Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
2474
BLOG

O publikacji przez IPN prywatnych listów do Kiszczaka

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

Dowiaduję się, że autorzy listów do komunistycznego ministra sprawa wewnętrznych, Czesława Kiszczaka, są oburzeni faktem opublikowania tej korespondencji, a niektórzy z nich zamierzają podjąć kroki prawne przeciwko IPN.

Tak np Daniel Passent pisze na swoim blogu, podając treść listu do generała Kiszczaka z dnia 29 paździerika 1984 r i pokrótce omawiając okoliczności i motywy, które nim wówczas kierowały:

To tyle na temat listu. Pozostaje jeszcze pytanie, czy IPN może publikować cokolwiek, co skonfiskuje w czasie rewizji, w tym także prywatne listy osób prywatnych i żyjących, niemające nic wspólnego ze sprawą „Bolka”. Ponieważ przeszukania będą się raczej mnożyć niż należeć do rzadkości, ciekaw jestem, co na ten temat mówi prawo i dobre obyczaje.

http://passent.blog.polityka.pl/2016/02/24/z-szafy-kiszczaka/

I dalej, według Gazety Wyborczej:

Ale nie zmienia to faktu, że prywatny list został opublikowany niezgodnie z prawem. Passent zapowiada, że nie zamierza pozostać bezczynny, bo nie jest pewien, czy IPN miał prawo jego list opublikować. "Poradzę się prawników, zanim podejmę jakieś decyzje w tej sprawie" - zastrzega.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19678914,ipn-publikuje-listy-do-kiszczaka-zniesmaczeni-autorzy-podano.html

Z kolei Andrzej Celiński pisał do generała Kiszczaka w r. 1989:

"Proszę przyjąć wyrazy prawdziwego szacunku dla osobistej odwagi i mądrości, które przyczyniły się do wytworzenia nowej szansy odbudowy i wzmocnienia Polski" - pisał. Celiński od 1980 roku był członkiem "Solidarności", został też szefem gabinetu Lecha Wałęsy .

Dziś Celiński myśli o pozwie przeciw IPN: - Nie jestem prawnikiem, nie bardzo mam pieniądze, by się w tę sprawę angażować z wynajętym prawnikiem. Ale jeżeli ktoś mi pomoże, to z wielką satysfakcją doprowadzę do wyroku skazującego - powiedział Radiu TOK FM.

Działacz opozycji demokratycznej zwraca uwagę, że publikując jego listy, nie utajniono prywatnego adresu. - Pod tym adresem żyje moja rodzina, a wiadomo, że z hejterami jest w Polsce bardzo różnie - podkreśla.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19678914,ipn-publikuje-listy-do-kiszczaka-zniesmaczeni-autorzy-podano.html

Wreszcie publicysta Gazety Wyborczej Wojciech Czuchnowski szarżuje:

Wszystko IPN - na budzącej duże wątpliwości podstawie prawnej - zakwalifikował jako materiały, które należy przejąć do archiwum i ujawnić opinii publicznej jako dokumenty wytworzone przez aparat przymusu PRL. To skandal i absurd.

Przez całą środę stacje telewizyjne (niestety, nie tylko TVP PiS) oraz portale informacyjne raczyły opinię publiczną fragmentami korespondencji szefa MSW z Agnieszką Osiecką, Beatą Tyszkiewicz, Andrzejem Celińskim czy Danielem Passentem oraz strzępami wspomnień w różnych okresach spisywanych przez generała.

Pytanie "jaki to ma sens" padało rzadko. Pytanie, czy aby na pewno jest to legalne, padło chyba raz, po czym pracownik IPN uspokoił, że wszystko dzieje się legalnie i tak właśnie trzeba.

Otóż nie. I mam nadzieję, że rodzina Czesława Kiszczaka zatrudni prawników, którzy wykażą, że IPN niezgodnie z prawem zabrał prywatne dokumenty z domu generała i już całkowicie bezprawnie upublicznił je, nie pytając nikogo o zgodę.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19675824,ipn-upanstwowil-prywatne-papiery-kiszczaka.html

Najpierw pokrótce o tajemnicy korespondencji prywatnej. Wbrew obiegowemu przekonaniu obowiązuje ona jedynie osoby niepowołane.

art. 267
§ 1. Kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo /.../ podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Oczywiste jest, że zarówno nadawca, jak i odbiorca korespondencji są osobami uprawnionymi do zapoznania sie z jej treścią. Przysługuje im również, każdemu z osobna i bez uzyskiwania zgody współkorespondenta prawo do upublicznienia treści korespondencji (z pewnymi zastrzeżeniami, dotyczącymi treści natury np intymnej). Gdy nadawca lub odbiorca nie żyją prawo do upublicznienia przechodzi na spadkobierców czyli w tym przypadku na wdowę po Czesławie Kiszczaku. Pisałem o tym w S24 kilkakrotnie, nie będę się powtarzał, tylko odeślę do dawnych wpisów:

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/590170,o-legalnym-i-nielegalnym-nagrywaniu-rozmow

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/184110,tajemnica-korespondencji

Ale podobnie jak od intensywnego mieszania herbata nie zrobi sie słodsza tak od gromkiego pohukiwania publicystów i polityków ich urzędowa korespondencja nie stanie się prywatna.

Przypomnijmy, że autorzy zwracali sie listownie do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych. Minister, każdy, w tym i  spraw wewnętrznych, to z definicji urząd (przykładowa fraza, w wyszukiwarce google występująca 560 000 razy: Mariusz Kamiński  został powołany na urząd ministra, członka Rady Ministrów). I już. Z urzędem nie prowadzi się korespondencji prywatnej i żaden z opublikowanych przez IPN listów nie miał charakteru prywatnego. Daniel Passent i Andrzej Celiński, każdy na swój sposób, zafrasowani biegiem spraw państwowych usiłowali doradzac coś ministrowi, inni zwracali się do niego jako zwierzchnika policji (która wówczas nazywała się milicją) w sprawach jak najbardziej związanych z kompetencjami (właściwie powyżej kompetencji) ministra. To coś, załatwianie sobie spraw urzędowych z pominięciem niższych szczebli i wykorzystywanie w tym celu swojej osobistej pozycji społecznej nazywa się co prawda "prywatą", ale prywatne nie jest. Wstydliwe, obciachowe, bucowate, aroganckie - ale nie prywatne.

Sprawę korespondencji urzędowej regulują zupełnie inne przepisy, zarówno akty prawne jak i przepisy wewnętrzne o pracy kancelarii urzędu. Tak więc pismo powinno byc wprowadzone do dziennika podawczego. przesłane do właściwegp adresata/kancelarii i zarchiwizowane.  Jeśli chodzi o upublicznienie to treść korespondencji urzędowej podlega przede wszystkim przepisom o dostepie do informacji publicznej, zgdonie z zasadą, że  władza sprawowana jest jawnie a działania władz są dostępne dla obywateli. Od tej zasady są określone prawem wyjątki dotyczące tajemnicy państwowej, służbowej, lekarskiej itp. Nie wygląda na to, by którykolwiek z opublikowanych listów do Czesława Kiszczaka podpadał pod którykolwiek ustawowy wyjątek. Na marginesie, władze i urzędy w Polsce mają czasami duże problemy z zasadą jawności i dostępem do informacji publicznej, traktując swoje funkcje publiczne jako tajne. Mogliśmy się o tym przekopnać całkiem niedawno, gdy zarówno Kancelaria Premiera jak Kancelaria Prezydenta nie udostępniły ekspertyz prawnych, na które powoływały się w sprawie ograniczania uprawnień Trybunału Konstytucyjnego.

Jedynym winnym złamania przepisów jest w tej sprawie nieżyjący już Czesław Kiszczak, który przywłaszczył sobie i "sprywatyzował" urzędową korespondencję.

A wniosek z powyższego następujący - nie pisz kompromitujących listów - ani prywatnych ani urzędowych - bo ich treść może być upubliczniona.

I jeszcze jedno - wyjeżdżałem kilkakrotnie zagranicę w PRLu. Nigdy nie przyszło mi do głowy, by uniżenie dziękować jakiemuś urzędnikowi za paszport. Gdybym paszportu nie dostał nie zniżyłbym się do próśb. Takiego wała.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura