Jak zauważył sam Napoleon Bonaparte, armia maszeruje na brzuchu. Toteż kolejnym jakże trywialnym, ale niezbędnym życiowo problemem do rozwiązania jest to, na czym zjeść. Powinno być poręczne, lekkie i nietłukące.

Na zdjęciu element ówczesnej praktyki i obyczajowości, dowódca szwadronu kontroluje jakość przygotowanej zupy. Kawalerzysta, buty z ostrogami i nieregulaminowe, ale modne wówczas wśród oficerów ułańskich bryczesy w jaśniejszym od kurtki odcieniu.
Po Austriakach zostały okrągłe menażki M 1869 z porywką służącą za talerz, żelazne, ocynkowane lub emaliowane.

Essgeschirr Modell 1914, o prostokątnym kształcie łatwiej troczył się do plecaka, posiadał pałąk, ułatwiający przenoszenie (i podgrzewanie) napełnionego naczynia. Pokrywa - talerz także miała odchylaną raczkę z drutu.

Austriacy nie posiadali specjalnego wzoru łyżki wojskowej, używali róznych, kupowanych partiami od producentów cywilnych. Niżej firmy Berndorf FM, wytwarzającej (między innymi) sztućce do dziś. I oni, i jak zobaczycie niżej inni wojskowi także uważali, że nóż w takim zestawie jest zbędny - jakiś kozik czy scyzoryk każdy żołnierz i tak sobie wykombinuje sam.

Pruski Kochgeschirr Modell 1910 okazywał się lepiej przemyślany i poręczniejszy. Lekki, aluminiowy, o zwartym kształcie, z głęboką miską na zupę i płytszą pokrywą - talerzem na drugie danie. Pałąk do przenoszenia, rączka pokrywy służąca jednocześnie jako pewne i mocna zapięcie całości. Głębokie łączenie obu części dobrze zabezpieczało przed rozlaniem zawartości podczas przenoszenia Eintopf dalej. Do tego w komplecie niezbędnik - łyżka i widelec, składane razem.

Malowane początkowo na czarno, od 1913 na Feldgrau.



W 1915 roku zamiast kosztownego i potrzebniejszego dla innych celów militarnych aluminium, zastosowano stal. Zestaw cięższy, wizualnie można od razu zauważyć mniej przetłoczeń wzmacniających, niż w modelu 1910.


Rozwiązania te posłużyły później jako podstawa do naszej wz. 23 i późniejszej 23/31, której produkcję wznowiono po II wojnie światowej, służącej dzielnie aż do końca XX wieku. Kopiowały je też inne armie.
Rosyjski "kotiełok" wz. 1889, miedziany. Świetnie nadawał się do samodzielnego pichcenia na ognisku, toteż już od czasów legionowych stanowił pożądaną i poszukiwaną zdobycz.

Wojenna wersja stalowa.

Łyżka żołnierska, w XIX wieku z brązu, od 1901 aluminiowa.

Francuska menażka M 1852, stal cynkowana.

M 1915, stal emaliowana.


Plus oczywiście łyżka.


Podobny do rosyjskiego kociołek francuski M 1847, w armii francuskiej wydawano po jednym na druzynę.
Amerykańska M 1910. Oszczędny generał Romer, szef Polskiej Misji Zakupów w 1919 roku kupując manierki, porządne menażki z zestawem sztućców uznał za famaberię. Ale po otwarciu w Warszawie wagonów z dostarczonym sprzętem okazało się, że ktoś oprócz zamówienia załadował i pewną ilość skrzyń z menażkami. Czy to przez pomyłkę, czy z sympatii, czy chęci opróżnienia do końca likwidowanych składów ewakuowanej do kraju armii US w Koblencji. Skoro już były, oczywiście ich nie wyrzucono.


Amerykanie używali takich zestawów jeszcze w Korei.

Inne tematy w dziale Kultura