Eska popełniła wpis, Owanuta go skomentował i ja nieszczęsny oba przeczytałem.
Chodzi o sensację zeszłego tygodnia, informację, że jeden z Niezłomnych i Prawych, aktor Jerzy Zelnik, okazał sie być w przeszłości tajnym i dobrowolnym współpracownikeim służb. Gdybyż chociaż Zelnik był sobie choćby i aktorem, ale tylko wyłącznie aktorem. Tymczasem On pozwolił być sobie wyrocznią w sprawach uczciwości i lustracji, chłoszcząc a to Wałęsę, a to innych za grzechy młodości. Nic więc dziwnego, że wpadka Zelnika została przyjęta z pewną dozą Schadenfreude. Schadenfeude, radość z cudzego upadku, zwłaszcza upadku nadętego autorytetu moralnego, choć oczywiście wynika z niskich pobudek i jest jak najbardziej godna potepienia*, jest mi w jakiś sposób zrozumiała. W jakiś sposób rozumiem też młodego gimnazjalistę czy może początkującego studenta szkoły aktorskiej, że dobrowolnie zgłosił swoją chęć pomocy służbom. Mądrością nigdy nie grzeszył, o czym świadczy zarówno idealizm i wiara w socjalizm sprzed ponad 50 lat jak i obecne zaangażowanie po stronie idealnych wartości głoszonych przez pewną partię polityczną. Moi drodzy, ja bym się od partii głoszących wyższość moralną trzymał z daleka, bo z doświadczenia wiadomo, że zdolne są do każdego świństwa i każdej podłości.
Jeśli więc wolno mi coś wyjawić, to historię o tym, jak młody Zelnik, uczeń warszawskiego Reytana, przesiadywał na dużych przerwach w służbówce u woźnych, by tam wpatrując się w jedyne w szkole lustro oglądać się i podziwiac swoją urodę.
No, w każdym razie nasza kochana Eska pisze tak w Zelnik czyli antysemityzm komunistyczny:
I nagle pojawia się, oczywiście w GW, informacja o tym, że on też donosił.
I jeszcze:
Najciekawsza jednak jest informacja o samej teczce Zelnika – otóż była ona w zbiorze zastrzeżonym, dlaczego? Być może dlatego, że ojciec Zelnika był na zesłaniu razem z Jaruzelskim!!! I tu nareszcie mamy właściwy ślad > póki żył generał, GW siedziała cicho, teraz, kiedy Kiszczakowa wywlekła sprawę Bolka, nagle wypływa taka informacja – ale kto i skąd w GW wiedział o tym fakcie i o tej teczce???
Gdyby Eska poświęciła chwilę uwagi, to znalazłaby odpowiedź na dręczące ją pytanie, bo znajduje sie ona w wypowiedzi samego Zelnika dla GW:
AGNIESZKA KUBLIK: Dzwonię w delikatnej sprawie. Mamy informację, że w IPN znaleziono teczkę dotyczącą pańskiej współpracy z SB w latach 60.
JERZY ZELNIK: Tak, tak, od razu pani powiem, że te dokumenty w tej chwili ogląda - ja tam dzieckiem prawie byłem, miałem 18 lat - i analizuje redaktor Cezary Gmyz. Będzie odpowiedź w poniedziałek, za tydzień.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19727482,zostawcie-zelnika-w-spokoju.html#ixzz42yLdUeSP
Ot i cała tajemnica. Cezary Gmyz zbytnio się ze swoim odkryciem nie ukrywał, o podpisanym przez Zelnika zobowiązaniu do współpracy można było sie dowiedzieć na twitterze nim napisała o tym Gazeta Wyborcza i kilkanaście innych tytułów. Jeśli więc ktoś lustrował, to robił to jeden z ulubionych publicystów prawicy Cezary Gmyz. Skąd z kolei on miał wiedzę o teczce Zelnika pozostanie jego dziennikarską tajemnicą. Trudno zresztą artykuł GW traktować jako lustrację, powtarza on tylko, bardzo oszczędnie, cudze ustalenia. Główny wątek tego i kolejnego artykułu to nakłuwanie balona hipokryzji tak zwanej polskiej prawicy, która lustrację przeprowadza bardzo chętnie w celach instrumentalnych, by zaszkodzić prawdziwym lub wyimaginowanym przeciwnikom:
Przykładów jest mnóstwo. Gdy sędzia Igor Tuleya krytycznie wyraził się o metodach CBA za poprzednich rządów PiS, Cezary Gmyz z "Do Rzeczy" natychmiast dostał z IPN amunicję w postaci kwitów na "resortową" rodzinę sędziego. Kiedy Tomasz Sekielski skrytykował książkę "Resortowe dzieci", jej autorzy na łamach "Gazety Polskiej" błyskawicznie zlustrowali rodzinę dziennikarza. Pracujący w IPN prawicowi historycy pomagali zbierać "kompromaty" na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ostatnio Ryszardowi Petru wyciągnięto, że w wieku lat 12 był z rodzicami w Związku Radzieckim.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,151481,19754722,ipn-lustruje-bojcie-sie-wojcie.html
Partia Kaczyńskiego ma teraz kłopot, musi rozstrzygnąć, co zrobić z Zelnikiem. Gdy ogłosi, że nic się nie stało, znacznie umniejszy wagę teczki TW "Bolka", która obciąża Lecha Wałęsę. Jeśli pozbędzie się Zelnika, to i tak nie uniknie szyderstw ani nie zabezpieczy się przed tym, co i na kogo jeszcze może wyjść z esbeckich teczek.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19727482,zostawcie-zelnika-w-spokoju.html
Gotowa zaś jest dać rozgrzeszenie, i to bez wyznania win, gdy lustracja dotyka "naszych" (tak w nomenklaturze PiS nazywa się ochotników i dobrowolnych współpracowników partii). Takiego rozgrzeszenia doznał i sam Zelnik, w prawicowych kuchniach opinii. Swoje łamy Zelnikowi udostępnił szczujący organ Partii wSieci (cytaty z artykułu w wSieci za stefczyk.info):
Epizodyczna współpraca z SB zupełnie zniknęła z mojej głowy, wpadła w jakąś przepaść niepamięci – mówi aktor Jerzy Zelnik w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi. Rozmowę z aktorem publikuje tygodnik „wSieci”.
Wierzyłem, że z tego socjalizmu można coś dla ludzi ukręcić, że można mu nadać ludzką twarz. Komunizm był brutalną realnością, a socjalizm wydawał się ciągle jeszcze piękną ideą sprawiedliwości. Wówczas nie było to nic niezwykłego. Takie okresy romansu z socjalizmem ma w swoich życiorysach znaczna część polskich pisarzy, poetów, aktorów. Nie chodzi mi o usprawiedliwianie wszystkiego, jednak przecież nie dałoby się normalnie żyć bez tej dozy optymizmu. Zresztą to jako młodzieniec wyniosłem z domu.
Usparawiedliwiał Zelnika sam prezydent Andrzej Duda: Prezydent: współpracowników SB było wielu, pytanie jaki wpływ mieli po '89
Nie wiem, skąd Eska wzięła tezy swojego wpisu - tę o lustracji Zelnika rzekomo przeprowadzonej przez Gazetę Wyborczą. I tę, o wyautowaniu żydowskiego pochodzenia Zelnika przez Gazetę:
Po pierwsze – poszedł sygnał do „swoich” > uważajcie, my też mamy wiedzę, jak zaczniecie sypać jak Kiszczakowa, to my powyciągamy swoje kwity. To akurat przesłanie jasne i czytelne.
Po drugie – i to jest już naprawdę ohydne, przekazano prostą informację dla sympatyków prawicy > wasz ulubiony, prawacki aktor jest ŻYDEM!
Co do pierwszej tezy - skoro to Cezary Gmyz zaczął lustrację, to widocznie sygnał poszedł od niego. Karkołomna doprawdy konstrukcja, ale da się obronić.
Co do drugiej: W żadnym tekście Gazety dotyczącym lustracji Zelnika przez Cezarego Gmyza nie znalazłem wzmianki o żydowskim pochodzeniu Zelnika. Kto ujawnił pochodzenie aktora Eska nie podaje, zadowalając się chytrą insynuacją. A już jeśli chodzi o dalsze spekulacje, te o podziemnej walce "Chamów i Żydów" (to określenie stosowało się do walk frakcyjnych w PZPR w latach 50-tych i 60-tych, zakończonych przegraną tych drugich na skutek wydarzeń marcowych) w roku 2016 to widzę tylko odlot w górne warstwy absurdu i spekulacji.
Ale gdyby, gdyby już do sytuacji politycznej w Polsce w roku 2016 przykładać szablony z PRLu, to gdzieby umieścić "patriotyczną prawicę"? Może tu:
Byli przeważnie pracownikami resortów siłowych i/lub drugo- oraz trzeciorzędnymi dygnitarzami partyjnymi - sekretarzami Komitetów Wojewódzkich i Dzielnicowych. [...] Światopogląd »partyzantów« był swoistą odmianą nacjonalizmu wyrażonego językiem komunistycznej doktryny. Mieścił się w nim antysemityzm (zakamuflowany pod marksistowsko poprawną nazwą antysyjonizmu), ksenofobiczna niechęć do wszystkiego, co w życiu kulturalnym i naukowym uznane zostało za niepolskie, uwielbienie dla tradycji militarnej, wreszcie odraza wobec względnej nawet liberalizacji życia politycznego w kraju.
Jakby pasuje.
Owszem, z przygody Zelnika dałoby się wyekstrahować coś ciekawego. Być może coś nawet i o jego żydowskości. I o stanie świadomości nas wszystkich, starych pierdół, w roku 1968. Bo nie był on wcale aż taki heroiczny i niezłomny, jak to niektórzy dzisiaj powiadają. Opozycji integralnej było kilkadziesiąt osób. Reszta raczej się nie buntowała. Choć z drugiej strony nie każdy dobrowolnie i na ochotnika rozpoczynał współpracę ze służbami.
*Nie no, wcale tak nie uważam, wręcz przeciwnie, należy nam się Schadenfreude gdy jeden z drugim hipokryta odsłonięty zostanie w całej swej moralnej nędzy i nagości. Kochani, bądżcie pewni, że gdy ktoś was poucza w sprawach moralności, to zazwyczaj okazuje się biskupem Wielgusem. Albo Zelnikiem.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo