Trzecim z kolei, ale pierwszym co do rozmiarów wsparciem sprzętowym Wojska Polskiego stała się od połowy 1919 roku pomoc (konkretnie — i pomoc w formie darowizny, i sprzedaż) francuska. W porównaniu z niemiecką inwencją twórczą w kwestii wielości form opisywanych przedmiotów Francuzi wypadają skromie. Cóż, galijska kreatywność realizowana była, z korzyścią dla świata, na innych polach.
Najstarszym wzorem był tu karabin Gras wz. 1874, z tego samego poziomu jednostrzałowych czarnoprochowych broni co Werndl i Mauser 71.

Niewielką ilość tych staroci przywiozła Błękitna Armia w taborach i jednostkach szkolnych, o wiele więcej wpadło w nasze ręce jako zdobycz na bolszewickich Rosjanach. Po klęskach 1915 roku borykająca się z ogromnymi niedoborami broni armia carska kupowała, co tylko było dostępne, między innymi pół miliona Grasów. Nakładano na nie taki oto bagnet, 64 cm długości,

w tym 52 cm kłującego ostrza w typie szpady.

Rosyjscy żołnierze pozują z Grasami, ok. 1916
W 1886 roku zastąpił go karabin Lebel, pierwszy na świecie na nabój z prochem bezdymnym, który osiągami (celność, zasięg) zdeklasował wszystkie inne konstrukcje.


Nabój 8x50R Lebel
Miał jednak jedną, wrodzoną wadę — zastosowano w nim podlufowy magazynek rurowy, wynalazek z lat 60., do którego naboje należało ładować pojedynczo, co zajmowało sporo czasu.

W tym samym roku Austriacy (w karabinie wz. 1886, foto w I części notki) zastosowali już magazynek pudełkowy, do którego 5 naboi z ładownikiem żołnierz wkładał jednym ruchem w czasie kilku sekund.

Bagnet wz. 1886, o długości 64 cm, w tym 52 cm czwórgrannego ostrza przeznaczonego wyłącznie do kłucia, metalowa rękojeść

i ozdobnie wygięty jelec. Ta broń, pieszczotliwie nazywana przez Poilus "Rosalie" służyła im aż do Wielkiej Wojny, i jeszcze dłużej. Miała do 1914 kilka modyfikacji produkcyjnych i kilka wariantów blokady na karabinach, ale zewnętrznie wygląd pozostał właśnie taki. Dostosowano do niej także nowy, już z magazynkiem pudełkowym karabin Berthier. Co do wyglądu, to stosowano na odlewy rękojeści różne metale — melchior (biały stop miedzi, cynku, niklu i żelaza), mosiądz, brąz, a w czasie wojny także oszczędniejsze staliwo.

Na zdjęciu wyżej pierwsza wojenna modyfikacja — wygięty hak jelca w wąskiej przestrzeni okopów zaczepiał o wszystko. Toteż niektórzy żołnierze po prostu go obcinali, potem nowo produkowane (wz. 86/15) już go nie posiadały. Byli jednak fani designu, którzy pierwotny wzór użytkowali do końca.

Kolejna dotyczyła długości. Długie i dość cienkie ostrze łamało się, o ile zostało go na tyle dużo, by nie wyrzucać, zaostrzano to, co zostało i użytkowano dalej.

W warunkach wojny okopowej krótkie ostrze nie było wadą. Od 1916 bagnety o długości głowni 34 cm, o bardziej masywnym przekroju głowni zaczęto produkować fabrycznie (wz. 86/16).


Polskie oznaczenie wzoru bagnetu. "93" oznacza tu zasadniczą poprawkę wzmacniającą konstrukcję.
Francuzi swoją pomyłkę w sprawie sposobu ładowania karabinu dostrzegli szybko, już w 1890 powstał karabinek Berthier na ten sam nabój, z magazynkiem pudełkowym na trzy sztuki.

Wyposażono w niego jednak tylko kawalerię, artylerię, żandarmerię i wojska kolonialne. Piechota pozostała przy Lebelach. Nowy karabinek dla kawalerii otrzymał własny bagnet o głowni nożowej, określony jako wz. 1892.


Podlegał w czasie wojny takim samym modyfikacjom jak wz. 86 - skracano hak jelca, czasami także głownię,

Długi Berthier dla piechoty powstał dopiero w roku 1907, jako wydłużona wersja karabinka wz. 90.

W 1915 roku magazynek przerobiono na pięcionabojowy (wz. 07/15), i po kolejnych poprawkach 07/16. Do obu stosowano bagnet wz. 1886.

Pięcionabojowy ładownik do Berthierów 07/15 i 07/16.
Tych samych bagnetów użyto do karabinu półautomatycznego RSC, który pojawił się w niewielkich ilościach w roku 1917. W WP było kilka sztuk, które przyjechały z Hallerczykami.

W 1921 WP posiadało około 350 tysięcy francuskich karabinów i karabinków różnych wzorów, ze stosowną ilością bagnetów. W związku ze ścisłym sojuszem z Francją zamierzano uzbroić docelowo WP w broń typu francuskiego. Jednak w ramach powersalskich remanentów Polska otrzymała w trakcie rozliczeń wyposażenie Gdańskiej Fabryki Karabinów. W zdemilitaryzowanym Wolnym Mieście zbędną, a nam jak raz, za darmo... Przejęliśmy także dokumentację techniczną tej jeszcze niedawno Königliche Gewehr-Fabrik, produkującej Mausery dla kaizera. Stąd decyzja o produkcji tej właśnie broni, najpierw w Warszawie, następnie także w Radomiu. O tyle ułatwiona, że technicznie mausery górowały nad karabinami francuskimi, a poza tym nabój do nich był nowocześniejszy. Francuski, o XIX-wiecznym butelkowatym kształcie bardzo trudno było przystosować do broni maszynowej. Najpierw powędrowały więc na sprzedaż (na broń myśliwską) i na złom Grasy, potem Lebele do magazynów mobilizacyjnych, następnie, po trochu Berthiery zastępowane karabinami własnej produkcji. Trochę się zużyło, kilkadziesiąt tysięcy poszło na sprzedaż, głównie dla obu stron hiszpańskiej wojny domowej. W magazynach w 1939 roku mieliśmy ich jeszcze koło 260 tysięcy. Dostały je oddziały rezerwowe i Obrona Narodowa.

Żołnierz Błękitnej Armii uzbrojony w kbk Berthier wz. 15 z bagnetem wz. 92. Na hełmie orzełek Strzelców Pieszych.


Żołnierze w mundurach wzoru 1919, karabiny Berthier z długimi bagnetami 86/15.
Inne tematy w dziale Kultura