Wkurza mnie wiele rzeczy. Że obywatele tak licznie nie manifestują przywiązania do biało-czerwonych barw w innych sytuacjach, o wymiarze państwowym i historycznym. Że politycy rządzący uprawiają irytującą "propagandę sukcesu". Że mamy prawdę powiedziawszy słabego trenera, który zazwyczaj polegał na szczęściu, a kiedy go nie miał, to nawet pewnego mistrzostwa kraju nie potrafił zdobyć z Lechem Poznań. Że trochę za dużo w naszej reprezentacji obcokrajowców i dążymy do naturalizacji graczy z lepszych lig. Że w końcu, prócz bramkarzy oraz Błaszczykowskiego i Lewandowskiego, nie mamy kim się zachwycać.
Wreszcie jednak Euro 2012 rusza, a my jesteśmy gospodarzami wielkiej imprezy. Polska na to czekała od zawsze. Gdzie, jak nie na własnych stadionach i przed swoimi kibicami można zawojować Europę? A może jednak zdarzy się cud i wyjdziemy z grupy, pokonując wcześniej Grecję i - na co szczególnie czekają kibice - Rosję?
Czy może zagramy jak zwykle: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor? Mało kto przed telewizorami będzie brał taki scenariusz pod uwagę. Z Grecją dzisiaj mamy szansę wygrać, ale buldożer równie dobrze potrafi zaskoczyć, co już udowodnił w 2004 r. na turnieju w Portugalii. Wcale nie jesteśmy faworytami i nie będziemy nimi w żadnym meczu.
A jednak, jak zwykle, tli się nadzieja: "A może wreszcie...". Trzymajmy kciuki ponad podziałami, bo przecież, wbrew różnym głosom, to nasza reprezentacja narodowa - jaka by nie była. I na nią dziś będzie spoglądał świat.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości