Harley Porter Harley Porter
961
BLOG

cukier wcale nie krzepi, czyli o ograniczaniu wolności

Harley Porter Harley Porter Podatki Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Ważne aby coś dobrze uzasadnić, czyli jak mówili nasi dziadkowie - jak zawinąć gówno w papierek aby nie budziło kontrowersji. Szczęki mi się zaciskają kiedy słyszę owe utyskiwania rządowych ekspertów o złym odżywianiu Polaków. W retoryce owej złej konsumpcji za wiele jeśli nie za wszysko odpowiada cukier, który chcąc czy nie, dorobił się ksywy "biała śmierć".

Nie mam zamiaru polemizować z badaniami, pewnie jest tak jak one mówią. Nie chcę też namawiać nikogo aby machnął ręką i wsypywał do herbaty całą cukierniczkę "białej śmierci", pragnę jedynie, abym to ja miał prawo wyboru, czy anty cukrowym restrykcjom się poddam, czy nie.

Nikt nie lubi być traktowany jak małe dziecko, którym steruje i manipuluje dorosły czyli państwo. Wolność to bardzo subtelna wartość, mogąca być w każdej chwili niepostrzeżenie zamieniona w niewolę albo w biegunowo przeciwną swawolę. Życie w społeczeństwie rzecz jasna wymusza na nas pewne ograniczenia, zaś zasada Tockqueville, że tam kończy się moja wolność gdzie zaczyna twoja, zdaje się owe ograniczenia trafnie definiować. Jednak w tym wypadku nie chodzi o korelacje międzyludzkie, tylko o korelacje między człowiekiem a instytucją albo pomiędzy człowiekiem, a państwem. Kiedy tak postawimy sprawę, okaże się, że zasada Tockqueville nie obowiązuje.

I tu mam pewien problem bowiem bez większej trudności będzie można podważyć to, co piszę i wiarygodnie uzasadnić dla czego. W czym rzecz. Otóż jeśli zgodzimy się, że takie używki jak papierosy, alkohol czy cukier szkodzą, zaś duża część ludzkości to olewa, na przykład Chińczycy palący jak ich baśniowe smoki, Amerykanie pochłaniająct megatony czerwaonego mięsa i cukru czy też Rosjanie i Japończycy zalewający się w trupa, choć każdy na inny sposób. Nawyki te powodują wiele cięzkich chorób czyli tworzą medyczne wyzwanie, z którym kaźde cywilizowane państwo musi się zmierzyć. Co więc robi? Obkłada powodujące choroby produkty akcyzami czyli podatkami mającymi wpłynąć na ludzi aby ograniczyć zakup tego, co im szkodzi oraz wzbogaca fiskus z którego później czerpie  środki na leczenie owych schorzeń, choć nie tylko. I w tym momencie na moje stwierdzenie, że jest to elementarne ograniczenie wolności bowiem skoro dany towar jest na rynku nikt nie powinien podnosić ceny w taki sposób, że może najzwyczajniej przestać mnie na niego stać czyli sztucznie ograniczać dostęp do niego, ktoś może powiedzieć, że czynione to jest w trosce o moje zdrowie - patrz, o rząd troszczy się o mnie bo mu zależy na obywatelach. Oraz, że musi mieć on środki na leczenie owych lekkomyślnych obywateli, dla których korzystanie z owych, szkodliwych produktów nie jest problemem.

Trudno dyskutować, ale spójżmy na problem inaczej. Skoro dany produkt szkodzi dla czego dopuszczony jest do użytku? W ogóle dlaczego jedne szkodliwe produkty można używać, a innych nie? Papierosy i alkochol zabijają rocznie kilkadziesiąt tysięcy procent więcej ludzi niż maihuana i ekstazy (nie wiem czy ekstazy zabiła kogokolwiek?!). Dla czego można jarać i upijać się, a ćpać już nie? Ktoś powie, ze taki stan rzeczy ma związek z tradycją i kulturą wytworzoną w trakcie setek pokoleń przez ludzką cywilizację. Ja zaś odpowiem, że jakoś nie przeszkadza lewackim i liberalnym rządom burzyć ową tradycję i kulturę poprzez szerzenie w swoich krajach ideologii gender oraz rozpieszczanie całej tej manażerii lgbt z moralnym rozpasaniem, skrobankami i niszczeniem rodzin. Tutaj tego się nie dostrzega, tutaj tradycję i kulturę można w dupę kopnąć , ale fajek i gorzały już nie bo to zachwieje naszą kulturowością. Co za je.......na hipokryzja!

Ile ksztuje wyprodukowanie pół litra wódki? Dwa złote. Ile kosztuje w sklepie - wiemy wszyscy. Podatki z akcyzy za wyroby tytoniowe  alkohol i paliwa za 2019 rok to blisko 80 miliardów złotych. Premier Morawiecki mówi jednak, że nie o te podatki chodzi, twierdzi nawet, że akcyza to jedynie nieznaczna część wydatków na zdrowie, zapomina jednak dodać, że nie wszystkie choroby wynikają z używk. Premierowi w jego wypowiedzi chodzi o stworzenie społeczeństwa niepijącego i niepalącego, a akcyzy mają się do tego przyczynić. Gdzie tu społeczeństwo obywatelskie, w którym można wybrać czy chce się po trunek sięgnąć czy nie?! Premier zadecydował za nas! Łatwiej bowiem czynić wódkę i tytoń nieosiągalnymi cenowo niż uświadamiać, prowadzić politykę informacyjną i lansować wzorce zachowań.

Teraz, najwidoczniej premierowi nie spodobało się, że nie wszyscy są tak szczupli jak on więc wprowadzenie podatku cukrowego stało się tylko kwestią czasu. Ciekaw jestem czy Mateusz Morawiecki znowu powie, że podatek ten jest nic nie znaczącym cienkuszem wpływającym do fiskalnej beczki, a na prawdę chodzi mu o to aby piszący te słowa, tak jak miliony Polaków przypominał greckiego herosa albo skandynawskiego boga (niepotrzebne skreślić). Premier z roztkliwiającą emfazą udaje, że nie chodzi mu o pieniądze tylko o formę Polki i Polaka. Jeśli treść jest zamazana i niejednoznaczna i tak na prawdę nie wiadomo o co chodzi, to z pewnością chommdzi o pieniądze. Dla mnie powód jest nieistotny, choć przykro mi, że mój premier usiłuje zrobić ze mnie wała i wmówić mi, że chodzi o mój tłusty brzuch, a nie mój chudy portwel. Morawieckiemu umyka, że zabierając mi pieniądze, odbiera mi też część wolności z której rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił jednego ze swoich bahmatów pędzącego przez stepy polityki.

Ogranicza mi się alkohol, papierosy i cukier. Za chwilę przyjdzie pora na czerwone mięso, a może za podszeptem lewackiej chołoty, na mięso w ogóle. Już dawno odebrano mi prawo do obony czyniąc broń nielegalną, a możliwość jej zdobycia upodabniając do wyprawy argonautów po złote runo, wyprawy bez hepyendu. Broń to w ogóle ciekawa sprawa. Nie masz prawa do jej posiadania, choc możesz bez zezwolenia nabyć nóż, miecz, topór. Z jakiegoś powodu nie możesz posiadać kuszy, ale łuk i broń czarnoprochową już tak, pewnie kusza za bardzo kojarzy się z karabinem?! Nie możesz na własnej ziemi, za którą zapłaciłeś i o którą dbasz wyciąć drzewa, bo drzewo to świętość, a rząd boi się ekologów i różnych greenpisów, mimo, że za życia św.p. ministra Szyszki była taka okazja i wystarczyło nagłośnić stanowisko Państwa Polskiego, że Polska drzewami sto i kochamy zieleń, ale jeszcze bardziej kochamy prawa obywatelskie i wolnść przejawiającą się w prawie do swobodnego kształtowania własnej ziemi przez jej posiadacza. Nie ma takiego prawa bowiem trzeba by sprzeciwić się Unii i lewactwu, a co najważniejsze uznać Polaka za wolnego obywatela. Nie można wycinać drzew na swojej ziemi, a to, co jest pod nią nie jest twoje Polaku kochany tylko państwa. Gdzie tu wolność i szacunek do obywatela, gdzie tu w ogóle obywatel? 

Nie wiem co jeszcze nas czeka, czy tendencja do przykręcania śruby naszemu obywatelstwu jest trwała czy nie. Coś mi jednak mówi, że nasz wielki brat będzie się o nas "troszczył" bardziej niż my sami, a wolność to przecież tylko taki myk, ulotny i nieuchwytny, więc może gdy jej zabraknie nikt z nas tego tak naprawdę nie zauważy?!






















Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka