Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
384
BLOG

Encyklopedia popkultury na litery F, Y i ewentualnie kilka innyc

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 5

Zainspirował mnie bloger Krzysztof Kłopotowski. Ten z własnego nadania popkulturowy ekspert i erudyta salonowy zaliczył ostatnio dwie żałosne i rozbawiające publiczność wtopy.

Najpierw z werwą bronił lemingów. NIestety, potknął się na rudymentach zoologii, albowiem według niego:

Lemingi, to ławica ryb gnana instynktem rozmnażania się. Płynie na śmierć aby podać kod genetyczny do następnego pokolenia ryb swego gatunku. Zawrócić ich z tej drogi? Wtedy gatunek wymrze. Niech płyną na osobnicze zatracenie dla przetrwania lemingów.

Skopał zoologię, ale i z memem kultury masowej też sobie nie poradził. Lemingi bowiem są w nim przedstawiane jako bezmyślny tłum, kierujący się zachowaniem stada i wraz z pędzącym ślepo przed siebie stadem spadające w przepaść. Nic memowi nie wiadomo, aby celem spadania w przepaść gdzieś na bezkresach północnej Norwegii było przekazywanie dalszym pokoleniom kodu genetycznego. Ktoś to opublikował na papierze, czy też przytomny adjustator zapobiegł katastrofie?

Niezraźony zapragnął red Kłopotowski popełnić następną wtopę, zajmując sie demoralizującym młódź teledyskiem Lady Gaga. Przyjął więc pozę moherowego mentora i kasandry, ostrzegającego młodzież przed baletem muskularnych tancerzy bez podkoszulków. To - pisał przejęty moralną paniką - homoseksualiści. Demaskował brawurowo ten duszny nastrój kultu dla homoseksualizmu i zamiany erotycznych ról połączony z fascynacją nazizmem.  Znalazł nawet, tym razem prawie trafnie, popkulturowe odniesienia dp "Zmierzchu Bogów", mniej trafnie do "Nocnego portiera" i "Kabaretu". Być może, mam dziwne przeczucie, że  w wyszukiwaniu referencji popkulturowych pomocne było i przed pełną wtopą uchroniło go korzystanie z "inspiracji" jakiegoś tekstu opublikowanego po angielsku, w którymś z amerykańskich Naszych Dzienników. Ale - twierdzę - że bałamucąc młodzież fałszywymi informacjami o lemingach KK szkodzi jej bardziej niszczycielsko, niż Lady Gaga opowiadająca historię wakacyjnych romansów nastoletnich turystek z tubylcami w Cancun, a nawet zakąszająca krucyfiksem.

Ale:

Prześliczna A. siedziała w bujanym fotelu i zajadając truskawki paplała zajmująco z przyjaciółkami o swoim ostatnim zakochaniu. Śledziłem z równym zachwytem jej dołeczki w policzkach jak i niewymuszoną gadatliwość. Wymieniała wszystkie przymioty fizyczne i duchowe obiektu swoich uczuć, by zabawny monolog zamknąć puentą z westchnieniem: ale jest pedałem.

Panowała wówczas jakaś epidemia, co i raz któraś z nastolatek zakochiwała się w geju. No, wtedy mówiło się chyba jednak pedał  albo neutralnie homoseksualista.Niektóre nawet seryjnie. Budzili moją zazdrość, człowiek się zapracowywał a tym wszystko przychodziło bez trudu - i bez korzyści. Nie miałem szans, byli zadbani, kolorowi, tajemniczy, intrygujący, szarmanccy, zabawni, konwersujący, prosto od fryzjera, używający wód pachnących i całujący w dłoń ze stosownym przygięciem kręgosłupa. 

Na tym stechniczałym i scjentycznym świecie wszystko zostało już nazwane i sklasyfikowane, zanalizowane i naukowo opisane.

Więc i fenomen, o którym mowa, ma swoją nazwę.

Na razie angielską i pewnie tak już zostanie.

Fag hag, czasami zwana fruit fly (muszka owocowa, drosophila) to kobieta, która pragnie realizacji seksualnej z homoseksualistą.

Zwróćcie uwagę, proszę, na ilustracje w stylu manga. Chyba wiecie co to manga? Posłanka Szczypińska też ma
takie wielkie, cielęce oczy.

W wersji soft fag hag czerpie przyjemność i korzyść z przebywania w towarzystwie imprezowych gejów, z kartą stałego bywalca w najmodniejszych lokalach, stylizując się przy tym na heteroseksualną drag-queen, transseksualną superkobietę - kobietę udająca mężczyznę udającego kobietę.

Przestraszone i niepewne nastolatki zadurzają się w ambiwalentnych seksualnie emokidsach bo to bezpieczniejsze niż konfrontacja ze śmierdzącym - capem, Lucyferem i całym piekłem - samcem. Przechodzi im to, gdy nabiorą doświadczenia w radzeniu sobie z mężczyznami, co większości przychodzi łatwo.  A na razie trenują sztukę rzucania uroków na obiektach zastępczych, przeglądając się jak w zwierciadle, dyskutując taktyki i strategie uwodzenia.

I wreszcie kobiety dorosłe (lecz nie dojrzałe, bądź niedojrzałe), które wiedzy tej nie posiadły lub sparzyły się na jej stosowaniu.


Powinny wybrać sobie patronkę. Chocby taką jak  Maria Magdalena, kobieta podobnie jak one zawiedziona i doświadczona ciężko przez życie, która znalazła sobie bezpieczny obiekt uczuć.

Dla zaspokojenia potrzeb nastoletnich konsumentek powstały nowe nisze popkulturowe, takie jak na przykład literatura yaoi. Japończykom obca jest pruderia Zachodu, skoro ktoś czegoś poszukuje należy mu to dać. Yaoi to sentymentalne opowiastki o boys love,  czyli w miejscowym makaronicznym dialekcie boizu rabu, homoerotyczne opowiadania lub komiksy, cieszące się wielką popularnością wśród nastolatek.

Zdaje się, że polskie nastolatki muszą obejść się smakiem lub zadowolić bardziej zawoalowaną wersją przyjaźni Kubusia Puchatka i Prosiaczka.

A skoro już jesteśmy w tych tematach, nawiązując do ogłaszanych tutaj konkursów, ogłaszam i ja mój mały konkursik:

Kogo, mili czytelnicy i czytelniczki, widzicie jako salonowego drama queen  minionego roku? Proszę składać propozycje w komentarzach, albo na pocztę wewnętrzną S24.

 http://images.encyclopediadramatica.com/images/5/55/ImBored.jpg

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura