Witek Witek
5497
BLOG

Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej - cz.2

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 47

   Polskie przewiny miały swój wpływ na nienawiść zawziętych z natury Ukraińców (pamiętamy obraz Bohuna u Sienkiewicza) : zdrada sojusznika z wojny przeciw Sowietom w 1920 r. (podpisanie pokoju za cenę rezygnacji z idei niepodległej Ukrainy),  niewypełnienie zobowiązań Traktatu Wersalskiego o autonomii dla ludności ukraińskiej - większości w województwach południowo-wschodniej II RP, polityka gwałtownej polonizacji (m.in. osadnictwo wojskowe), polska buta i traktowania Ukraińców jako obywateli II kategorii, karne ekspedycje polskiego wojska do niepokornych ukraińskich wiosek, a podczas nich publiczne hańbienie ukraińskich działaczy (np. biczowanie), wreszcie palenie i dewastowanie im cerkwi aż do 1938 r. kiedy widmo wojny świeciło już Europie w oczy.
    Wszystko to prawda, wielce, my Polacy, przez nasz głupi rząd ("Ludzie niedorośli do rządzenia" - Stanisław Cat-Mackiewicz w 1938 r.) i państwo polskie, zgrzeszyliśmy przeciwko naszym ukraińskim braciom, jednak te wszystkie przewiny logicznie mogłyby skutkować rewanżem podobnej skali - zdradą, knowaniem z polskimi wrogami, wreszcie w momencie ich przewag poniżaniem dawnych panów, okazywaniem im władzy i buty, wreszcie paleniem polskich chat i kościołów, nawet gwałtami kobiet i morderstwami mężczyzn. Ale, na Boga, nie rozpiłowywaniem dziewic i przybijaniem dzieciaczków gwoździami do drzew!!!... Coś strasznego musiało się stać w międzyczasie, że ludzie zamienili się w krwiożercze zombi!!!
     Po okazaniu sojuszniczej pomocy hitlerowskim nazistom 17.09.1939 Związek Sowiecki przyłączył do siebie wschodnią połowę Rzeczpospolitej i rozpoczął w niej taki terror, że "prześladowanym wcześniej w II RP ukraińskim działaczom polskie szykany zaczęły wydawać się przedszkolnym pogrożeniem palcem" (cytat za Mark Sołonin). Wcześnie jednak doszło do "spontanicznego" odzewu na apel sowieckiego marszałka Timoszenki: "Bieritie topory i kosy! Rieżtie polskich panow!" [= Bierzcie siekiery i kosy! Rżnijcie polskich panów!] (za asme.pl). Całe tereny okupowane po 17 września 1939 spłynęły wtedy polską krwią nie pod auspicjami nacjonalistów ukraińskich, lecz internacjonalistycznych bojówek złożonych z ukraińskich, białoruskich i żydowskich aktywistów. Wg Krzysztofa Jasiewicza z rąk białorusko-żydowskich zginęło w tym okresie niemal trzykrotnie więcej właścicieli ziemskich niż z rąk Ukraińców Dopiero zaprowadzenie "sowieckiej praworządności" położyło kres tej rzezi. Po 4-5 latach historia jakby się powtórzyła.
    Sowieci jako wzоrowi internacjonaliści nie traktowali Ukraińców lepiej niż innych "wrogów ludu", więc ci, którzy podpadli nowej władzy, byli tak samo jak Polacy, Białorusini czy Litwini więzieni, torturowani czy wysyłani z rodzinami na Sybir. „Na równi z reprezentantami "polskiego nacjonalizmu" ofiarą deportacji padali także "nacjonaliści" ukraińscy czy żydowscy. Obok chłopów polskich jechali na zesłanie ich ukraińscy sąsiedzi.” (Stanisław Ciesielski http://www.sciesielski.republika.pl/sov-dep/polacy/polacy1.html)

  Część nieufnych Sowietom Ukraińców (ci którzy mieli rodziny w „czerwonym raju” i wiedzieli co się tam dzieje) zdołała uniknąć deportacji, zwłaszcza ostatniej, zakończonej na kilka dni przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej 22.06.1941, do której zresztą czynnie, dzięki niemieckiemu wsparciu, się przygotowywali. Mimo to 10% wszystkich wywiezionych i 20% aresztowanych na "nowo przyłączonych ziemiach ZSRR" stanowili Ukraińcy. Ci, których aresztowano i nie zdążono wywieźć na wschód, nie odzyskali wolność. Sowieci tuż przed ucieczką dokonywali masowych egzekucji aresztowanych i podejrzanych, nawet nie skazanych ludzi. Takich rzeczy przed Sowietami ziemie kresowe nie widziały. Ludzie tam mieszkający byli zaszokowani. Wielu straciło w tych egzekucjach swoich bliskich, najbliższych. Masakry w więzieniach wschodniej Polski latem 1941 r. m.in. we Lwowie, Baranowiczach, Lidzie, Wilejce i setkach innych miejsc dotknęły również ukraińskich więźniów. „W Berdyczowie część więźniów została wysadzona przez NKWD wraz z budynkiem. W Dubnie strzelano przez "judasza". 23 czerwca 1941 r. w więzieniu w Łucku NKWD zgromadziło więźniów na dziedzińcu więziennym, po czym otworzyło huraganowy ogień z broni maszynowej. Po zmasakrowanych jeżdżono samochodem, a okazujących oznaki życia dobijano". 
    
„Na podwórzu, wydobyte z ziemi, niektóre już ze śladami rozkładu, leżały trupy pomordowanych przez NKWD więźniów, pochowanych na miejscu, w obrębie więzienia. Było ich kilkaset część z nich miała wyraźne ślady tortur, rozległych oparzeń, złamań kości, ran. Widać, że byli to ludzie aresztowani w ostatnim okresie przed ewakuacją NKWD.”  lwow.home.pl/zygulski/zygulski3.html#4

 
Więzienie we Lwowie po ucieczce Sowietów, czerwiec 1941

   Wyzwoliciele od sowieckiego bandytyzmu okazali się nie mniej okrutni. Do masowych egzekucji ichnich "wrogów narodu" zatrudniali oczadziałych miejscowych - na Wołyniu, Podolu, Galicji - Ukraińców. W nowo sformowanеj tzw. policjach zajmowali się oni rabunkiem i ręcznym mordowaniem Żydów. Racjonalni Niemcy pozwalali tym swoim dewiantom eksperymentować w sposobach zadawania śmierci. Im chodziło o sprawność procesu, a dewianci niczym „miasun” poczuwszy krew ludzką, zaczęli się jej rozlewem delektować. Jak i sposobami zadawania bólu aż do śmierci. Potem George Orwell odpowie w swoim genialnym przenikliwością dziele "1984" na pytanie: „Jak człowiek udowadnia swoją władzę nad innym człowiekiem?” – „Zadając mu cierpienie”.

    Po "ostatecznym rozwiązaniu Judenfrage" cele niemieckich Übermenschów i ich ukraińskich podwykonawców od krwawej roboty zaczęły się rozchodzić. Na początku 1943 r. OUN zerwała współpracę z Niemcami i rozkazała „wszystkim Ukraińcom w służbie niemieckiej zorganizować w lasach oddziały partyzanckie pod używaną wcześniej przez "Bulbowców" nazwą Ukraińska Powstańcza Armia.

Bulbowcy to partyzanci Tarasa Borowca-Bulby, ukraińskiego działacza niepodlegościowego w II RP, założyciela "Ukraińskiego Odrodzenia Narodowego", więźnia Berezy Kartuskiej. W 1940 r. zorganizował on antysowiecką partyzantkę w lasach północnego Wołynia i walczył wyłącznie z Sowietami (pod nazwą UPA) aż do czerwca 1943 r., kiedy to jego ugrupowanie rozbił ... banderowski OUN.  M.in. za to, że komendant Boroweć potępiał dyktatorskie zapędy oraz stanowczo odrzucał składane mu przez nich propozycje "oczyszczania terytorium ukraińskiego z ludności polskiej". Jego żona - Czeszka Anna Opoczeńska została zamęczona na śmierć przez banderowców, jak i wielu żołnierzy "pierwszej UPA" - "Bulbowców".

  W międzyczasie na ukraińskie wsie nastąpiła fala ataków niezidentyfikowanych polskich oddziałów. To znaczy miały one biało-czerwone opaski na niemieckich mundurach oraz wykrzykiwały polskie komendy podczas bezlitosnego mordowania Ukraińców, w tym kobiet i dzieci. We wsi Krasnyj Sad taki "polski"oddział zamordował 19 kwietnia 1943 r. 106 mieszkańców, a całą wieś spalił (Petro Bojarczuk "Tragedia Krasnego Sadu"). Fakty napadów nieokreślonych polskich oddziałów wspomaganych przez partyzantkę sowiecką PRZED Rzezią Wołynia wymienia szereg historyków, m.in. Jarosław Hrycak ("Historia Ukrainy" s.255) i Andrzej Chojnowski ("Ukraina" s.157). Żadne oddziały podległe dowództwu AK nie przyznały się do tych akcji pacyfikacyjnych.

Dlatego niezwykle uderzająca jest informacja o trosce jaką sowieckie kierownictwo bezpieczeństwa wewnętrznego udzielało sprawom "zachodniej Ukrainy" w czasie gdy Ostfront stał pod umierającym z głodu Leningradem, na południe od Moskwy w Woroneżu i na przedkaukazkim Kubaniu (czyli 2 tys.km dalej) : 
- „Należy opracować bardziej konkretny plan... uświadamiający miejscowej (tj. ukraińskiej) ludności, że polscy panowie mogą powrócić, jeżeli na tym terytorium nadal bedą mieszkać Polacy” - taką radę na spotkaniu w dniu 8 lutego 1943 roku przedstawił major NKWD Czeprasow naczelnikowi Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego (GUGB) przy NKWD Wsiewołodowi Mierkułowowi.

W międzyczasie na początku marca’43 Niemcy odkopali w pobliżu m. Katyn zwłoki pomordowanych polskich oficerów, których nieobecność w ZSRR tow. Stalin objaśniał krótko: "uciekli do Mandżurii" i resort Goebbelsa podjął międzynarodową akcję mającą zdyskredytować największego sojusznika mocarstw zachodnich w oparciu o mord w Katyn. 
    W tym samym miesiącu, pod jego koniec - 22-iego marca oddziały niemieckiej policji masakrują ponad setkę mieszkańców i palą ich, odległą o kilkuset km od Katyn, wieś Khatyn – zachowuję pisownię angielską i francuską, w której rozgrywały się ówczesne wojny propagandowe. Cel nagłaśniania tej masakry, jednej z setek na terenie okupowanych ziem ZSRR, jest oczywisty – do dziś jawnie niemiecka zbrodnia jest mylona z , do dziś ukrywaną na wszelkie możliwe sposoby, zbrodnią sowiecką (np. kolejna w 2013 r. odmowa odtajnienia ponad 20% akt dotyczących Śledztwa Katyńskiego).
    Z tą, jak ją nazwałem - „jawnie niemiecką zbrodnią” kryje się nie tylko drugie, ale nawet trzecie dno, bardzo mocno związane z taktyką działania sowieckiej partyzantki (bezpośrednio podległej najbliższemu drugowi Stalina - Woroszyłowi oraz organom NKVD  i kierowanej w większości przez jej funkcjonariuszy) oraz stopniem nasycenia rosyjskojęzycznych oddziałów kolaborujących z nazistami agentami NKVD.
   Bez omówienia sprawy Chatynia [ eng. Khatyn] nie można przejść do następnej fazy omawiania tajemnic Rzezi Wołyńskiej.
Co uczynię w części trzeciej - zapraszam!

I część niniejszego cyklu - Porównanie.

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura