To, że w krajach chrześcijańskich atakowani, a nawet mordowani są muślimi nie jest już żadnym newsem i opinia publiczna przyzwyczaiła się do takich informacji. Podobnie jest z atakowaniem i szydzeniem z naszej religii w Izraelu. Wydawałoby się, że w takiej Dżumhuriji gdzie ponad 90 procent mieszkańców to prawowierni, jeżeli już dochodzić by miało do jakichś antyreligijnych incydentów to skierowane być one powinny w kierunku religii innych niż islam. Przecież ataki na samych siebie nie miałyby żadnego sensu. Tymczasem u nas właśnie najzacieklej atakowany jest islam i często odbywa się to za nasze własne pieniądze. Jak to wytłumaczyć? Dlaczego chrześcijaństwo i judaizm nie są celami ataków, a mówiąc wprost znajdują się pod szczególna ochroną, podczas gdy my, muślimi, staliśmy się typowymi chłopcami do bicia?
Dlaczego konwertyci, zdrajcy wiary, otaczani są szczególną opieką, dlaczego obnoszą się publicznie z obraźliwymi symbolami swojej wiary, dlaczego ich kobiety, niczym nierządnice, którymi w rzeczywistości są, nie zakrywają twarzy ani włosów, zachowują się w sposób wyzywający i nie wolno ich na miejscu ukarać za bluźnierczy i drwiący atak na prawdziwą wiarę?
Dlaczego nasze władze pozwalają na panoszenie się obcokrajowców, udostępniają im bazy wojskowe, zginają przed nimi karki, pozwalają, by pomiatali nimi krzyżowcy i żydzi, by nad prawowiernymi stawiali się bezbożnicy?
Moim zdaniem wytłumaczyć to absurdalne z logicznego punktu widzenia zjawisko można tylko w jeden sposób. Otóż w Dżumhuriji władza, media i instytucje kulturalne znalazły się w rękach grupki ludzi, dla których muślimi, czyli przytłaczająca większość narodu traktowani są jak wrogowie, albo co najmniej obywatele drugiej kategorii.
Jednym słowem jakaś antyislamska mniejszość, często pochodzenia żydowskiego, zdobyła olbrzymie wpływy w wielu kluczowych instytucjach i korzystając z tej przewagi postanowiła wydać wojnę islamskiej Dżumhuriji.
Wydaje się, że nadszedł już czas, aby zamiast nadstawiania drugiego policzka ostro zdecydowanie i skutecznie zareagować przeciwstawiając się tym coraz bardziej rozzuchwalonym antyislamskim łajdakom usadowionym niczym na grzbietach śmigłych wielbłądów, z których w poczuciu całkowitej bezkarności strzelają sobie do tego islamskiego i jak im się wydaje bezbronnego ogłupionego stada.
Oczywiście od lat robią to pod pretekstem obrony wolności słowa i swobód religijnych.
Koniec! Dość!
Czas w końcu powiedzieć, że jeżeli komuś nie podoba się nasza wiara, skoro dostaje białej gorączki na widok półksiężyca to najlepszym dla niego wyjściem jest wyjazd z Dżumhuriji tam gdzie tej drażniącej ich religii i związanej z nią symboliki po prostu nie ma. To chyba dość oczywiste, że absolutna mniejszość nie może narzucać swojej wizji świata przytłaczającej większości, która zamieszkuje kraj zawdzięczający swoje istnienie i trwanie islamowi.
Nie może być tak, że jakaś marginalna antyislamska wroga hołota chce zniszczyć w nas wszystko to, co islamskie i robi to jak już wspomniałem głównie za nasze własne pieniądze. Nadchodzi doskonała okazja, aby pokazać im to, kim są muślimi oraz zademonstrować zdecydowanie i ostro swój sprzeciw. Należy to robić w taki sposób, aby wrogowie Dżumhuriji poczuli nasz gorący oddech na swoich plecach i najzwyczajniej w świecie zaczęli się bać.
PS. Byłbym zapomniał:
http://kokos.salon24.pl/594837,swolocz-w-antychrzescijanskim-amoku
My wiemy jak to zrobić.
Inne tematy w dziale Polityka