Republikaniec Republikaniec
544
BLOG

Polscy Murzyni. Notka wbrew pozorom politycznie poprawna

Republikaniec Republikaniec Kultura Obserwuj notkę 22

Wyłączyłem Netfliksa. Ile, kurna, można oglądać ociekających tzw. inkluzywnością cudactw, z utkanymi na siłę gdzie popadnie tęczowymi mniejszościami, i czarnymi angielskimi arystokratami w XIX wieku? No to wezmę i  sobie coś napiszę, o dawnych, trudnych, ale normalnych czasach. I zilustruję starą fotografią.


image

O rzesz, Ministerstwo Prawdy, fotomontaż? Nic z tych rzeczy. Fotka jak najbardziej autentyczna, listopad 1920 roku, 12 Eskadra Wywiadowcza (I Wielkopolska) transportem kolejowym wraca z frontu. A w jej składzie starsi szeregowi Sam Sandi  (ten wyższy, na prawo) i Józef Diak. Obaj czarnoskórzy, obaj urodzeni w Afryce. Ochotnicy, z własnej woli żołnierze Wojska Polskiego. W środku por. obserwator Maksymilian Kowalewski, dowódca eskadry. Skrajnie po prawej ppor.obs. Bogdan Baczyński, obok (z fajką) ppor. pilot Witold Rutkowski. 

Sandi pochodził z Francuskiej Afryki Zachodniej, zaciągnął się w 1915 roku do Force Noire i jako strzelec senegalski dostał się w dwa lata później do niemieckiej niewoli pod Chemin des Dames.

image

Siedział w obozie jenieckim w Poznaniu, skąd wyzwoliło go powstanie. Przyjaźni do Niemców w tym czasie nie nie nabył (warunki, zwłaszcza wyżywienie były okropne), za to od polskich strażników, którzy jak mogli, pomagali, poduczył się naszego języka.

image

Pomnik jeńców francuskich, zmarłych w obozie w Poznaniu.

Wstąpił do polskiego wojska. We francuskiej armii zdobył kwalifikacje szofera, niezbyt wówczas częste, skierowano go więc do kolumny automobilowej tworzącej się właśnie I Wielkopolskiej Eskadry Lotniczej.

Nie wiemy, pod jakim naprawdę nazwiskiem urodził się Józef Diak. Dokumenty na takie nazwisko wyrobił mu jego pan, rosyjski arystokrata, który w początkach wieku przywiózł sobie z wycieczki do Sudanu czarnego chłopca jako służącego. Też nauczył się prowadzić samochód, a porzucony przez chlebodawcę w 1915 roku w Warszawie nie tylko przeżył, ale i opanował perfekcyjnie warsiawską gwarę. Wojsko odradzającej się Polski kierowców potrzebowało, Józef  trafił do tej samej eskadry, przemianowanej na 12 Wywiadowczą. Może dlatego, że ówczesny dowódca, kpt. Władysław Jurgenson lubił obiezyświatów - sam dotarł do polskiego lotnictwa najdłuższą możliwą drogą, dookoła kuli ziemskiej. Z Rosji przez Mandżurię i Chiny do Francji, i dopiero stamtąd do Poznania. Obaj jako kierowcy-mechanicy  odbyli z eskadrą kampanię ukraińską 1919, i bolszewicką 1919/1920, docierając aż do Bobrujska na Białorusi. Po wojnie uzyskali obywatelstwo, pożenili się z Polkami i pracowali dalej w swoim zawodzie. Diak w Warszawie (PLL LOT), Sandi (który na cześć przyjaciela także przyjął polskie imię Józef) u Cegielskiego w Poznaniu. Józef Sam Sandi zmarł z powodu wylewu krwi do mózgu w 1937, Józef Diak we wrześniu 1939 znów zgłosił się do wojska. Zginął w czasie oblężenia Warszawy.

Znalazłem tę fotkę w czasie sprawdzania materiałów do notki o samolotach z czasów walk o Niepodległość, i trudno się było powstrzymać, by się nią z Wami nie podzielić.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Kultura