Walka o ostatni bochenek chleba jak o karpia za złotówkę lub o przecenione telewizory. Tysiące Polaków, którzy umierają z głodu na ulicach bo zapomnieli o zakazie handlu w niedzielę. Strajki okupacyjne pod zamkniętymi marketami i centrami handlowymi. Zakupowi zombie błądzący po kraju i mówiący zamiast brain, brain, zakupów, zakupów. Kłótnie i morderstwa w rodzinach bo nie ma co robić w niedzielę a zwykle chodziło się do galerii handlowej. Jednym słowem całkowity rozpad więzi społecznych. Doprowadzenie ludzi na skraj szaleństwa i desperacji. Armagedon i Apokalipsa w jednym.
Takie według opozycji totalnej i mediów tzw. głównego nurtu miały być skutki zakazu handlu w niedzielę. Medialna nawalanka, która przetoczyła się przed pierwsza niehandlową niedzielą przypominała iście tę będącą przygotowaniem do wprowadzenia Stanu Wojennego, którą jeszcze pamiętam. Wtedy też miliony ludzi niedojadały i marzły przez warchołów z Solidarności.
Tymczasem jak było? Okazuje się, że nic z tego co opisałem na wstępie. Oto dwa linki z jakże "przyjaznych" zakazowi mediów parówkowego portalu i agorowej gazety.pl:
http://natemat.pl/232313,ostatnia-sobota-przez-zakazem-handlu-duzy-ruch-i-puste-polki
I co trochę wam łyso opozycjo totalna i wspierającym ją po linii i na bazie mediom?
Komentarze