Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
494
BLOG

Wolne niedziele przeszkadzają antyspołecznym egoistom

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Za przyzwoleniem na handel w niedzielę nie stoi żadna racja ekonomiczna. Skoro ktoś je trzy bułki na niedzielne śniadanie, to nie ma znaczenia, czy je kupi w niedzielę czy w sobotę. Tak czy owak zakupy zrobi i pieniądze w sklepie zostawi.

Za przyzwoleniem na handel w niedzielę stoi natomiast zwulgaryzowana postać wolnego rynku, prymitywny konsumpcjonizm oraz wynikająca z egoizmu pogarda wobec ludzi, którzy muszą w niedzielę pracować: - "Mam ochotę na lody w niedzielę i zakichanym obowiązkiem kasjerek jest mnie obsłużyć, bo takie jest moje życzenie".

Zdarzyło mi się kilka razy w życiu zrobić mini zakupy w niedzielę: piwo na wieczór, zapomniana w sobotę surówka na obiad - drobiazgi kupowane incydentalnie. Zasadą jest jednak brak zakupów w niedzielę.

Dwie scenki: pokazujące wyjątki:

W markecie przeprosiłem panią przy kasie, że robię zakupy tego dnia (jedna rzecz za 3 zł). Odparła, że jest w sklepie tyle osób, więc jedna mniej nic nie zmieni. Odpowiedziałem, że gdyby każdy zrezygnował, to nie musiałaby tu dzisiaj być, a ja też bym się obył bez tego mini zakupu. Pani podziękowała, mówiąc że sklep jest otwarty do 19, ale i tak przed 20 nie wyjdzie. Była to niedziela sylwestrowa...

Innym razem w sklepie osiedlowym kupowałem podobny drobiazg za 3 zł. Przede mną byli ludzie z pełnym koszem. Ich towar został skasowany, podano im kwotę do zapłaty. Zdziwili się, że tak dużo. Kasjerka powiedziała, że w niedzielę sklep dolicza 25% do ceny każdego produktu. Ludzie zostawili kosz i zakomunikowali, że wrócą w poniedziałek. Potrzeba niedzielnych zakupów minęła w mgnieniu oka.

Wnioski:

Skoro ja, jako konsument i inni konsumenci podobni do mnie, nie jesteśmy w stanie swoim niedzielnym bojkotem zmusić właścicieli sklepów do ich zamknięcia, to słuszne jest, iż robi to państwo.

Skoro ktoś uważa, że ma prawo robić w niedzielę zakupy, a inni mają obowiązek go obsługiwać, to niech sam da przykład ośmiogodzinnej pracy w niedzielę.

I aby była jasność, wiem o czym piszę. Zdarza mi się pracować w niedzielę, ale ponieważ bardzo to lubię, robię to w domu i dobrowolnie, to nie widzę problemu (w szerszym sensie to nawet nie jest praca). Miałem jednak również w życiu obowiązek niedzielnego pracowania. I dlatego, że był to obowiązek, to żadną przyjemnością to nie było.

Niech zatem różnej maści celebryci, politycy i ludzie wolnych zawodów (w istocie wyjątkowi egoiści) odczepią się od kasjerek mówiąc, że oni też muszą w niedzielę pracować. Bo praca pracy nierówna.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka