O psich kupach, nie o symbolach.
Problemem nie jest, że ktoś wetknął patyczek z doklejonym biało-czerwonym papierkiem w psia kupę leżącą na chodniku. Problemem jest występowanie psich kup na chodnikach i trawnikach. Problemem jest, że w parku nie można się rozłożyc z kocem na trawniku, bo jeśli nawet nie przegonią cię stamtąd groźni strażnicy, to ryzykujesz, co ja piszę, masz pewnośc, że wytarzasz się w psich kupach.
I jeśli komuś przeszkadza, kogoś boli zetknięcie symbolu z psią kupą, to tym bardziej, bezgranicznie powinno go bolec zetknięcie kupy z ziemią ojczystą, bo przecież ten kawałek biało-czerwonego papierka ma tylko tę ziemię symbolizowac, symbolicznie ją reprezentowac.
A skoro ziemia polska jest bezczeszczona psimi odchodami z południa na północ, ze wschodu na zachód, zresztą, nie tylko psimi, ale i jak najbardziej ludzkimi, o czym wiedzą miłośnicy leśnych spacerów, to ten fakt zbezczeszczenia powinien oburzac, nie pedagogiczna isntalacja przestrzenna rysownika Raczkowskiego.
Tylko, że zasranie materialne i smrodliwe (do czego służy wiosna? Do tego, żeby psie kupy odtajały i zaczęły śmierdziec) wzrusza niewielu. Zasranie symboliczne, a i owszem.
Inne tematy w dziale Kultura