Leszek Koltunski Leszek Koltunski
772
BLOG

Argentyna: stracone szanse. Część czwarta: 1973-1983

Leszek Koltunski Leszek Koltunski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

W 1912 roku Argentyna była bardzo bogatym krajem. Pod względem PKB per capita zajmowała siódme miejsce na świecie; poziom życia był podobny do USA czy czołowych krajów europejskich. Sto lat pózniej PKB per capita, wg. The World Factbook sytuuje Argentynę na miejscu 89, nieco tylko powyżej poziomu Białorusi.  

Przyczyną tego upadku było multum błędów politycznych i ekonomicznych i ostrych konfliktów wewnątrz społeczeństwa. Skutkiem tego był cały szereg bankructw i ostrych kryzysów ekonomicznych. Kolejna odsłona tego dramatu toczy się teraz na naszych oczach: od początku roku 2018 wartość peso spadła o ok. 45%, inflacja wystrzeliła, kraj musiał się zwrócić o kolejną pożyczkę do MFW i jest na krawędzi kolejnego bankructwa.


W serii notek przedstawię pokrótce XX wieczne losy Argentyny.


Część pierwszą, opisującą początki państwa argentyńskiego (1816-1912), i rządy Partii Radykałów (1916-1930) można znaleźć tutaj.

Część drugą, opisującą rządy Concordancii (1932-1943) i Juana Domingo Perona (1943-1955) można znaleźć tutaj.

Część trzecią, opisującą próby powrotu do demokracji (1955-1966) i tzw. Onganiato (1966-1973) można znaleźć tutaj.

Część piątą, opisującą rządy Raula Alfonsina (1983-1989) i Carlosa Menema (1989-1999) można znaleźć tutaj.


**********// POWRÓT PERONA (1973-1976) \\**********


Juan Domingo Peron okazał się niezastąpiony. Ale po prawie dwóch dekadach na wygnaniu był on już schorowanym 77 latkiem, a jego trzecia żona, poznana w Panamie tancerka Isabel, nie miała w sobie wiele z magnetyzmu Evity. Ponadto sam ruch peronistowski się istotnie zmienił. Na prawym skrzydle miał nacjonalistów w stylu lat 40-tych; w centrum coś na kształt socjaldemokracji, a na lewo - rosnące w siłę, zafascynowane Guevarą i Castro skrzydło marksistowskie. Młodzieżówka tego skrzydła zawierała w sobie partyzantkę miejską, Montoneros, którzy walczyli o kontrolę nad związkami zawodowymi ze starymi bossami CGT.

W przygotowaniu na powrót El Lidera z wygnania, w 1973 roku w wyborach wybrano prezydentem (rzecz jasna z błogosławieństwem samego Perona) Hectora Camporę, człowieka z prawego, nacjonalistycznego skrzydła peronistów. Wybór Campory był znakiem, że Peron nie zamierza powracać do rozdawnictwa lat 40-tych. Rząd Campory podpisał pakt polityczny z konserwatystami, Radykałami i związkami zawodowymi i zaczął realizować uzgodniony plan, który polegał na ograniczaniu deficytu. Coraz potężniejsze lewe skrzydło ruchu dostało furii. Montoneros i trockiści, tzw. ERP (Ludowa Armia Rewolucyjna) kontynuowały kampanię zamachów bombowych, porwań dla okupu i zabójstw politycznych. 

W reakcji na chaos Peron w czerwcu 1973 powrócił do kraju. Jego powitanie na lotnisku dobrze zilustrowało stan ruchu, na którego czele stał. Entuzjastyczny tłum 500.000 ludzi wpadł w panikę, kiedy obecni tam Montoneros zaczęli walczyć z uzbrojonymi związkowcami. Zginęło i zostało rannych kilkuset ludzi. Campora abdykował, a kiedy we wrześniu 1973 rozpisano nowe wybory, prezydentem w pierwszej turze został Juan Domingo Peron, zdobywając 62% głosów. Wiceprezydentem wybrano Isabel.  

Historia wydawała się powtarzać. Co prawda politycznie dalej trwał chaos i zamachy lewicowych partyzantek, ale boom na światowych rynkach pozwolił na znaczny wzrost eksportu i widoczną poprawę sytuacji gospodarczej. Konsensus Campory, zachowany przez Perona, zdołał obniżyć inflację z 60% w 1972 do 30% w 1973. Płace realne w 1973 wzrosły o 13%. Popularność Perona wystrzeliła i uderzyła mu do głowy: ponownie zwrócił się ku etatystycznym rozwiązaniom. Znacjonalizował banki i przemysł, wprowadził subwencje dla firm i wybranych grup konsumenckich, podniósł podatki, wskrzesił państwowy monopol agrarny IAPI i ograniczył dostęp zagranicznych firm do gospodarki.

Następnie próbował Peron rozwiązać problem partyzantek miejskich. Kiedy Montoneros w swojej walce o kontrolę nad związkami zawodowymi posunęli się do zabójstwa szefa CGT, Jose Rucci'ego, publicznie wyrzucił z partii ludzi podejrzewanych o ich wspieranie, i za pomocą armii i CGT zaczął się z Montoneros siłowo rozprawiać. Tolerował też działalność prawicowej organizacji paramilitarnej, Argentyńskiego Sojuszu Antykomunistycznego, która parała się z kolei skrytobójstwami liderów lewicowych.  

Nagle, 1 czerwca 1974, Peron zmarł. W tym czasie stan gospodarki był już dramatyczny: w 1974 inflacja wyniosła 183%, i pędziła po 30% miesięcznie. Przywództwo przeszło w ręce Isabel, która szybko okazała się niezdolna do poradzenia sobie z piętrzącymi się problemami. Polityczny konsensus Campory załamał się, a związki zawodowe z CGT na czele organizowały potężne strajki przeciw swojemu własnemu, peronistowskiem rządowi. 

W październiku 1974 ogłoszono stan wyjątkowy, co dało armii praktycznie nieograniczone możliwości ofensywy przeciw marksistom. Wojsko użyło prostej taktyki brutalnej siły i 'terroryzmu państwowego'. W tej ofensywie, trwającej do końca lat 70-tych, zginęło w tajemniczych okolicznościach od 10.000 do 20.000 desparecidos - prawdziwych partyzantów, ich popleczników, a także wielu intelektualistów, dziennikarzy i związkowców po prostu podejrzewanych o sprzyjanie partyzantkom. 

Wojsko pozwoliło trwać rządowi Isabel do marca 1976, kiedy to drugi argentyński eksperyment z peronizmem ostatecznie przegrał ze swoimi własnymi wewnętrznymi sprzecznościami.


**********// DYKTATURA WOJSKOWA (1976-1983) \\**********


Wojsko przyjęło plan podobny do tego, co z dużym sukcesem robił w sąsiednim Chile gen. Pinochet: oficerowie zostali ministrami, wezwano neo-liberalinych i monetarystycznych ekonomistów i opracowano radykalny plan ograniczenia deficytu i inflacji. Armia zarządzała wszystkim stalową pięścią. Ale Peron pozostawił po sobie taki labirynt subsydiów, ceł, podatków, regulacji, rządowych agencji, armii urzędników i związków zawodowych, że każda próba reformy równała się wypowiedzeniu wojny społeczeństwu.

Nowy minister gospodarki, Jose Martinez de Hoz, bez zbędnych ceregieli zabrał się za likwidowanie obecności państwa i powrót do sił rynkowych; zwrot o 180 stopni w porównaniu do polityki ostatnich 30 lat. Deregulacja spowodowała szokowy transfer środków z przemysłu i usług w miastach do nastawionych na eksport farm. W latach 1976-1977 płace realne w przemyśle spadły o 50%, największy spadek płac w historii; zlikwidowano zasiłki i dotacje do artykułów spożywczych. Próbowano siłą zlikwidować ruch związkowy; CGT zostało zdelegalizowane, strajki uczyniono nielegalnymi a liderzy związkowi tajemniczo znikali. Produkcja przemysłowa zanurkowała na skutek upadku popytu wewnętrznego i zlikwidowaniu protekcjonistycznych ceł, co spowodowało nagłe zalanie rynku tańszym i lepszym importem. Z drugiej strony, siły rynkowe zauważalnie pomogły argentyńskiemu, jak zawsze bardzo konkurencyjnemu na świecie rolnictwu: w 1977 zanotowano 900 milionów dolarów nadwyżki handlowej, po miliardzie dolarów deficytu rok wcześniej. 

Tradycyjny argentyński dylemat, gdzie eksport, a więc dewizy bez których nie mogła istnieć gospodarka, był kontrolowany przez wiejskie elity, a polityka przez miejskie masy proletariackie, został więc tym razem rozwiązany przez armię siłą: siłą wyrwano miastu wszystkie alimenta, które to miasto sobie wygłosowało demokratycznie przez ostatnie dekady od produkujących bogactwo narodu monopoli estancieros. Armia zdołała zdeptać w ten sposób polityczną siłę miasta, ale nie widać było żadnej szansy, żeby uzyskać dla takich rządów akceptację większości. Poszukiwania jakiegoś rozwiązania zajęły całe lata 70-te.

W 1978, na fali sukcesu w piłkarskich Mistrzostwach Świata, wojsko spróbowało zawrzeć pokój ze społeczeństwem łagodząc kurs. Martinezowi de Hoz nie pozwolono dokończyć prywatyzacji gigantycznego sektora państwowego, którego duża część była zresztą zyskownie kierowana przez rozmaitych członków junty. Nie udało się obniżyć wydatków do poziomu, w którym możliwe by było trwale pokonać chroniczną inflację. Po sukcesach (z 400% w 1976 do 120% w 1978) przyszedł ponowny wzrost inflacji, a wysokie stopy procentowe przyciągnęły kapitał spekulacyjny, co sztucznie podniosło kurs waluty, co z kolei uderzyło w eksport. Z roku na rok pogarszał się bilans płatniczy i zwalniał wzrost PKB. W 1980 bilans handlu zagranicznego spadł mocno poniżej zera, nastąpił szereg bankructw i ucieczka kapitału zagranicznego. Zadłużenie zagraniczne osiągnęło 36 miliardów dolarów; spłata odsetek pochłaniała 32% wpływów z eksportu.  

W marcu 1981 szef junty, gen. Jorge Videla, został zastąpiony gen. Roberto Violą który zaczął kokietować cywilnych polityków, włącznie z peronistami próbując wytworzyć jakiś konsensus polityczny. Martinez de Hoz zrezygnował, kryzys się pogłębiał. Ale frakcja twardogłowych, których liderem był gen. Galtieri, zorganizowała pucz i przejęła władzę. Galtieri powrócił do polityki prywatyzacji i ograniczania wydatków rządowych (z wyjątkiem rzecz jasna wydatków na armię). 

Gen. Galtieri zdał sobie sprawę, że dla powodzenia jego oszczędnościowego planu konieczne jest poparcie społeczeństwa. Spróbował więc zagrać kartą nacjonalistyczną. Najpierw odgrzebał stary spór z Chile o cieśninę Beagle, a kiedy kryzys się dalej pogłębiał i polityczna opozycja zwiększała, wpadł na pomysł ataku na Wyspy Falklandzkie. Od czasów, gdy w 1833 Wielka Brytania siłowo zajęła ten teren, Argentyna wysuwała do niego roszczenia. Wydawało się, że Wielka Brytania nie pofatyguje się 13.000 kilometrów od Londynu żeby odbić słabo zaludnione, bez przemysłu ani żadnych innych istotnych wartości Wyspy. W przypadku sukcesu, gen. Galtieri planował wykorzystać wzmożenie narodowe do przykrycia planowanego ponownego neo-liberalnego ataku na znacjonalizowaną gospodarkę.

Jednak nieoczekiwanie, Wielka Brytania odpowiedziała wysłaniem na południowy Atlantyk floty, po trzech miesiącach odbiła Wyspy i wzięła do niewoli 10.000 słabo uzbrojonych wysłanych przez reżim do obrony Wysp poborowych. To przypieczętowało los junty. Gospodarka była w dramatycznym stanie: inflacja osiągnęła 200%, na spłatę zadłużenia trzeba było przeznaczać 54% wpływów z eksportu, doszło do silnego spadku PKB. Gen. Galtieri ustąpił, Argentyna ogłosiła bankructwo.


A więc jeszcze jedna próba reform, tzw. opcja Kisiela ('wziąć za mordy i wprowadzić liberalizm') także nie zdała egzaminu. W Argentynie nie udało się to, co z powodzeniem przeprowadził w tym samym czasie w sąsiednim Chile gen. Pinochet. W 1983 Argentyna była upokorzona, pokonana militarnie, zbankrutowana, zdesperowana i głęboko podzielona. Niestety, nie był to koniec kłopotów.


CDN 



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura