Republikaniec Republikaniec
208
BLOG

Tak było na Wileńszczyźnie (3)

Republikaniec Republikaniec Kultura Obserwuj notkę 0

Pustkę po rozwiązanych LVR Niemcy zapełnili ściągniętym alarmowo 19 pułkiem policyjnym SS i trzema batalionami z 286 dywizji ochronnej, a także oddziałami łotewskimi i estońskimi. Niemcy nabrali jednak respektu wobec sił AK, ograniczając się o ochrony szlaków komunikacyjnych, zaś oficerowie łotewscy starali się nawet uzgadniać z Polakami przemieszczenia swoich wojsk.

Garnizony hitlerowskie kontrolowały od maja do lipca wyłącznie szlaki komunikacyjne z większych miejscowości, Mniejsze posterunki żandarmerii zwinięto, wycofano także, oprócz samego Wilna litewską policję pomocniczą (Schutzmannschaft-Bataillonen, Savisaugos Batalionai). Silne posterunki tej ostatniej rozmieszczono wzdłuż przedwojennej granicy polsko-litewskiej,  skąd od tylko czasu do czasu wypuszczały się większymi grupami na polską stronę, formalnie po odbiór kontyngentów rolnych. Faktycznie, wobec opanowania terenu przez AK, były to typowe wyprawy rabunkowe, które w przypadku natrafienia na nie bronioną wieś polską zabierały, co wpadło w ręce, przy okazji mordując dla postrachu okazujących jakieś nieposłuszeństwo.

W Podbrzeziu, ok. 50 km na północ od Wilna, stacjonowała 3. kompania 258 batalionu policyjnego. Jej aktywność poważnie ograniczała możliwości skrytego przemieszczania się polskiej partyzantki. 5 Brygada "Łupaszki" postanowiła przeciwnika postraszyć i pozbawić pewności siebie.

W nocy z 19/20 czerwca 1944 do zarządzanego przez niemieckiego administratora i pracującego na rzecz Rzeszy folwarku Glinciszki (2 km od policyjnych koszar w Podbrzeziu), ale będącego jednocześnie oparciem dla sporej grupy Polaków, w tym ukrywających się osób z wileńskiej inteligencji, weszła hałaśliwie kilkuosobowa grupa uzbrojonych cywilów. Zażądali znacznej ilości żywności. Był to patrol jednej z kompanii 5 Brygady, stanowiący przynętę dla litewskich policjantów. Reszta kompanii urządziła zasadzkę. Wpadł w nią dość ostrożnie posuwający się sześcioosobowy patrol. Dwóch zginęło, dwóch ciężko rannych zmarło niebawem, dwóch zbiegło, alarmując resztę garnizonu.

Litwini wpadli w szał. Rano zastrzelili  pracownika majątku, który przyszedł złożyć wykaz zabranego przez partyzantów mienia, a następnie wkroczyli do Glinciszek, odgrażając się,  że za każdego ze swoich zabiją 10 Polaków. Tak właśnie zrobili. Wyprowadzili z zabudowań dworskich 40 osób w wieku od 3 do 84 lat, i rozstrzelali. Była wśród nich kobieta w zaawansowanej ciąży i dwie trzyletnie dziewczynki. Następnie spędzili 10 kolejnych mężczyzn, każąc im zakopać zwłoki i grożąc, że ich także zastrzelą. Jedna z ofiar, ranna, zbiegła. Po powrocie na miejsce kaźni pośród trupów znaleźli żywą jeszcze, ranną i płaczącą trzyletnią Tereskę Bałandównę, którą dobili kolbą karabinu. Po zakopaniu zwłok część z policjantów poszła do pałacu (zapewne zorientowali się, że wymordowali robotników rolnych i ich rodziny, a pozostawili we dworze ważniejsze cele), zagarniając kolejnych ludzi, ale zostali przepędzeni przez umundurowanych niemieckich funkcjonariuszy majątku. Zatrzymali natomiast nadjeżdżający w tym nieszczęśliwym momencie samochód administratora, Holendra. Wyciągnęli z niego zarządcę grupy majątków, Władysława Komara. Ten Polak, przedwojenny obywatel litewski, był im dobrze znany jako organizator i opiekun ludności polskiej. Próbującego uciekać postrzelili, a następnie dobili kolbami i butami. Był cenionym fachowcem, w kilka dni później Niemcy pomogli w jego ekshumacji i ponownym pochówku w Wilnie. Jego synem był urodzony w 1940 roku późniejszy polski wielokrotny olimpijczyk, także o imieniu Władysław. Nakazali też Litwinom wycofanie się z Podbrzezia, gdzie 1 lipca zastąpiła ich kompania Węgrów.

Czy można coś dobrego powiedzieć o litewskich policjantach? Chyba tylko to, że działali według zasad ustalonych przez ich zwierzchników. Zemsta według odpowiedzialności zbiorowej i wielokrotność ofiar w stosunku do strat własnych była z nimi całkowicie zgodna.

