twardek
twardek
twardek twardek
156
BLOG

Nie udało się

twardek twardek Społeczeństwo Obserwuj notkę 11
wybory, wybory

Łamię po raz drugi deklarację rezygnacji z pisania notek, ale powody są. Otóż, obym się mylił, stoimy, my Polacy, choć nie tylko, wobec groźby udziału w wojnie z Rosją, więc wykombinowałem sobie pewne posunięcie, które po uskutecznieniu mogłoby odsunąć od Warszawy perspektywę ewentualnego krachu miasta. Wybory prezydenta uznałem za dobrą okazję trafienia dwu kaczek jednym strzałem.

Obraz dokumentu zawiera tekst moich sugestii dla T. Bocheńskiego,  (punkty 2 i 3 pod tekstem) jako "dokładki" do jego oferty wyborczej. I poszło to tak: tekst przekazałem, po pewnym wahaniu (w alternatywie myślałem o p. Wiplerze) - dla doręczenia T. Bocheńskiemu, dalej TB - facetowi z II linii działaczy PiS, p. Wojciechowi Z. Miałem go okazję poznać przy poprzednich wyborach na prezydenta Warszawy, w których startował P. Jaki. Wtedy też mu coś dałem do skorzystania przez kandydata. Nie odnotowałem wówczas żadnego przejawu wykorzystania w kampanii. Pomyślałem "nie, to nie". Obecnie, jakiś miesiąc temu, p. Wojciecha Z. podpowiedziała mi telefonicznie jakaś kobieta z Nowogrodzkiej. Miałem go upolować na Koszykowej, w siedzibie warszawskiego PiS. Ponieważ odnalazłem i telefon i adres mailowy, więc będąc już na Koszykowej zdzwoniliśmy się i umówili na bieżąco spotkanie (był wieczór) w pewnej firmie na rogu Koszykowej i E. Plater. Rozpoznaliśmy się. Tekst z krótkimi objaśnieniami przekazałem.

Podobnie jak poprzednim razem tak i teraz nie odnotowałem po, w obserwowanych wystąpieniach TB - żadnego śladu po sugerowanych w dokumencie ofertach dla warszawiaków. I tak dojechałem w wyczekiwaniu aż do ostatniego dnia kampanii - piątku 12-go kwietnia. Rozmyślałem o tym przed obiadem i coś mnie tknęło. Wsiadłem w Osiołka i podjechałem na Nowogrodzką. Na miejscu okazało się, że PiS w dość licznej konfiguracji działaczy ma właśnie odbyć jakieś wyjazdowe spotkanie w miejscowości Przysucha. Była godzina 16-ta, Osiołek zmęczony, z 1/3 siana w baku. Pomyślałem "co mi tam". Jakoś zdołam. Google tak mnie poprowadziły w trybie "bez autostrad", że 120 parę kilometrów jechałem 2,5 godziny. Na miejscu trochę zmitrężyłem szukając sali gimnastycznej we właściwej szkole. Próbowałem namówić szefa ochrony na dostarczenie tekstu TB lub Prezesowi PiS (gość nie wiedział, czy TB jest obecny). Uznał się za niewłaściwego człowieka proponując przywołanie kogoś z bliskiego otoczenia Prezesa. Okazał się nim być "koordynator struktur", który zapewnił mnie, że ma dostęp do obu Panów. Okazałem mu dowód osobisty i zaświadczenie z IPN o tym, że nie byłem TW, sugerując wzięcie (do zwrotu, gdy już odbiorca przekona się, że nie jest obiektem prowokacji ze strony starego dziada). Dokumentów nie przyjął, ale zrobił zdjęcia. Tekst wziął, ale po chwili poprosiłem o zwrot, gdyż właśnie zaszła przerwa w obradach i w grupie wychodzących dostrzegłem TB. Szedł szybko, w damskim towarzystwie, w kierunku parkingu. Oceniłem, że nie zdążę i po drugim zakrzyknięciu "panie wojewodo" udało mi się przystopować Kandydata. Na żachnięcie, że nie ma nawet chwilki, zapewniłem, że nie chodzi o rozmowę lecz pismo. Wręczyłem mu tekst z pytaniem, czy zna ten dokument. Przez 4-5 sekund przeleciał wzrokiem i stanowczo odrzekł, że nie (?!). Potwierdziłem - na pytanie, czy to dla niego.

Była godzina 19-ta, 5 godzin do ciszy wyborczej. Miałem na myśli zasugerować TB, by przeczytał uważnie pkt 4. i jeśli uzna, że warto, to wykonać "rzut na taśmę": po powrocie do Warszawy zaimprowizowany wywiad w TV Republika, po którym kilka zmobilizowanych osób mogłoby roznieść inicjatywę "Warszawy jak miasta otwartego" po społecznościowych portalach. W sobotę mieszkańcy Warszawy, dostatecznie znacząca część, mieliby chyba temat do rozmów. Nie wykluczałbym w rezultacie ewentualności urwania Trzaskowskiemu górki głosów gwarantującej wygranie w I turze. Ale Kandydatowi spieszyło się w sposób nadto widoczny, mnie zaś zaskrzeczała gdzieś nutka protestu. W końcu okoliczności spotkania pozycjonowały mnie w roli petenta, który narzuca się urzędnikowi, w trakcie jego przemarszu, jak to się onegdaj mawiało - między bufetem a szaletem. Nie jestem pewien, czy podziękował. Powlokłem się do Osiołka. Już po ciemku, w Warszawie, po zatankowaniu, jak zwykle do połowy baku - trzeba oszczędzać... dotarłem do domu. Spałem przednio.

W TV Republika wywiadu nie było a Kandydat przerżnął w I turze. Nie udało się.

Publikuję to jednak, bo tak mi przychodzi do głowy, że europeizująca, znaczy się antalagentna część społeczeństwa Warszawy może zdoła się ocknąć i, jeśli nie lubi eksplodujących bomb lub rakiet - to na wszelki wypadek zmontuje jakąś grupę nacisku by pałeczkę inicjatywy miasta otwartego podjął jej idol. To trochę roboty, ale - daj Boże - może mu jakoś uda się  akt osobistej mobilizacji ?

=====

pominięte w obrazie sugestie, a ponadto w związku z reklamacją Carcajou w jego komentarzu, wklejam na końcu, po reklamie nasion :))) i uprzednio wklejonych punktach pkt. 2 i 3, z oryginalnego pliku .doc - mało czytelny punkt 4. stanowiący clou zapisu dokumentu a także końcowy akapit.

2. Projektowany na r. 2050 schemat sieci metra chyba wymaga weryfikacyjnego studium. Np. linia Wilanów-Tarchomin w pewnym sensie „dubluje” istniejącą już linię Kabaty<->Młociny. Jej końcowe odcinki na południu: Żwirki i Wigury - Wilanów można by pozostawić spinając Wilanów z Siekierkami i tym samym odcinki linii Żwirki i Wigury <-> Stadion właśnie od Żwirki i Wigury do Siekierek mogłyby zostać zaniechane. Nie wykluczone, że zaprojektowany schemat ma jednak swoje uzasadnienie, niemniej gigantyczne koszty tych inwestycji uzasadniają przynajmniej raz na kilka lat jakąś twórczą weryfikację. Pełznąca zabudowa terenów peryferyjnych może istotnie zmienić natężenie potrzeb mieszkańców na obszarach dzisiaj nie do końca przewidywanych. Rekonfiguracja schematu w kierunku czegoś w rodzaju wielokątnej obwodnicy, „gubiłaby” tego rodzaju słabości? Oferta dla środowiska speców od komunikacji, w jakimś stopniu i urbanistów (i znowu - to okazja na pieniądze i błyśnięcie talentem).

3. Milongi uliczne - coś lżejszego. W Warszawie funkcjonują spotkania taneczne tzw. „milongi”, obecnie skomercjalizowane (Wybrzeże Kościuszkowskie, Długa, może jeszcze gdzieś). Przed wielu laty miały miejsce spotkania improwizowane, uliczne, bezpłatne - na Pl. Piłsudskiego, później przenieśli się na Pl. Żelaznej Bramy. Nie wiem jak jest dzisiaj, bo rzadko wychodzę z domu. Ale warto by miasto zorganizowało „krąg” taneczny dla milongi ulicznej. Groszowe bilety dla orkiestry albo disc jockey’a, pod jakimś daszkiem. Czynne codziennie, przez cały rok ? Są nie wykorzystane, jak na razie, miejsca w samym centrum, np. przy Pasażu Wiecha, za Warsem, na placyku pomiędzy Pizza Hut a piwiarnią Ćeska. Dla młodych, zresztą nie tylko - fajna sprawa.

4. I coś b. poważnego. Jest czas chaosu i niepewności. Nikt nie może nam zagwarantować, że pewnej nocy nie zerwą nas z łóżek grzmoty bombardowań. Stolica Polski już dostała za siebie i wiele innych miast świata - wystarczająco, w czasie ostatniej wojny i okupacji. Warto rzucić ideę Warszawy jako miasta otwartego. Prawo do tego mają też brytyjskie Coventry, niemieckie Drezno, rosyjski Petersburg (d. Leningrad i/lub Wołgograd (d. Stalingrad). Miasto otwarte nie jest bronione, ale i nie jest atakowane. Rozumie się, że nie powinno w nim być polskiego centrum dowodzenia ewentualną wojną. Procedura pozyskania takiego statusu musi objąć referendum mieszkańców stolicy i starania polskiego rządu u mocarstw - o jego uznanie.

Uda się albo i nie. Jeżeli Pan obwieści swój pomysł na konferencji prasowej z udziałem korespondentów zagranicznych, nie zapominając o innych, wspomnianych wyżej miastach (podjęcie z nimi kontaktu? - po konferencji prasowej) to powinien zrobić się szum na cały świat. W wyborach, w głowach warszawiaków powinno Panu b. pomóc.

---

Pan W. Zabłocki jest jedynym człowiekiem, któremu okazałem ten tekst. Jeśli uzna go Pan (tekst) za swój, to - do czasu obwieszczenia, niech go znają tylko obaj Panowie. Doradzałbym ujawnienie pomysłu 4. dopiero na konferencji prasowej !

I to byłoby na tyle. Serdecznie życzę zwycięstwa.

M.Kwieciński, na wszelki wypadek tel: 792 344 568

twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo