Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
67
BLOG

Mam komfortową sytuację

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 6

 

Mogę palić, mordować i gwałcić.

Jako ateista bowiem wyzbyty jestem a priori i z definicji wszelkiej etyki i
moralności.

Skoro brak mi ich w największej ogólności, to nie czyni różnicy, gdy nie będę
jej przejawiał w najdrobniejszej szczególności.

Wierzącym gorzej.

Ni sobie słówkiem nie ulży na bliźniego swego,  a to k´temu, by jakiś wstrętny ateusz japy nań nie rozdarł.

Bluźnie taki jeden z drugim świętoszek, i już pan szatan łapki kościste
zaciera, boć rzeczony katolik nie tylko miejsce sobie gorące zabukował w jego
austerii, ale całą wiarę chrześcijańską ku zgubie przyprowadził.

Da fałszywe świadectwo jeden /.../ z drugim - a już Lucyfer swych przybocznych wysyła na połów duszyczek.

Nie pokocha chrześcijanin bliźniego swego jak siebie samego (choćby ten Żydem lub pedałem był) i od razu aniołów na bezrobocie wysłał.

Mnie nawracać może modlitwą ustronną - ja jego kijem przez grzbiet.

Policzek drugi, trzeci nadstawiać musi, a ja fałszywie mogę i świadectwo dawać i gwizdać fałszywie przy tym.

Albowiem każdy chrześcijanin chrześcijaninem jest, źródło rozeznania dobrego i złego ma w bogu, ścieżką cnoty kroczy, ni na pół piędzi z niej nie zbaczając.

Cokolwiek w życiu robi kieruje się głębokim zastanowieniem nad słowem bożym i dziesięciorgiem przykazań a listę siedmiu grzechów głównych i kilkudziesięciu pomniejszych na drzwiach lodówki magnesem ma przyszpiloną, ku zbawieniu swemu i dziatek nauczaniu.

Objawiają mi tę prawdę katolicy miejscowi.

Chyba, że to jest tak jak z owym Żydowinem Boccaccia, co do Rzymu pojechał i napatrzywszy się wszelkim zbytkom i nieprawościom kardynałów i arcybiskupów, na wiarę katolicką się nawrócił.

Jako, że Boccaccio weselszy i mądrzejszy od katolików salonowych jest, wierzę jemu i własnym oczom, a wyniki zawodów kto w moralności i etyce deklaratywnej jest najlepszy osobiście o kant dupy tłukę.

Oczywiście, że niewierzący nie po to żyją by wypełniać przepis na uczciwość podany przez nieistniejącego autora.

Ateistyczny czytelniku - jeśli przypadkiem nie zgadzasz się z moim wywodem to jedynie racjonalizujesz źródło zasad moralnych. Nie ma to jednak znaczenia - twoja Dekalog jest pseudo-Dekalogiem a twoja moralność jest kocią moralnością.

Ostatnio mówił o tym ksiądz Wielgus - zdaje się ostatnia jego wypowiedź w
sprawach moralności, nim fiknął koziołka z obitego purpurą krzesła.

Do katalogu źródeł zasad moralnych dorzuciłbym prócz nakazu/przekonania wewnętrznego (prawo moralne we mnie) i nacisku społecznego jeszcze autorytety, instytucje, prawo i system nagród i kar. Nie ma potrzeby ustalanie ich hierarchii ni związków między nimi zachodzących.

Ale powtarzam  - wierzący żyje, by wypełniać Dekalog, cieszyć się wiecznym
szczęściem po śmierci i dlatego jego życie ma sens zewnętrzny, certyfikowany
przez boga.

Ateista w opozycji do chrześcijanina nie wypełnia nakazań Dekalogu, nie oczekuje nagrody po śmierci ani nie obawia się piekła, a jego życie nie ma sensu.

Każde z tych zdań jest jak najbardziej prawdziwe i bezdyskusyjne, zwłaszcza, że są one tautologiami.

Ale wiesz co drogi czytelniku - chrześcijanie mają kłopot. Otóż J. bywa złośliwy i kapryśny - zapewne by okazać, że jest wszechmocny i żadnymi koniecznościami nie związany.

Więc nie jest nigdzie powiedziane, że jedynie posiadacze karty stałego klienta
zostaną zbawieni.  Albo, że to właśnie oni zostaną zbawieni. Choć bardzo się starają, spowiadają (z czego - skoro przecież nie grzeszą?), zapalają gromnice, wieszają obrazy i odprawiają inne gusła - powinni wiedzieć, że Boga nie da ssię przekupić fałszywymi pochlebstwami.

Istnieje duża szansa, że GM, CA, Kawaler Sztuk i ja, w ramach promocji, zostaniemy skierowani do Edenu.

Zupełnie za friko.

Nie wypada wybrzydzać, ale jeśli można prosiłbym o przydział do raju muślimskiego.

 

 


Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura