Tatarka Tatarka
146
BLOG

Gdy rzeczywistość w szaleństwie

Tatarka Tatarka Kultura Obserwuj notkę 10

***

Gdy rzeczywistość w szaleństwie…, to może o ptakach, jeśli masz dość głupoty w sejmie, na targu, w szkole. Przeraża tyrania nowej władzy i nie da się uciec. A może odfrunąć z ptakiem?

Wyciągam album, a raczej spadł z wysokości, bo po coś sięgałam na najwyższą półę. Obraz: dziewczyna robi korale z czerwonej jarzębiny. Na wsi w latach pięćdziesiątych dziewczyny nie miały świecidełek, a chciały iść strojne do remizy na pohulankę. Na drugim zdjęciu brat z kotem. Tę historyjkę dokładnie pamiętam.

Grudniowy widok – srebrne kwiaty na szybie, arcydzieło zimy.

Nie wpuściłam kota do domu. Wdrapywał się na parapet i łapką tłuk w szybę. Młodszy brat chciał złapać kotka za ogon, ale przez szybę się nie da. Tajemnica wyszła na jaw w jasny dzień, gdy Franek rozbeczał się na całą wieś. Mama wpuściła kotka do domu, a ja dostałam reprymendę, bolesną.

Czasem na ogaceniu domu ze ściółki - którą grabiło się w sosnowych lasach i w płachtach do domu znosząc - na takim ogaceniu pod oknem siadywała modraszka w opasce Zorro i w niebieskim bereciku. Piękność sikor. Czasem obok przycupnął niepozorny wróbelek. Wtedy zaczynały się walki o miejsce. Patrzyliśmy z bratem za firan z pelargonii. Modraszka przegrywała z rozbójnikiem wróbelkiem.

X

Pusty karmnik

wataha dziobie bałwana

z nosem z marchewki

***

Już w dorosłym życiu siedząc wraz sąsiadem na werandzie, w nowym domu, powiedziałam:

- Już nie ma takiej watahy wróbli, tylko jakieś pojedyncze przefruną – zadumałam się.

- Bo wszystkie przesiadują u mnie w stodole na worku z żytem, a tego roku obrodziło – powiedział sąsiad, który wpadł na pogawędkę.

- Gienek, a które to dzwońce? Pokarzesz? Odkąd pola zarosły samosiejkami gniazdują różne kolonie ptaków. Czy widziałeś tu modraszki? – dopytuję.

- U mnie zadomowiły się dzwońce. Co roku towarzyszył mi rudzik, gdy jechałem w pole. Ostatnio go nie widzę, a jaki był mściwy, jak gołębie na parapecie, nie sypniesz pszenicy, to cichcem przyfruną i zasrają.

Przemilczam dowcip sąsiada i wciągam inne zdjęcie z albumu Tomka, rodzinnego ornitologa. Obowiązkowo przyjeżdżał z lornetką i aparatem. Godzinami polował na fruwające okazy.

- Gienek popatrz! Ten to chyba dzwoniec? Z zielonkawym żółtym dziobem i lekko skacze po puszystym śniegu, po zaspach lecz uciążliwych dla nóg. O i modraszka żółta gdzieś w tle, taka szara kuleczka wiercipięta tu i tam – opisuję zdjęcie lecz Gienek milczy. Chyba nie jest zainteresowany fotkami.

- Patrz! O, tu gromada brązowych mazurków w białych szaliczkach… . Fantazja natury jest nie do opisania. Ptaki podchodzą do zagród, kiedy zimowy kataklizm tworzy niepowtarzalną scenerię – egzaltuję się dalej. Gienek milczy.

Wyjmuję kolejne zdjęcie.

- Popatrz Gienek, jak tu czerwono! A styczeń. Kiście przemrożonej kaliny zwisają na gałązce. Apetycznie, tylko skubać, skubać. Wróbelki, gdzie odfrunęliście – podnoszę głowę znad albumu i szukam wzrokiem wróbli wokół modrzewia. Po chwili dodaję – A masz karmnik? I jakie tu są zimy? – zasypuję pytaniami Gienka, który minutę temu wstał i poszedł.

X

Pora śniadania

sople zatkały dziuplę

w środku gil


Tatarka
O mnie Tatarka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura