Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
325
BLOG

Nie byłoby księdza pedofila, gdyby wpierw nie było księdza homoseksualisty

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Problemem dla Kościoła nie jest pedofilia, bo ona dotyka promila kapłanów, ale jest nim homoseksualizm księży – też oczywiście dotyczący mniejszości, ale w tym przypadku powodujący już realne konsekwencje, z pedofilią włącznie. Jeśli wygna się z Kościoła księży homoseksualistów, a z seminariów homoseksualistów szukających tam podobnych sobie, to zniknie także pedofilia. Innej recepty nie ma. 

Nawet w filmie Sekielskiego widać, że przestępstwa popełniane były względem chłopców, tak samo jest w zdecydowanej większości wszystkich czynów pedofilskich. Ofiarami mężczyzn są chłopcy. Jeśli odsetek homoseksualistów w społeczeństwie wynosi 2-4%, to gdyby homoseksualizm nie wiązał się z pedofilią, to czyny pedofilskie w 96-98% popełniane były względem dziewczynek. Czysta logika, której nie przykryje ideologiczny bełkot, próbujący przekonywać, że obydwie rzeczy związku ze sobą nie mają. Czy jest to związek bezpośredni, czy pośredni, to już kwestia dla psychiatrów.

Wiemy naturalnie, że w obecnych czasach – genderowsko, neomarksistowskiego kolonizowania nauki – nie ma szans na rzetelną analizę problemu pedofilii i homoseksualizmu. Już samo postawienie wstępnej naukowej hipotezy takiej treści, którą dopiero należałoby zweryfikować, wywołałoby wściekłość i zarzut homofobii. Choć oczywiście istnieją opracowania, które to zagadnienie podjęły i dały wyniki, o jakich piszę - zdecydowaną nadreprezentację homoseksualistów w gronie pedofilów (na poziomie 30-40%, zamiast 2-4%).

Wróćmy jednak do filmu Sekielskiego, bo on doskonale pokazuje problem księżowskiego homoseksualizmu i pedofilii, jako konsekwencji. Oczywiście pokazuje go tym, którzy chcą to zauważyć i w swoim odbiorze próbują wyjść poza prymitywny przekaz o każdym księdzu pedofilu.

Czytam tekst sprzed trzech dni na Wirtualnej Polsce. O księdzu Cybuli, czyli jednym z bohaterów filmu mówi Jerzy Borowczak, osoba publiczna z kręgów Wałęsy i PO: - „Wszyscy w Gdańsku wiedzieli, że ksiądz Cybula lubi się uśmiechać do żołnierzy. Wiedzieliśmy, że był gejem, ale nie że był pedofilem”. Tyle o C.

Teraz o ks. Eugeniuszu Makulskim, innym bohaterze filmu. Tekst pochodzi jeszcze z 2004 r. z tygodnika Wprost. Gazeta cytuje wypowiedź ogrodnika licheńskiego i osobistego kierowcy księdza M. Mówi on: - „Swój homoseksualizm odkryłem dopiero dzięki księdzu M. Dlatego, że jestem gejem, byłem z nim blisko związany i zaliczany do zaufanych pracowników. Kiedy zostałem zatrudniony w Licheniu, zostałem partnerem seksualnym księdza”.

Wystarczy, jesteśmy w domu. Spopularyzowane w debacie publicznej przez księdza Oko, czy ks. Isakowicza - Zaleskiego terminy lawendowa mafia, czy homolobby nie są w odniesieniu do Kościoła jedynie publicystyką. Kapłanów tych akurat trudno oskarżyć o brak miłości do Kościoła. Jeśli przypomnimy sobie historię abpa. Paetza z Poznania, czy niedawną watykańską karierę pana Charamsy z hiszpańskim kochankiem u boku, to słowa Papieża Pawła VI sprzed prawie pół wieku, że „przez jakąś szczelinę wdarł się do Kościoła Bożego swąd szatana” nie są wcale przejaskrawieniem.

Z poziomu papiestwa walkę temu nieszczęściu wydał już Benedykt XVI, który w instrukcji na temat kapłaństwa osób homoseksualnych stwierdził, iż „czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych, bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską, nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich oraz przyjęta do seminarium duchownego”.

W książce "Światłość świata" Benedykt XVI pisał: - "Homoseksualizm jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim. Wtedy bowiem także celibat traci sens jako wyrzeczenie. Byłoby wielkim niebezpieczeństwem, gdyby celibat stawał się powodem wchodzenia w stan kapłański ludzi, którzy i tak nie chcą się ożenić, gdyż w końcu ich stosunek do mężczyzny i kobiety jest zniekształcony, zakłócony. Dobór kandydatów na księży musi być dlatego bardzo staranny. Musi panować tu najwyższa uwaga, aby nie doszło do pomyłki i w końcu bezżenność kapłanów nie była utożsamiona z tendencjami do homoseksualizmu”.

Koniec, kropka.

Tymczasem nie jest żadną tajemnicą, że niektórzy biskupi, także w Polsce, z tej instrukcji nic sobie nie robią. Mówi ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny katolickiego tygodnika Idziemy.: - „Wiemy, że w wielu przypadkach ta instrukcja nie bywała stosowana, także w diecezjach polskich, niestety. (…) Kiedy zwróciłem uwagę w pewnym gremium kościelnym na konieczność stosowania instrukcji Stolicy Apostolskiej, zostałem zakrakany jako homofob i rasista wręcz”.

Nie trzeba nawet dodawać, bo to oczywiste, że najbardziej przeciwni instrukcji papieskiej są tzw. katolicy otwarci. Ksiądz Jacek Prusak w 2013 r. potrafił ją krytykować słowami: „Instrukcja o zakazie wyświęcania homoseksualistów na księży pogłębia stygmatyzację”. W tym tygodniu, komentując film Sekielskiego, mówił on natomiast: - „Gdyby Kościół właściwie stosował wytyczne Watykanu, nie byłoby materiału do filmu Sekielskich”.

Prawda, że urocze? Próba instytucjonalnego odcięcia homoseksualistów od kapłaństwa to stygmatyzacja, ale wynikająca m.in. z homoseksualizmu pedofilia to wina instytucji. Ksiądz Prusak to autor Gazety Wyborczej i Tygodnika Powszechnego. W mojej ocenie wierny naśladowca drogi, którą podążyli już wcześniej m.in. panowie Obirek i Bartoś. Kwestia kilku lat.

Jeśli zatem mowa o oczyszczeniu się Kościoła z brudu pedofilii, to recepta jest banalnie prosta. Przede wszystkim wytępienie kapłańskiego homoseksualizmu. Gdy on zniknie, to zniknie też pedofilia.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo