Harley Porter Harley Porter
843
BLOG

Uwiera mnie bycie za PiSem, przeraża, że można być za za Platformą

Harley Porter Harley Porter PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 39

Od jakiegoś czasu uwiera mnie bycie za Prawem i Sprawiedliwością. Uwiera, bowiem PiS zdaje się schodzić z drogi, jaką obiecał kroczyć i najzwyczajniej, przyjmuje do wiadomości i akceptuję różne niepokojące i patologiczne rzeczy, dziejące się w jego wnętrzu. Dla mnie, ważnym, jeśli nie najważniejszym, jest spolegliwość względem Unii Europejskiej i ów dualizm w transmisji faktów. Z jednej strony Mateusz Morawiecki pokornie przyjmuje, szkodzące Polsce dyrektywy unijne, zgadzając się na wszystko ( zastanawiam się, kiedy ściągnie portki i na czworakach odda anus unijnym komisarzom), z drugiej, na użytek wewnętrzny, grzmi, jak to twardo broni w Brukseli polskich interesów i guzika im nie odda. Oliwy do ognia dolewa kłamliwa deklaracja prezesa Kaczyńskiego o końcu ustępstw wobec Unii, której prezesowi nikt nie wytknął, i z której nikt go nie rozliczył.

Cała reszta owego pisowskiego dyskomfortu bierze się głównie z owego unijnego kontekstu, bowiem sądowa anarchia, obawa utraty przez Polskę lasów państwowych, perspektywa niewiarygodnego zubożenia, spowodowanego energetycznymi przekształceniami oraz obawa wydarcia Polakom gotówki na rzecz elektronicznego pieniądza, a także zdewastowania własnego górnictwa o największych w Europie pokładach węgla, mają swoje źródło w coraz większym, czynionym rękoma Morawieckiego, zblatowaniu z Brukselą i jej neo prawem. Do tego wszystkiego dochodzi ostatnia sprawa z ukraińskim zbożem i spożywką, zalewającym polski rynek, do czego Prawo i Sprawiedliwość beztrosko dopuściło i teraz bohatersko walczy z problemem, który samo stworzyło, oraz paroma mniejszymi sprawami, leżącymi odłogiem, wystarczy aby odczuć (słowo modne kilka lat temu, zwłaszcza w ustach Moniki Olejnik) wyjątkowo silny absmak odnośnie działań obecnej władzy.

Absmak przechodzi mi jednak ekspresowo, kiedy decyduję się uruchomić wyobraźnię i zobrazować sobie Polskę pod rządami  opozycji totalnej z Donaldem Tuskiem na czele, siedzącym za sterami szalonej POwskiej maszyny zmian. Absmak przeistacza się w smak lukrecji, gdy pomyślę, że istnieje część społeczeństwa, gotowa na ową szaloną maszynę zmian głosować. Wspominam gorliwe zapewnienia Tuska, że funkcja premiera jest zaszczytna i godna, że to niemal polityczny orgazm, z którego nie zamierza zrezygnować. Zaraz potem widzę szaleńczy cwał Tuska ku przewodniczeniu europejskiemu parlamentowi, mającego gdzieś wcześniejsze zapewnienia i galapującego w kierunku sterczącego paluszka Angeli Merkel, zapewniającej Donaldowi wewnętrzny masaż jego politycznej prostaty, czyli dla niego orgazm o niebo lepszy niż ten, jakiego doznawał wśród polaczków.

Potem jest cała reszta, proputinowski obciąg polityczny, gotowośc padnięcia Tuska z całą gospodarką w ramiona tego zbrodniarza, niczym zdegenerowana Justyna, marząca aby  swoją cnotę  oddać w niewolę i niedolę kacapskiego chwosta. Wreszcie Smoleńsk, mord na 96 ofiarach i oddanie sprawy w ręce mordercy z którym wcześniej rudy orzeł skumał się jak ze swoim. To wystarczy, choć jest jeszcze cała gospodarka, niezrealizowane obietnice wyborcze i degeneracja wojska cofniętego za linię Wisły, oraz zlodziejscy współpracownicy, dla których  polskość jest równie nienormalna jak dla Tuska, a normalną staje się wtedy kiedy daje się ową polskość i Polskę okraść. Jak napisałem, to wystarczy aby patrząc na pulsującą, z anty pisowskiej wściekłości, żyłę na czole "babci" Kasi (kiedyś jej pęknie), skarcić się za ów absmak i nie mieć już wątpliwości.

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka