Wczoraj wiele wysiłku kosztowało mnie unikanie węglowodanów za wszelką cenę i do końca się nie udało. Z pewnością skonsumowałem 30 g cukrów w postaci glukozy/sacharozy. No i mam jeszcze dylemat, bo z racji nieobecności w domu nie miałem dostępu do wody ze studni i kupiłem sobie pół litra maślanki mrągowskiej i litr kefiru. Na obydwu opakowaniach była informacja o zawartości 4% węglowodanów - czyli z 1,5 kg wychodziłoby jakieś kolejne 60 g węglowodanów, co jakoś mi się w głowie nie mieści, bo skąd tam węglowodany i jakie? Może po prostu na zasadzie - używamy mleka i nie bierzemy pod uwagę, że węglowodany w postaci laktozy są "przetrawione" przez bakterie...
Wszyscy w sieci podają, że zawiera, a nigdzie, nawet w Wiki nie podali jakie węglowodany zawiera no i skąd się tam wzięły. No ale jeśli to prawda, to wychodzi, że w diecie zerowej i tak przyjąłem 90 g. węgli. Średnio wyszło, ale mam nadzieję, że dzisiaj będzie lepiej. Jeszcze dla informacji, zjadłem poza tym ok 50 g. wędliny wieprzowej (swojskiej - z pominięciem sieci handlowej) i 150 g kurczaka z rusztu (podłe mięso, ale mięso). Do tego jeszcze ok. 40 g masła i 50 g sera sokół - na opakowaniu informacja, że zawiera 0 węgli, chociaż myślałem, że żółty ser jednak zawiera węgle. Okazuje się, że chyba nie każdy. Czuję się wyśmienicie, ale trochę głodny jestem. Zrobię sobie chyba zaraz przerwę na śniadanie w postaci sera z masłem. Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Rozmaitości