Dla uczczenia zbliżającej się drugiej rocznicy wyborczego sukcesu znów zebrała się koalicyjna komisja"do spraw Pegazusa". I znowu po to, by pozwolić wszystkim przytomnym na stwierdzenie, że po tych dwóch latach nie ujawniono kompletnie nic, co świadczyłoby o niecelowości czy nielegalności zakupu na potrzeby służb specjalnych oprogramowania szpiegującego, ani o przypadkach jego nielegalnego, czyli niezgodnego z obowiązującym prawem użycia. Jedyny konkret, to potwierdzona z rok temu powszechnie wcześniej znana prawda, że sądy w Polsce działają byle jak. A wnioski służb dotyczące podsłuchów i podglądów klepią bezrefleksyjnie i z automatu. À propos, gdzie podziała się megagwiazda wolności sądowej i zatwierdzania podsłuchów w jednej osobie, sędzia Igor Tuleya? Od dawna go nie widno i nie słyszno.
Trudno jednak o więcej, gdy w skład istotnego organu demokracji demokracja owa oddelegowuje osoby intelektualnie ułomne. Do dziejów memu zapisze się poseł Jaskólski, dukający wczoraj nieskładnie jeszcze bardziej nieskładne przemówienie z kartki przylepionej do ekranu laptopa.
Lecąc klasyczką, ale jaja, ale jaja! Cztery czy pięć wieloosobowych ekip policyjnych łapiących w pocie czoła byłego ministra, który wcześniej w telewizji wyraźnie oświadczył, gdzie, skąd i kiedy przyleci. Schwytanego z tryumfem dowieziono na miejsce, i na dodatek tym razem komisja wcześniej przed dowiezionym ciupasem przesłuchańcem nie zbiegła. Ów brak czujności rewolucyjnej zemścił się srodze — jeden schorowany człowiek poddany torturze wielogodzinnej rozmowy z delikatnie mówiąc, odwrotnościami tytanów inteligencji, robił co chciał, udowadniał im miałkość i niewiedzę oraz wykorzystywał każdą okazję do przypominania niewygodnych dla obecnej koalicji spraw kryminalnych. Tych dziś masowo umarzanych na bezczela, z obrazą prawa i zdrowego rozsądku.
Zbigniewa Ziobry jako ministra nie ceniłem i nie cenię, ale jako opozycyjnemu politykowi oddaję dziś sprawiedliwość — spektakularnie rozjechał bandę cymbałów, co musiała z konieczności pokazać szerokiej publiczności nawet rządowa tuba w nieustającej likwidacji.
Zastanawiam się tylko, kiedy do Donalda Tuska dotrze wreszcie stara prawda, że od najzaciętszego wroga bardziej niebezpieczny jest usłużny idiota. Tylko że zabrnąwszy tak daleko w bagno, trudno jest zawrócić.
Inne tematy w dziale Polityka