Teutonick Teutonick
180
BLOG

Układy zewnętrzne, układy wewnętrzne

Teutonick Teutonick PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
   Wnosząc z podejmowanych ostatnio przez naszego ryżego pajacyka na brukselskim stolcu „niezwykle stanowczych” działań, mających ponoć na celu wymuszenie na rządzących Wielką Brytanią tzw. „twardego Brexitu” (taki to nam z dawnego firycka, stanowiącego prócz tego modelowy wręcz przykład politycznego pasikonika, wyrósł pod zwalistą pachą berlińskiej możnej protektorki prawdziwy „twardy gracz” – uwierzylibyście Państwo?), łatwo można wysnuć wnioski, że w związku z rozpoczęciem procesu powolnego osuwania się po tzw. krzywej schodzącej prosto w polityczny niebyt w wykonaniu wszechmocnej jak dotąd Tante Angeli, pod której troskliwą kuratelą jak dotąd zwykł mościć się na urzędach ów minidon, postanowił on w te pędy udać się pod opiekę nowego patrona, mecenasa i sponsora, w osobie pewnego niebywale wręcz komicznego w swej demonstrowanej na niemal każdym kroku kogucikowatej buńczuczności chłystka, cieszącego się ostatnim czasem renomą najbardziej rozpoznawalnego w Europie i na świecie gerontofila. No cóż – strach spowodowany widmem powrotu do kraju w gustownych bransoletkach po ewentualnej utracie immunitetów chunijnych, coraz bardziej jak widać zagląda w wytrzeszczone panicznie oczęta, do tego stopnia, że nasz cwany pseudopiłkarzyk byłby gotów zrobić „łaskę” każdemu, kto tylko byłby w stanie dopomóc mu w uniknięciu takowego losu.
   Żywię jednak wciąż niesłabnącą nadzieję, że doczekam jeszcze momentu, w którym z ust takiego czy innego eurodecydenta padnie w stronę naszego fasadowego jewroprezydenta komenda pt. „zbieraj się”, względnie bardziej filmowo: „czas opuścić ciepły kurwidonek”. Trudno byłoby chyba bowiem w kołach przynajmniej w teorii rządzących Polską znaleźć w naszej najnowszej historii większego gamonia, który po narobieniu w kraju niewyobrażalnych szkód we wszystkich mu niemal dostępnych obszarach (od gospodarki po stosunki międzynarodowe i od finansów publicznych po stosunki społeczne), czmychnął przy pierwszej nadarzającej się okazji pod gościnne skrzydełka korupcjogennej sieci powiązań, utkanej pomiędzy poobsadzanymi swojakami całymi setkami i tysiącami chunijnych synekur, deprawującej do cna - poprzez misternie skonstruowany system premiowania w swoich strukturach najbardziej serwilistycznych gnid - całe rzesze przedstawicieli tzw. klasy politycznej, przybywających tam licznie z poszczególnych krajów członkowskich.
   Jednak jak widać  także w Polsce całe lata temu została z powodzeniem zamontowana gęsta siatka wzajemnie się ubezpieczających naczyń połączonych, posiadająca - w przypadku utraty jakimś sposobem sterów władzy ustawodawczej, a w rezultacie także wykonawczej przez jedynie słuszne i namaszczone do sprawowania władzy postudeckie jaczejki - całe silnie ufortyfikowane bastiony w innych, realnie decydujących obszarach, ze szczególnym uwzględnieniem jakże wrażliwej sfery naszego niezawisłego sądownictwa, ale także znanych ze swojego obiektywizmu mediów głównego ścieku, które to obie - niekoniecznie monteskiuszowskie - „władze” (sądownicza i tzw. „czwarta”) potrafiły w rezultacie jak do tej pory niezwykle skutecznie uniemożliwiać - całkowicie niepotrzebnie jak się okazuje - wybranym przez naród ugrupowaniom, efektywne sprawowanie rządów. Jak widać na ostatnich przykładach wciąż na porządku dziennym pozostaje ferowanie wyroków w całkowitym oderwaniu nie tylko od otaczającej rzeczywistości i zdrowego rozsądku, ale także od obowiązujących przepisów prawa, tak aby finalnie za wszelką cenę dowieść z góry postawionej tezy.
   Przy okazji nakazanych przez kolejny już z rzędu wysoki sąd (każdy następny z tego - powołanego celem rozpatrzenia słów wypowiedzianych przez Morawieckiego juniora - zestawu wydawał rzecz jasna całkowicie odmienny od poprzednika wyrok, co już samo w sobie winno stwarzać brzemienny w skutki natury personalnej skandal, a niestety w naszym krajowym systemie sądowniczym stanowić może nadal w chwili obecnej jedynie smutną codzienność) wczorajszych premierowskich „sprostowań”, będących zresztą w swej istocie odpowiedzią na leksykalno-interpretacyjne slalomy jaśnie wysokiego sądu, kodomicka tłuszcza zawyła triumfalnie. Tyle jej wprawdzie jedynie zostało, co sobie poszczeka, względnie ubierze w idiotyczną koszulkę kolejny posąg, jednak i w tym przypadku znaleźli się zawodowi malkontenci uznający, że to jednak nie tak, premierowi takowe „przeprosiny” nie przystoją, a chociażby z tego prostego względu, że nie zechciał on wystąpić w którejś z wytypowanych stacji telewizyjnych okutany w pokutną włosienicę, komunikat przybrał formę „niegodną” jego urzędu.
   A w ogóle - jako rzecze sam Grigor Szablozęby wraz z rzecznikująca mu Malowaną Lalą we wspólnym stadle - szef rady ministrów winien nie mieszkając podać się do dymisji. Najlepiej z całym rządem. Tylko wtedy należałoby rozpisać przyspieszone wybory do parlamentu. I któż by wtedy musiał połknąć własny język Grzegorzu Dyndało? Jedyne co by w takim wypadku pozostało zoologicznym totalniakom, to orzec, że takowe wybory zostałyby niechybnie przez wraży PiS sfałszowane, więc z góry należałoby je uznać za nieważne. Jak zresztą słyszymy podobne głosy - przy okazji zbliżającej się wielkimi krokami daty głosowań do organów samorządowych - tu i ówdzie już teraz się pojawiają. Jednak całe to mocno podejrzane towarzystwo nadal żyje nadzieją, że potęga układów lokalnych będzie w stanie przemóc rosnące w kolejnych sondażach masowe poparcie dla partii rządzącej. A każdy szanujący się obywatel winien zrobić wszystko aby przy okazji najbliższego terminu elekcji, raz na zawsze pozbawić ową antypolską w swej naturze menażerię takowych złudzeń.


Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka