Nie zastanawiało was, drodzy czytelnicy, dlaczego Pan Bóg spotykał sie z prorokami na osobności i szeptał im coś do ucha bez świadków?
Czemu nie dał prostego ogłoszenia ludowi Izraela, czegoś w rodzaju kartki z napisem:
"Dziś wieczorem, w namiocie Mojżesza odbędzie się zebranie z udziałem Jahwe w sprawie nowego brzmienia Dziesięciorga P. z prelekcją autora. Po prelekcji dyskusja, chłodne napoje i słodycze".
O nie, jeden z drugim Mojżesz i Abraham lezą samotnie w ostępy, góry i krzaki, upewniając się, że nikt ich nie śledzi, po jakimś czasie wracają i mówią napotkanym Izraelitom:
- Słuchaj, Aaron, rozmawiałem właśnie z J. Wiesz co mi powiedział? Nie uwierzysz. Nie musimy już zabijać naszych pierworodnych.
- Nie, co ty, to prawda? Fajnie, lecę powiedzieć Chaimowi żeby nie ostrzył noża.
- Zaraz, zaraz, nóż się przyda, J. życzy sobie w zamian za rezygnację kawałek skórki na pamiątkę.
- Jakiej skórki?
- No tego, no wiesz, tej co zwisa z siurka.
- Nie mów, wali mu na dekiel? Obciach, mówię ci.
- Żaden obciach, angielskie poczucie humoru. Miły gościu z tego J, jak się bliżej z nim zapoznać.

I jeszcze - trzeba było być ateistą, by wpaść na pomysł, że można Wszechmogącego ograniczać jakimiś Kamiennymi Tablicami czy Przymierzem. To ostatnie brzmi zresztą zupełnie jak umowa handlowa, a Abraham był kupcem-oligarchą ówczesnym.
Inne tematy w dziale Kultura