A to się narobiło. Opozycjoniści późnej godziny w 20 lat po upadku komunizmu dzielnie walczą z PZPRem, Trybuną Ludu i wystawiają na widok publiczny swoje retardowe bohaterstwo. Zapewne dlatego, że teraz już nic im nie grozi. Dużo tego hałaśliwego tałatajstwa w S24, nicki znane, wymieniał nie będę. Śmieszne i obrzydliwe zarazem jest to zjawisko, stare pierdoły próbujące zawrócić czas, zmazać przeszłe tchórzostwo i zmienić sobie życiorysy na błyszczące. I wychylają dzielnie swoje szczurze mordki gotowi kąsać.
Stare pierdoły starymi tchórzami. Ale zauważyłem gdzieś dramatyczne pytanie: "co ma zrobić młody człowiek, który z racji późnych narodzin, nie miał szansy zmierzyć się z hydrą"? Rzeczywiście, biedactwo, urodziło się w mało dramatycznych czasach, spóźniło na zadymy i festiwal odzyskanej podmiotowości obywatelskiej.
Co ma począć młody człowiek, który spóźnił się na Powstanie Warszawskie, Bitwę pod Grunwaldem, pod Salaminą lub Lepanto, Rekonkwistę, pierwszą podróż Kolumba, wędrówkę z Syberii przez Cieśninę Beringa do Nowego Świata, wyjście z Egiptu? Jak ma odcisnąć swój ślad w Historii, skoro Historia skapcaniała, założyła kapcie, okulary i sfilistrzała? Gdzie tu w dzisiejszych czasach miejsce na bohaterstwo, na wspaniałe gesty, na całopalenie?
Biedny młody człowiek, inne stare pierdoły (nie te z pierwszego akapitu) odebrały mu szansę na wykazanie się, nie zostawiły nic z suto zastawionego stołu możliwości.
Odpowiadam: są gry komputerowe.
Można zręcznie posługując się konsolą wejść do wnętrza Tygrysa i strzelać do każdego cywila, który pojawi się w polu rażenia. O, przepraszam, to nie ta gra.
Powrót. Dzieci bawią się zapewne od niepamiętnych czasów w wojny, w kowboi i Indian, toczą potyczki na śnieżki, budują forty i okopy, pokrzykując "bach, bach", "tratatata" i "nie żyjesz".
Nowe technologie wyeliminowały zbędny wysiłek fizyczny przy tego rodzaju imitacjach, dając w zamian pełną ułudę znajdowania się w miejscu akcji i pełną ułudę uczestnictwa.
Dla jednych są gry arkadowe: zza węgła wychyla się a to milicjant, a to pierwszy sekretarz POP, czy inny TW. My w nich serią z uzi, krwawa plama na murze i przechodzimy na następny poziom, gdzie możemy się zmierzyć z ubekiem, ruskiem, czy Tuskiem.
Dla intelektualnych: gry typu quest. Znajdziesz złoty klucz i odmówisz dumnie odpowiedzi na podstępne pytania zadawane przez faceta w źle skrojonym garniturze z Galluxu zostaniesz członkiem ROPCiO. Pod kamieniem, na zielonym wzgórzu znajdziesz stos ulotek, które powinieneś rozdać właściwym ludziom. Uważaj, jeśli trafisz na prowokatora, musisz zacząć grę od nowa.
No nie, cóż za głupstwa wypisuję. Jakie "członkiem ROPCiO"? Przecież to oczywiste, że ty ROPCiO zakładasz. To ty zakładasz Solidarność i demaskujesz Bolka.
To ty przepytujesz oficera prowadzącego. Ty w garniturze od Valentino, on w tym samym garniturze z Galluxu.
Zostawiasz grę niewyłączoną na noc i już następnego dnia masz miliony zwolenników. Wzywasz I Sekretarza do swojego gabinetu i mówisz władczym głosem nie znoszącym sprzeciwu: "Towarzyszu, żeby mi tu w Polsce jutro wprowadzić demokrację i niższe ceny schabowego. I żeby mi tu ruskich wyprowadzić raz dwa."
Albo, jak pisał poeta:
"Wciąż mężniej sobie poczynał,
Aż łóżko wpadło w urynał.
Oto jak nas, biednych ludzi,
Rzeczywistość ze snu budzi."
------
Wszyscy psioczą na PRL. Ale czy w PRLu ktoś słyszał o celulitach? No właśnie.
Inne tematy w dziale Kultura