Gdy jesienią 1918 roku odradzała się Niepodległa Polska, jej jeszcze nieokreślone granice natychmiast stanęły w ognistym kręgu kilku na raz wojen z większością sąsiadów. W mętliku narodzin nowej mapy Europy każdy chciał urwać jak najwięcej dla siebie. Niemcy, Ukraińcy, bolszewiccy Rosjanie, Czesi, Litwini.
Odradzająca się jesienią 1918 roku Polska stanęła niemal od pierwszego dnia w ognistym kręgu wojen ze wszystkimi niemal sąsiadami. W chaosie porodu nowej mapy Europy każdy chciał urwać jak najwięcej dla siebie. Ukraińcy, rosyjscy bolszewicy, Niemcy, Czesi, Litwini.
A my mieliśmy do dyspozycji przede wszystkim ludzi. Na nasze szczęście, lata pracy narodowej i społecznej ostatniego przedwojennego dwudziestolecia zaszczepiły poczucie wspólnoty we wszystkich warstwach polskiej ludności. W szeregach Wojska Polskiego w dwa miesiące stanęło około stu tysięcy ochotników. Ubrać ich, obuć i nakarmić w warunkach chaosu i kryzysu nie było łatwo, ale najgorzej było z bronią. Zaborcy zadbali, by na ziemiach polskich nie było przemysłu wojennego — ani jednej fabryki broni, ani jednej prochu i amunicji. Wszystko to trzeba było stworzyć od podstaw, zdobyć, co się da, na początku na ustępujących okupantach, ale najwięcej kupić. Gdzie się tylko dało — na Węgrzech, we Włoszech, ale przede wszystkim we Francji. Pierwsze misje zakupów wojskowych Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wyprawił jeszcze przed końcem 1918 roku.
Jaki oręż dawaliśmy do ręki swoim obrońcom? W tym uroczystym dniu spójrzmy nań z należnym pietyzmem. Bez niego Polski by nie było.
Szable. Jedyny rodzaj broni, który próbowały skutecznie wytwarzać małe, polskie firemki na miejscu.
Szabla wzór 1917, typ dla szeregowych kawalerii.

Tego typu broni w latach 1918 - 1920 wyprodukowano kilkanaście tysięcy — o wiele za mało w stosunku do potrzeb.
Szabla austriacka wz. 1869, tak zwany "durszlak" (od wielkiego, blaszanego kosza rękojeści, mającego chronić dłoń).

Ciężka, nieporęczna, nielubiana. I dziwić się tu Słowakom, którzy do dziś na każde nieudane "coś" mówią: "take rakouske". Ale, jak nic innego nie było, koło 5 tysięcy naszych ułanów musiało się z nimi do czasu wozić.
Szabla niemiecka wz. 1896. Zdobyliśmy lub potem dokupiliśmy z 15 tys.sztuk.

Niezła, w naszej służbie aż do 1939.
Szabla francuska wz 1822.

Najliczniejsza, przyjechało z Hallerczykami, plus zakupy ponad 20.000 sztuk. Po wojnie obcinano boczne kabłąki gardy i w takiej postaci służyła także do Września.
Rosyjska szaszka - dragonka wz 1881. Ze zdobyczy trochę ich było, bardzo lubiane i cenione klingi. Często przerabiane (zmieniano na polską oprawę rękojeści i dodawano metalową pochwę), zamiast archaicznej, niepraktycznej drewnianej.

Broń boczna oficera, to wówczas obok obowiązkowej szabli, także pistolet. Z wielu, pokażmy najbardziej popularne:

Niemiecki Parabellum wz 1908

Austriacki Steyr wz. 1912

Belgijski Browning wz. 1910

Hiszpańsko - francuski Ruby - Cebra, model 1916. Przepisowa broń armii francuskiej w I wojnie.
Niemiecki Mauser wz.1896, z drewnianą kaburą mogącą służyć po przyłączeniu do rękojeści jako kolba.



Produkt jak najbardziej niemiecki, ale w WP pochodzący zwykle ze zdobyczy na bolszewikach, u których był ulubioną i prestiżową bronią, zwaną popularnie "komisarzem".
Karabiny:
Niemiecki Mauser wz.1898

i krótsza wersja kawaleryjska. Po wojnie, ponieważ dostaliśmy za darmo wyposażenie Gdańskiej Fabryki Karabinów, produkowane u nas jako broń podstawowa. W latach 1918 - 1920 zdobyliśmy, a potem kupiliśmy ich ok. 350 000. Kupowaliśmy oczywiście nie od Niemców, ale od Węgrów (Niemcy sporo tam zostawili wycofując się z Bałkanów), i od Francuzów, ze zdobyczy wojennej.

Austriacki Mannlicher wz 1895.

Z naszym żołnierzem od Legionów, po późne lata 20. W 1920 mieliśmy ich mniej więcej 80 000, różnych odmian.
Francuskie. Od Lebela wz 1886. Sławny, ale w 1918 mocno przestarzały model, poprzez karabiny i karabinki Berthier po pierwszy skuteczny ręczny karabin maszynowy Chauchat.



Posiadając ich ok. 400 000, posługiwaliśmy się nimi jeszcze w 1939.
Rosyjski Mosin wz. 1891. W linii używany rzadko, ze względu na amunicję. Zdobycz najczęściej sprzedawaliśmy, albo wymienialiśmy z chętnymi na modele niemieckie. W latach 20. około 20 000 przerobiliśmy na amunicję mauzerowską, ta przeróbka nosiła kod wz. 91/98/25.

Broń maszynowa:
Ciężki karabin maszynowy Maxim wz. 1908, niemiecki.
Maxim rosyjski, wz. 1910 na podstawie kołowej.

Nasi żołnierze, używając tej broni, zwykle pozbywali się ciężkiej i mało w sumie przydatnej tarczy. Podobną początkowo miał też pokazany niżej Schwarzlose, ale już jesienią 1914 prawie wszystkie wylądowały w przydrożnych rowach.
Austriacki Schwarzlose wz 1907

Francuski Hotchkiss wz. 1914

Amerykański Colt wz. 1895 "kopaczka do ziemniaków". Trzeba było uważać strzelając, bo przy zbyt niskim opuszczeniu lufy umieszczone pod nią niezbyt szczęśliwie suwadło uderzało ziemię. Jankesi swoje "potato diggers" wymienili na nowe Browningi wz. 1918, można więc było demobil tanio kupić.

A to tylko część najpopularniejszych typów. Była jeszcze broń brytyjska, włoska, produkowana w Austrii dla Holandii i Grecji, japońska... Różne reżimy technologiczne i obsługi, różne części zamienne, odmienne rodzaje amunicji. Horror logistyki, zbawienie dla kraju.
Za dużo się tego narobiło. Może będzie ciąg dalszy, o artylerii, broni pancernej i lotnictwie.
Jeśli będziecie zainteresowani.
Inne tematy w dziale Kultura