Biedny nasz kolega Grześ Wszołek ma przejechane. Wszystko z powodu inicjałów - GW.
Nie wiem, czy pozostali uczestnicy zauważyli, ale większość tzw informacji własnych S24 to są tak zwane rewrity, czyli lekko przeredagowane (czytaj - skrócone - bo do tego praca redakcyjna się tu sprowadza) wiadomości agencyjne, chyba wyłącznie PAPu. Większość zaś z tych przeróbek jest sygnowana GW - taki jest zwyczaj prasowy, że pełnym nazwiskiem podpisuje się jedynie samodzielne teksty.
I teraz na nieszczęsnego Grzesia spadają, jak zauważyłem, gromy o to, że S24 korzysta z materiałów Gazety Wyborczej. Inicjał jak inicjał, tak zwana prawa strona blogosfery nigdy nie odznaczała się specjalną bystrością, braki w rozumieniu zawiłości tego świata zastępując zmyślaniem teorii spiskowych, więc dlaczego miałaby wspiąć się na niedostępne dla niej wyżyny dedukcji w tym przypadku.
Właściwie to mi Grzesia nawet nie żal, chyba że zmądrzeje i wyciągnie wnioski z tego prawicowego qui pro quo. Ale za bardzo bym na to nie liczył.
PS. Zdaje się, że przeliczyłem się z moją oceną inteligencji zbiorowej prawej strony S24. Wam to trzeba jednak na patykach wykładać. Chodzi o to, że autorem/redaktorem informacji agencyjnych podawanych przez S24 jest nasz kolega Grześ Wszołek, który podpisuje sie pod nimi swoim inicjałem GW, skąd prawa strona wyciągnęła wniosek, że dostawcą treści jest Gazeta Wyborcza.
Pojęliście, czy mam przekaz przeliterować w simple Polish?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo