy tym, co głoszą.

Dziś, w okresie kampanii prezydenckiej, głoszenie tak kontrowersyjnych i krytycznych opinii, jak chociażby znęcanie się nad A. Dudą za krótkotrwałą przynależność do UW, na pewno „przysłuży” się zarówno PiS-owi, jak i jego kandydatowi na prezydenta.

Okres dwóch lat mierzę od 25 marca 2013 r,  kiedy po serii krytycznych tekstów znanego salonowego blogera, dotyczących tzw. ortodoksyjnych pisowców, napisałam na ten temat notkę.

Pozwalam sobie przytoczyć mój tekst z tamtego okresu, ponieważ nie stracił on na aktualności, a poglądy naszego salonowego kolegi tylko się ugruntowały.

*********************************************************

25.03.2013 r.

Dla formalności, zacznijmy może od wyjaśnienia znaczenia słowa ortodoksyjny, chociaż dla większości jego znaczenie nie jest tajemnicą, to są jednak tacy, którym kojarzy się ono np. ze…….. stomatologią:) I to wcale nie żart.

Ale ad rem, wyraz ortodoksja powstał z dwóch greckich słów „Orthos” (słuszny) i „Doxa” (mniemanie lub chwała/sława). Ortodoksja to ścisła wierność doktrynie, dogmatowi, zwłaszcza religijnemu. Współcześnie oznacza ścisłe  przestrzeganie jakiegoś kodeksu zasad. Człowiek ortodoksyjny jest nieskłonny do kompromisów, ustępstw, czasem fanatyczny.

Tyle w kwestii znaczenia słowa ortodoksyjny.

Słowo, które normalnie ma znaczenie raczej pozytywne (przestrzeganie zasad), często jest używane w kontekście o zabarwieniu pejoratywnym. Do tej pory najczęściej było używane do określania fanatycznych wyznawców różnych religii (fanatyzm religijny kojarzy się nienajlepiej). Ostatnio zostało przetransferowane do polityki. Oczywiście tu jest używane w znaczeniu całkowicie pejoratywnym. Polityczny ortodoks, to oczywiście fanatyk polityczny, przestrzegający kodeksu zasad, nieskłonny do kompromisów, wierny swoim przekonaniom.

Ale z kolei polityk wierny swoim przekonaniom, przestrzegający kodeksu zasad, nieskłonny do ustępstw, nie zmieniający poglądów w zależności od okoliczności, to przecież nie kto inny, jak nonkonformista. Człowiek przyzwoity, z zasadami, niechwiejny, z ugruntowanymi poglądami.

Czyli to samo zachowanie można określić w sposób dwojaki w zależności od tego, kogo się będzie charakteryzować. To samo można ukazać w świetle negatywnym lub pozytywnym. I teraz warto się zastanowić, od czego to zależy.

Nie jest żadną tajemnicą, że ostatnio ortodoksyjnymi określa się polityków PiS-u. Ortodoksyjny pisowiec - brzmi pejoratywnie? Brzmi, bo tak ma brzmieć.

I w tym przypadku zabarwienie pejoratywne jest oczywiste, bo musi być oczywiste. Przecież pisowiec (prawdziwy) może być tylko fanatykiem (bo nie zmienia poglądów w zależności od wyniku wyborczego), który jest wierny swoim przekonaniom, niezdolnym do kompromisów wyznawcą religii smoleńskiej (pasuje jak ulał), czyli typowym ortodoksem. No dobrze. Zgoda.

Ale wobec tego, kim są fanatyczni, niezdolni do kompromisów, przedstawiciele pozostałych polskich partii politycznych? No, kim? Nonkonformistami? A może jednak też ortodoksami? Czy nie ma ortodoksyjnych platformersów, eseldowców, palikociarzy i reszty planktonu politycznego?

Dlaczego stosuje się podwójne standardy? Dlaczego tę samą postawę u jednych postrzega się jako pozytywną, u innych jako negatywną. Jeden jest ortodoksem, drugi nonkonformistą?

O „nonkonformizmie” u przeciwników politycznych PiS-u mówię tylko w celu wykazania hipokryzji tych, którzy używają określenia ortodoksyjni pisowcy. Nonkonformistów w PO, SLD i całej reszcie można szukać ze świecą i się nie znajdzie.

Zadziwiające jest to, że w tę obrzydliwą kampanię przeciwko „pisowskiej ortodoksji” wpisują się ludzie rzekomo popierający PiS, rzekomo nawet szykanowani za jawne popieranie PiS-u (cóż za wielka odwaga). Ludziom tym wydaje się, że to uprawnia ich do jawnej krytyki tej partii oraz jej przywódcy, do pouczania i udzielania dobrych rad (publicznie) oraz używania i propagowania ironicznego określenia, o którym tu piszę.

Dlaczego nie zastanowią się nad tym, że politycy i sympatycy popierający pozostałe partie, nie krytykują publicznie swoich wybrańców, a chyba nie ma wątpliwości, że mieliby za co. Lista „zasług” i niespełnionych obietnic tych „nieortodoksyjnych”, szczególnie tych, którzy sprawują władzę, jest baaaardzo dłuuuuuga. Prawdziwie nieortodoksyjni, obiektywni politycy i sympatycy, byliby krytyczni wobec rządzących zaniedbujących obowiązki w stosunku do własnego państwa i obywateli, dla naszego wspólnego dobra.

I w kontekście tego, drodzy krytykanci, którzy, jak nasz noblista, jesteście za, a nawet przeciw, co powiecie o platformersach, peeselowcach, eseldowcach i innych, kim są? Ortodoksami czy może raczej zamordystami?

Może więc zacznijmy używać określenia zamordyści peowscy?

Apeluję do krytykantów "ortodoksyjnych pisowców", zastanówcie się nad tym, co robicie. Czy jesteście za, czy jesteście przeciw? Takie długie stanie w rozkroku na zdrowie nie wyjdzie, nikomu. Chyba wiecie, że dobrymi (?) radami droga do piekła jest wybrukowana?

Chyba, że to piekło jeszcze się wam nie znudziło.

 

Syzyfoptymista

 

 

 

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka