Banery
Banery
Republikaniec Republikaniec
895
BLOG

List otwarty wyborcy do Prezesa Jarosława Kaczyńskiego

Republikaniec Republikaniec PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 62

Szanowny Panie Prezesie partii Prawo i Sprawiedliwość,

no i po wyborach. Następne za trzy lata. Andrzej Duda wygrał, nie ma więc zagrożenia dla rządzącej większości obstrukcją ze strony prezydenta. W kampanii, którą moim zdaniem pociągnęli przede wszystkim wspólnie ubiegający się o reelekcję prezydent i premier, zarysowano w miarę czytelnie zamierzenia na najbliższą i nieco dalszą przyszłość. Więc – do roboty, proszę zagonić Panów i Panie z powrotem na stanowiska pracy, które im Pan jako szef sejmowej większości powierzył. Ja, wyborca, i jak podejrzewam bardzo wielu  mnie podobnych z tych 10440 tys. głosujących w niedzielę na Andrzeja Dudę, zapłaciliśmy, każdy swoim wolnym głosem obywatela Rzeczypospolitej Polskiej, więc teraz będziemy wymagać. Żadnej taryfy ulgowej, żadnych tłumaczeń, że przejściowe obiektywne trudności, że Bruksela, że niedobry Tusk, że Żydzi, że obstrukcja senacka. Z-e-r-o. Sprostacie naszym oczekiwaniom, podziękujemy i  pomożemy, każdy na miarę swoich możliwości. Nie potraficie – spadajcie. Wyjaśnienia, że konkurencja jest jeszcze gorsza od was, nie wystarczą. Jeśli konkurencja, z prawa, czy z lewa zaproponuje coś, co będzie wyglądać na wykonalne, a nas zainteresuje – damy jej szansę.
Moja droga do zostania wyborcą PiS-u była długa i kręta. Na początku, głównie za sprawą ś.p. Macieja Płażyńskiego, bliżej mi było do Platformy. W polityce znajomość ludzi, ich jakości i umiejętności  wiele znaczy. W 2005 zagłosowałem na znajomych – kandydata PO do sejmu, kandydata PiS na senatora. Po długim zastanawianiu się głosowałem na Lecha Kaczyńskiego, bo i z nim, i z Tuskiem moje drogi parę razy się skrzyżowały. Żałowałem PO-PiSu, nie mogłem strawić wicepremiera Leppera, zwłaszcza do czasu, gdy sprawy służbowe zetknęły mnie z jeszcze obrzydliwszymi osobnikami z okolic Giertycha.  W 2007 bez większych rozterek wybrałem PO. Mało przez kolejne parę lat miałem możności bliskiej i osobistej oceny rządu, Smoleńsk przyjąłem jako straszną tragedię (znałem cztery osoby, które były wtedy na pokładzie Tupolewa), ale tylko tragedię. W 2010 wybory ominąłem. Tragiczna jakość rządów Tuska i jego kompanii skłoniła mnie do przewartościowania. W 2015 w I turze poparłem Pawła Kukiza, w II, i w wyborach parlamentarnych już kandydatów  PiS. Kadencja 2015 – 2019 sprawiła, że dałem się przekonać do zaproponowania Zjednoczonej Prawicy i Prezydentowi Dudzie  drugiej. Nie bez zastrzeżeń, w eurowyborach  głosowałem na Konfederację, by dać szanse na umocnienie się na scenie politycznej komuś, kto popilnuje was, pisowców, z prawej strony, tym śmielej, że stawką nie były rządy w kraju.
Czego chcę? Oczekuję, że weźmiecie w końcu lekarstwo na biegunkę legislacyjną, tym bardziej konieczne, że wszystko wskazuje, iż senat nadal będzie potrzebował na każdą ustawę co najmniej 29 dni. 90% rzeczy, które uchwalacie jest zbędne. Nie trzeba nowych przepisów, trzeba czytać i EGZEKWOWAĆ stare.  Na  ukrócenie praktyki, że jak coś w rządzeniu zgrzyta i  przystawia, to najlepszym sposobem jest utworzenie kolejnej instytucji lub zatrudnienie kolejnych urzędników o bliżej nieokreślonych kompetencjach. Czekam na dokończenie reformy sądów. Na przemyślany i spójny projekt reformy edukacji. Na konsekwentne przeprowadzenie inwestycji budowy CPK i elektrowni jądrowej. Na rozpisany na lata, ale wreszcie istniejący i wdrożony plan odnowy sieci elektroenergetycznej, której stan jest coraz większym zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa.
Żądam, by śmiałym, węgierskim ruchem uciąć finansowanie z budżetu państwa polskiego neo-WUML-i, zwących się obecnie pięknie, jak na Zachodzie, gender studies. Żądam ukrócenia opłacania z moich podatków udających naukowców zawodowych opluwaczy Polski i Polaków, zgromadzonych w niektórych humanistycznych instytutach Polskiej Akademii Nauk. Żądam przywrócenia zwierzchnictwa Państwa Polskiego nad eksterytorialnym prawem kaduka Muzeum Auschwitz. Żądam, i tu, niestety niekonsekwentnie, ale jeden, jedyny raz nie obejdę się bez postulowania jednak nowego przepisu, wprowadzenia do kodeksu karnego karalności polityka lub urzędnika, który ośmieli się podjąć z kimkolwiek formalne rozmowy na temat sławetnego „mienia bezspadkowego”.
To jest moja lista minimum.
Tak, nie jestem przywiązany do żadnej organizacji. Chcę i będę wybierać lepszych. PiS jest tylko narzędziem, które okazało się sprawniejsze od innych. Jeśli się zużyje i popsuje, wyrzucę wyborczą kartką bez  żalu. Więcej jest w tych 10440648 Polaków myślących tak jak ja, niż członków Pana partii.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka