w granicach prawa
Zainspirował mnie Sowiniec swoją notką na temat praskiego pomnika "Braci śpiących". Pod wpisem zawiązała się dyskusja, w której niektórzy z uczestników postulowali zburzenie bądź usunięcie tego pomnika, inni - zwłaszcza lokalni patrioci - go bronili.
Jak pisałem w innym miejscu, nie jestem miłośnikiem polskich pomników poutykanych gdzie się da ostatnimi laty. Natrętna symbolika, toporna estetyka, koślawa gigantomania, psi zwyczaj obsikiwania rewirów i stawianie monumentów przeciwnikom politycznym na złość.
Uważam, że Polska by wypiękniała, gdyby usunąć połowę ze szpetnych potworków. Moim faworytem numero uno jest Warszawska Nike.

Kiedyś straszyła na Placu Teatralnym, potem odstawiona do lamusa, dziś zawiesza swój miecz nad głowami kierowców poruszających się ślimaczym tempem Trasą W-Z. Z silikonowymi cyckami, mięśniami pakowanymi sterydami, z twarzą wykrzywioną wściekłym grymasem jest bardziej upostaciowieniem furii domowej, boginii krwawej zemsty, niż triumfującej boginii zwycięstwa. NIe wiadomo, dlaczego wznosi miecz leżąc i wyłuskując się z prześcieradła - możliwe, że tak naprawdę wyobraża odrzuconą kochankę, stąd jej mało waleczna poza.
No dobra, jeśli ktoś głuchy na walory (ich brak) estetyczne to bardziej doń przemówią względy ideologiczne. Dla dzisiejszych khmer noirswszystko proweniencji PRLowskiej jest zbrukane i powinno być usunięte. Nie będą chyba mieć więc oporów przed użyciem gumki myszki.
A wy, drodzy czytelnicy, jakie macie własne propozycje? Nie tylko warszawiacy, niech wypowiedzą się też mieszkańcy innych miast, którzy wreszcie będą mogli wylać swoje żale.
Inne tematy w dziale Kultura