Tuż po odejściu Litwinów we do wsi dotarła zaalarmowana 5 brygada. Wstrząsająca relacja ocalałych, ślady krwi i świeże mogiły zrobiły swoje. "Łupaszka" zdecydował wziąć odwet — z danych rozpoznania wynikało, że spora grupa zbrodniarzy pochodzi z pobliskiej wsi Dubinki, położonej już po drugiej stronie dawnej granicy. Konspiracja dostarczyła wykaz nazwisk tamtejszych "szaulisów" oraz agentów litewskiej policji politycznej Sauguma (odpowiednik i współpracownik Gestapo). Nie był to jedyny powód wyboru celu. Dubinki były w dużej części zamieszkałe przez tzw. osadników wojskowych — Litwinów, którzy gospodarstwa otrzymali w latach 20.-30. z rozparcelowanego majątku skonfiskowanego Tyszkiewiczom, oraz po chłopach — Polakach, którzy dobrowolnie wyjechali, lub zostali wywłaszczeni. Na tym tle w okresie międzywojennym dochodziło do wielu konfliktów, zaś osadnicy, niewątpliwi patrioci litewscy łączyli ów patriotyzm z antypolskim szowinizmem. W dawnym pałacu Tyszkiewiczów przed wojną urządzono letnią rezydencję dla prezydenta Litwy, Antanasa Smetony.

Do Wilna wiadomość o tragedii dotarła jeszcze tego samego dnia. Płk "Wilk" postanowił zapobiegawczo wykonać demonstrację siły, poprzez demonstracyjny przemarsz w okolicy granicy 2 Zgrupowania  (ok. 1000 ludzi), jednak bez akcji odwetowej. Dzień później siatka konspiracyjna doniosła o zamiarach "Łupaszki" "Wilk" natychmiast wysłał łącznika, z rozkazem wstrzymania akcji, ten jednak nie odnalazł w terenie 5. Brygady, która już, skrytym marszem wyruszyła do celu. Czy gdyby dotarł, zapobiegłby kolejnej tragedii? Nie wiadomo. Z jednej strony, por. Szendzielarz był oficerem zawodowym, i wiedział, co to rozkaz. Z drugiej strony, ten świetny partyzant coraz bardziej nie dowierzał dowództwu. Kilkanaście dni później wprost odmówi udziału w operacji "Ostra Brama", nie ufając w możliwość dogadania się z Sowietami, i pomaszeruje ze swoimi ludźmi na zachód.

Rankiem 22 czerwca zbliżające się w kierunku celu oddziały zatrzymały na drodze i rozstrzelały rozpoznanego członka policji pomocniczej, który wracał z ojcem z targu. W rejonie miejscowości Giedrojcie doszło do starcia z grupą policjantów, wyruszającą na akcję, którą rozbito. 23 rano 2 pododdziały 5 Brygady zaatakowały Dubinki. Zniszczono z zaskoczenia drewniany bunkier z dwuosobową załogą, zastrzelono w służbowym mieszkaniu komendanta posterunku. I tu zaczyna się tragedia. W słabo rozpoznanym terenie partyzanci wyprowadzili z domów i rozstrzelali kilka raczej przypadkowych rodzin litewskich, w sumie 24 osoby, z których zaledwie jedna była prawdopodobnie związana z litewską policją. Wśród zamordowanych przeważały kobiety i dzieci, z których najmłodsze miało 2 miesiące. Jedną z nich była Polka, Anna Górska i jej 4-letni syn. 27 ofiar, z czego jakoś uzasadnić w wojennych warunkach można 4.

Długo po wojnie, ostatni dowódca 1 Wileńskiej Brygady AK por. Roman Korab-Żebryk napisał o tych wydarzeniach: "Ten pojedynczy przypadek w historii Armii Krajowej na Wileńszczyźnie zbiorowego mordu na ludności cywilnej jest zbrodnią, która splamiła honor AK. Takie postępowanie obce było etosowi AK. Nie mogą tej zbrodni usprawiedliwiać nadzwyczajne okoliczności — zrozumiałe wzburzenie oddziału na wieść o wymordowaniu w Glinciszkach prawie 40 Polaków*, w tym ciężarnych kobiet, starców i dzieci. Mogą one jedynie stanowić okoliczność łagodzącą."

Niewiele można dodać do tej oceny. Może to, że w odróżnieniu od swojego przeciwnika, żołnierze 5 Brygady działali wbrew rozkazom swoich przełożonych. W normalnych (dziwne słowo, jak na czasy wojny) warunkach "Łupaszka" odpowiedziałby za akcję w Dubinkach przed sądem polowym. Jednak warunki nie były  nawet tak "normalne". Tego samego 22 czerwca, gdy rozgrywała się tragedia w Dubinkach, ruszyła sowiecka "Operacja Bagration" - wielka ofensywa, która już za trzy tygodnie miała ogarnąć Wileńszczyznę i dotrzeć z końcem sierpnia do Wisły. Wileńska AK wszystkie siły włożyła we własną operację "Ostra Brama", która skończyła się dla jej ogromnej większości w więzieniach i łagrach sojusznika naszych sojuszników.


*Faktycznie, doliczając W. Komara i J. Koniecznego (ten, który przyszedł na policję z wykazem strat) - 41 osób.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura