Otóż już w tytule jest zamierzony błąd i manipulacja. Piszący "religię" w liczbie pojedynczej mają najczęściej na myśli własną akurat denominację i wołając o prześladowaniach i okrawanych wolnościach dopominają się swobód tylko dla siebie. Ale dla mnie, jako dla ateisty, wszystkie wyznania są sobie równe, choć nie wszystkie jednako sympatyczne.
Wszyscy zapewne pamiętają okrutne prześladowania, jakie spotkały szwedzkigo pastora zielonoświątkowców Åke Greena za wypowiedzenie pełnych miłości do bliźniego słów: Zboczenia seksualne są guzem rakowym na ciele społeczeństwa. Pan wie, że seksualnie wypaczeni ludzie będą gwałcić zwierzęta. Nawet zwierzęta nie będą mogły się obronić przed seksualnymi potrzebami człowieka i przed ogniem rozpalonym w człowieku. Podobne sformułowania, wypowiadane mniej lub bardziej poetyckim językiem to codzienność na S24, wystarczy zajrzeć do red TT i dziesiątków innych blogerów i komentatorów.
Åke Green tak bardzo chciał osiągnąć status męczennika, że rozesłał zaproszenie na swoje kazanie do massmediów, a gdy żaden dziennikarz w kościele się jednak nie pojawił, przesłał tekst kazania do prasy i dopiero wtedy zaczęło się piekło. Pozwy, skazanie (na miesiąc więzienia), uniewinnienie i ponowne uniewinnienie przed Sądem Najwyższym. W sumie największą restrykcją, jaka spotkała kaznodzieję z piekła rodem (helvetespredikant) było usunięcie go ze szwedzkiej gałęzi towarzystwa trzeźwości Godtemplaorden.
Zobaczymy, czy więcej szczęścia będą mieli przed szwedzkimi sądami dwaj inni potencjalni męczennicy za wiarę. Właśnie rozpoczął się proces odwoławczy dwóch braci podejrzanych o podpalenie domu artysty Larsa Vilksa. Sąd niższej instancji skazał ich na odpowiednio 2 i 3 lata więzienia. Działali z pobudek religijnych - ich zdaniem artysta uraził uczucia 1,3 miliarda muzułman na świecie publikując rysunek Mahometa pod postacią psa. Linia obrony jest nieco skomplikowana - bracia zprzeczają, by mieli cokolwiek do czynienia z podpaleniem, stwierdzając jednocześnie, że Vilksowi się należało: On jest niewiernym, wrogiem Boga, wrogiem Proroka, największym wrogiem islamu. Ale to nie oznacza, że byłem pod jego domem- stwierdził jeden z braci.
Wreszcie na dniach sąd rządowy (Regeringsrätten) odrzucił odwołanie od wyroku sądu niższej instancji w sprawie odmowy rejestracji nowego związku wyznaniowego. Odmowa motywowana była obawą, że związek mógłby wzbudzić zgorszenie w szerokich kręgach tej części społeczeństwa, która znajduje swoje zakorzenienie w chrześcijaństwie.
Związek założył artysta (ach ci artyści) Carlos Bebeacua. Zaczęło się od obrazu wystawionego na Expo w Sewillii. Wywołał tam skandal, interweniowała policja. Kościół jest pod wezwaniem Madonny od orgazmów, taki bowiem nosi tytuł skandalizujący obraz. Sam Bebeacua ogłosił się kardynałem i tak wyjaśnia sens i cele nowego wyznania: Wierzymy w moc seksualności, poruszającą zmysły i umysły, abyśmy mogli przyjąć nadzieję i wiarę, rytm i radę, pokój i wolność, we wszystkich językach, we wszystkich formach, w świetle i barwach.
Uważamy orgazm za afirmację życia, za spotkanie z czymś większym niż my sami -powiedział artysta w jednym z wywiadów prasowych.
Nabożeństwa w kościele sprawują jedynie kobiety (księżniczki? księżyce?) czytające poetyckie teksty, chwalące potęgę orgazmu i radość życia, popijając soki owocowe. Dla chętnych - kościół znajduje się w położonej na południu Szwecji miejscowości Lövestad, w dawnym komisariacie policji. Drogę wskażą lokalni mieszkańcy,z reguły przyjaźnie nastawieni do nowej wiary.
No i powiedzcie - nie można było od tego zacząć 4 tysiące lat temu?

Wiosenny cud stworzenia.Według artysty:Orgazm jest ostatecznym wyrazem zmysłowości (...) można go osiągnąć przez sztukę lub patrząc na krajobraz.
Inne tematy w dziale Kultura