Republikaniec Republikaniec
599
BLOG

Rewolucja Trumpa. Krytyczny błąd Igora Zalewskiego

Republikaniec Republikaniec Polityka Obserwuj notkę 14

We wczorajszym komentarzu Kanału Zero Igor Zalewski (link pod notką) omawiał wystąpienie Donalda Trumpa w ONZ. Ważny, programowy manifest rewolucji, wygłoszony otwarcie na skupiającym uwagę całego zamieszkałego świata forum. W pełzająco opanowywanym przez lewacką agendę uniwersum, nie do przecenienia. Wszak za głoszenie takich poglądów w niektórych krajach Europy można zostać uwięzionym.  Odrzucenie globalizmu, migracjonizmu, religii klimatycznej i cenzury poprawności politycznej jest przecież uderzeniem w fundamenty przekształceń, oszukańczo zwanych liberalnymi. Oszukańczo, bo cóż mają one wspólnego z nazwą kryjącą w sobie źródłosłów  libertas , czyli wolność.

Trump precyzyjnie i przekonująco zdefiniował źródła kryzysu Zachodu, rozkładu tamtejszych społeczeństw oraz przyczyn rosnących problemów gospodarczych. Kto odwiedzał Paryż, Londyn, Berlin czy Sztokholm 20 lat temu i dziś, a jest osobą myślącą krytycznie, nie może się z nim nie zgadzać. Porzucenie (sterowane najpierw poprzez nakłanianie, a teraz wymuszane) własnych fundamentalnych wartości narodowych i religijnych  zdewastowało kontynent, który w ostatnich kilku stuleciach był motorem postępu społecznego i technologicznego. Poddanie się klimatyzmowi z jego fanatycznym tropieniem  "śladu węglowego" daje w efekcie regres gospodarczy, którego nie powstrzymają ekstensywne próby rozszerzenia rynku eksploatacji w typie umowy UE — Mercosur. Rosnące ceny "zielonej energii", tak czy siak, dopadną europejski przemysł, konfrontując go z tymi, którzy nie ulegli iluzji, abo otrzeźwieją. Czyli z Chinami, oraz z odradzającymi się US. Parę miesięcy temu słów prawdy z ust wiceprezydenta J.D Vance'a musieli wysłuchać politycy europejscy, wczoraj powtórzono lekcję na szerszym forum. A słów głowy mocarstwa lekceważyć nie należy.

Zapewne wiele państw Południa z cichą satysfakcją patrzy na zachodni kryzys, upatrując w nim swojej dziejowej szansy, niemniej jednak kryzys ten nie jest i dla nich obojętny. Tym bardziej że epidemie — także umysłowe — mają tendencje do nieprzestrzegania granic.

Zalewski, zdolny i kompetentny komentator nie ustrzegł się jednak od pokusy poszukania dla aktualnej sytuacji historycznych analogii, w tym konkretnym przypadku zupełnie nietrafnych. Mianowicie, określił Trumpa jako kontrrewolucjonistę, dążącego do "zawrócenia świata", przywrócenia starego ładu niczym Julian Apostata (cesarz rzymski 361 - 363) antycznego, pogańskiego porządku w chrystianizującym się Imperium, albo Burbonowie, powracający do Francji w 1815 roku ze swoim programem restauracji ancien régime. 

Dlaczego nietrafnym? W obu dawnych przypadkach epigonom przeszłości marzyło się przywrócenie  porządków społecznych i gospodarczych, które niegdyś hamowały i utrudniały dążenia społeczeństw do rozwoju i dobrobytu. Form statycznych i opartych na przywilejach i przymusie, które zostały rozbite i zastąpione bardziej odpowiadającymi nowym warunkom, dającymi możliwości rozwoju i osiągnięcia dobrobytu przez większą niż wcześniej liczbę ludzi.

Czy dzisiejsza rewolucja, realizowana przez Trumpa z coraz większym powodzeniem (no, krytycy, gdzie głoszone przez was załamanie amerykańskiej gospodarki?) na terenie USA spełnia kryteria przywracania przeszłości? Bynajmniej. Ład budowany od dziesięcioleci przez globalistyczno-socjalistycznych utopistów osiągnął już stałe formy, wytworzył korzystające z niego elity oraz zastępy janczarów. W świetle faktów, jego kierunku i osiągnięć postępem, rozumianym jako możliwość osiągania poprawy bytu szerokich mas ludzkich nazywać nie sposób. Odwrotnie, za bliskim horyzontem czai się pauperyzacja i ograniczanie wolności osobistej oraz gospodarczej. Nieprzypadkowo lud przygotowuje się do ograniczenia mobilności (poza oczywiście, ideologicznym importem migrantów z daleka), karmienia soją i mączkami z owadów. W tym samym czasie elity liberalistokratyczne (piękny termin, ukuty przez Rafała Ziemkiewicza) będą sobie latać prywatnymi odrzutowcami pomiędzy kolejnymi sesjami sabatów, na których będą wygłaszać wzniosłe przemówienia i wręczać sobie wzajemnie sowite nagrody.

Trumpistowska rewolucja, odwołując się do dawnych, sprawdzonych form podobnie jak kiedyś rewolucja francuska do form dawnej Republiki Rzymskiej, jest w istocie swojej drogą rzeczywistego postępu. Dąży do obalenia neofeudalnego porządku opartego w coraz większym stopniu na ideologii, przywileju i przymusie, który ogranicza i usiłuje tamować naturalne dążenia społeczne. Nie chodzi o powrót do przeszłości, przywrócenie i pilnowanie stanu z roku 1950, a zniesienie szkodliwych, wznoszonych mozolnie barier, które mają zapewnić nowej arystokracji wieczną władzę, brak kontroli i bezkarność Postęp dziś, to walka o zniesienie łupieskiego haraczu ETS, który kładzie się na nas cięższym brzemieniem, niż pańszczyzna na dawnych chłopów, a nie kolejne sympozjum aktywiszcz w Dubaju o prawach siedemdziesiątej ósmej płci. Czas na rewaloryzację pojęć. Z problemami społecznymi mierzą się dziś populiści, podczas gdy lewica rozlicza granty w drogich kawiarniach przy markowym koniaku i sojowej latte.


https://www.youtube.com/watch?v=5mZBHCEYHOU

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka