Terroryzm i tchórzostwo. Jednakowo hańbiące

Niewinne ofiary zawsze budzą mój sprzeciw. I gniew. I pytania: DLACZEGO? PO CO ? W IMIĘ CZEGO ? Naturalnie też budzą się wątpliwości nad cienką nitką człowieczego życia, "które przeciąć może tylko ten, który je powołał" ("Mistrz i Małgorzata" rozmowa Jeszua z Pilatem). Ale chyba tak nie jest. Nie wiem. To dla mnie za trudne.
Natomiast jasne jest dla mnie, że uderzenia w bezbronnych, niewinnych to zwykłe TCHÓRZOSTWO. "Tchórzostwo, które jest jest największą ułomnością człowieka" ( ibidem ). Najłatwiejszy czyn wymagajacy tylko braku sumienia i człowieczeństwa. Nie potrzebujacy precyzyjnych przygotowań, wywiadowczych trików, talentu, aptekarskiej dokładności i szczurzego sprytu ( przysłowiowy lis nie jest tak sprytny, inteligenty jak pogardzany przez ludzkość ratus. Pogardzamy nimi, bo się ich boimy, bo jesteśmy do nich tak podobni ).

Gdyby islamscy terroryści ( czy wśrod nich sa jeszcze Czeczeni ?) uderzyli w Kadyrowa, w jego unurzanych we krwi bratobójczej katów, zabili pułkownika winnego zgwałcenia i zamordowania czeczeńskiej dziewczyny (skazanego przez rosyjski sąd, ale wypuszczonego już z więzienia), gdyby próbowali uderzać w swoich największych medialnych wrogów - przywódców nienawistnych im państw, to mogliby zasłużyć na jakiś rodzaj uznania, zrozumienia, ale gdy uderzają w zwykłych ludzi - budzą we mnie wstęt, pogardę i nienawiść.Bezwolnie wyzwalają moją podświadomą zgodę na traktowanie ich dowolną metodą, byleby była skuteczna.
Pieprzenie, że za wybory polityczne odpowiada głosujące społeczeństwo jest dla mnie obrzydliwą bzdurą. Tzn. za wybór Tuska i PiS-u talibowie i Al-Kaida mają prawo zabijać Polakw również w Polsce ??  

    Przypomina mi się różnica w działalności AK i AL w czasie okrutnej okupacji hitlerowskiej. Gdy Armia Krajowa starała się jak najbardziej punktowo usuwać największych bydlaków w unifomach SS, Gestapo i innych policji RSHA (żandanmeria, Sipo, Bahnchutz), to nieliczna, ale głośna  Gwardia (od 1944 Armia)  Ludowa rzucała granat w grupę niezindentyfikowanych Niemców, nie bacząc, że wśród nich są powołani do Wehmachtu przemocą "Tuskowie i jemu podobni", Hosenfeldowie (kapitan Wehrmachtu, który uratował zycie kilkunastu (kilkudziesięciu?) Powstańcom Warszawskim, a uratowaniem Żyda Władysława Szpilmanna został uwieczniony w jego wspomnieniach i opartym na nich oscarowym filmie Polanskiego "The Pianist" ["Pianista"]) oraz przypadkowi przechodnie, Polacy.
    Najsłynniejszym "wyczynem" GL był zamach na Cafe Club. Zginęło w nim, nawet nie, zostało ciężko rannych kilku Niemców, ale i Polaków ). Dobrze, że ci z AL mieli słabe granaty...  Ale rozstrzelano za ten akt terroru zsowietyzowanych gówniarzy wielu Polaków.
   Natomiast zamach na szefa policji i SS w Warszawie SS-Brigadeführera Franza Kutscherę był przygowywany przez doborowy oddział Kedywu AK (z którego powstanie batalion "Parasol") kilka miesięcy. Zaplanowano i wykonano koronkową, z aptekarską wręcz precyzją, akcję, której nie powstydzili się najlepsi komandosi-asesini. Kilku z nich - Juno, Sokoła, Lota i Cichego kosztowała życie. Ale wyrwano okrutnego chwasta planowanego ludobójstwa, raka atakującego bezbronne społeczeństwo. Nie takie, na szczęście, bezbronne. Po zastrzeleniu tego wściekłego potwora ustały uliczne egzekucje kilkudziesięciu, nawet kilkuset Polaków dziennnie. Opłaciła się ofiara bojowców AK. http://pl.wikipedia.org/wiki/Akcja_Kutschera

Podobnie zastrzelenie przez "Zośkę" Tadeusza Zawadzkiego zwyrodniałych oprawców "Rudego" Jana Bytnara  - Schultza i Lange było poprzedzone świetną pracą wywiadowczą. Wprowadziło zrozumiałą panikę wśród warszawskiego Gestapo, że podobne im bestie również dosięgnie "gniew Boży" i zakończy ich nędzną, acz zbrodniczą egzystencję na tej Ziemi.

Wracając do 2011 roku -

Moje kondolencje rodzinom ofiar i współczucie rannym.

Jutro zapraszam tu na dalszy ciąg opowieści o Wielkim Syberyjskim Lodowym Marszu i polsko-rosyjskim braterstwie broni, które jednak było...