Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
2459
BLOG

Przesłuchanie młodego Tuska. Wnioski? I zawód i ciekawość

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Amber Gold Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Ponad 7 godzin trwało dość ciekawe, ale nie przełomowe przesłuchanie Michała Tuska. Jedyna naprawdę interesująca dla komisji śledczej informacja, jaka wyłania się z posiedzenia, to słowa syna byłego premiera: "Obaj z tatą wiedzieliśmy, że Amber Gold to lipa". Krótkimi wrażeniami podzielę się w punktach.

1. Michał Tusk, jego szanowny mecenas i cała opozycja nie wie, po co odbywa się akurat dzisiejsze przesłuchanie. Świadek nie jest przecież podejrzewany ws. Amber Gold. "To element nagonki" - słychać od polityków PO. Oczywiście, że w interesie PiS leży rozliczanie afer poprzedników i największego politycznego wroga. Tyle, że młody Tusk był synem premiera, który pracował w spółce, zależnej od piramidy finansowej. Był niejako pracownikiem skazanego za oszustwa. Finał tego przekrętu na miliony złotych wszyscy znamy. Nie ma nic dziwnego w tym, że został wezwany w charakterze świadka.

2. Przekaz, jaki wypływa z przesłuchania, to wcale nie kłótnie posłów śledczych i wpadki Marka Suskiego, o czym piszę niżej. Już nawet "Gazeta Wyborcza" i NaTemat twierdzą, że junior "wsypał" ojca. Chodzi oczywiście o wiedzę Tuska na temat przestępczego charakteru piramidy Amber Gold przed wybuchem afery. Wiedział, a nic nie zrobił, czyli nie poinformował opinii publicznej i nie zganił - również publicznie - syna. To oczywiście pachnie odpowiedzialnością polityczną, a nie karną.

W zeznaniach Michała Tuska, co zauważył nawet Marek Suski, pojawiła się oczywista nieścisłość. Świadek nie potrafił odpowiedzieć przed komisją, czy wiedział o tym, że Marcin P. miał problemy z prawem w momencie, gdy rozpoczynał pracę dla OLT Express. W 2012 roku w wywiadzie dla "Wprost", syn premiera odpowiedział: "Nawet debil nie uwierzyłby, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym Plichty i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć? Głupota i tyle. Napiszcie, że jestem debilem" - mówił w rozmowie z dziennikarzami Sylwestrem Latkowskim i Michałem Majewskim.

3. Marek Suski to się nadaje na szeregowego posła jak mało kto. Takiego, który trzyma w ryzach dyscyplinę, kogoś opieprzy za nieobecność przy głosowaniu, czasami, ale najczęściej raz na miesiąc, pojawi się w telewizji. Poza tym naciśnie odpowiedni guzik. Przecież poseł PiS jest absolutnie nieprzygotowany, nawet przy korzystaniu z własnych notatek. Pyta świadka o jakiś rachunek, na pytanie "jaki" odpowiada sam sobie: "nie wiem". Czy Suski nie zdaje sobie sprawy, że nie tylko on staje się obiektem kpin, ale cała komisja i sprawa, którą bada? Od lat słyszę, że Jarosław Kaczyński dobiera sobie współpracowników, nie przerastających go intelektem. Dzisiejsze obrady komisji śledczej to potwierdzają bezapelacyjnie.

4. Witold Zembaczyński to poseł Nowoczesnej. Nie wiem, co on jeszcze robi w tej efemerydzie, która dogorywa za sprawą lidera i występów kilku posłanek, ale to całkiem sensowny facet. Zadaje logiczne i jasne pytania, jest spokojny, merytoryczny. Dowód na to, że z tylnych ław poselskich można wyciągnąć całkiem sprawnych intelektualnie polityków.

5. Tarcza antykorupcyjna w Polsce w latach 2007-2012 była fikcją, a nadzór nad służbami specjalnymi znikomy. W innym wypadku Michał Tusk nie mógłby podjąć decyzji o pracy w OLT Express, a Donald Tusk zrobiłby coś więcej, niż tylko się "zezłościł" na całą sytuację, jak zeznał jego syn.

6. Czy Amber Gold dopadnie Donalda Tuska? Obstawiam, że nie. Wyciągnie wnioski z odpowiedzialności politycznej, kilku prokuratorów i sędziów może mieć większe problemy za oczywisty parasol ochronny w Trójmieście. Celem komisji śledczej jest wyjaśnienie kulis sprawy, którą bada i w sprawozdaniu może pociągnąć konkretne osoby do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Odpowiedzialność karna to już działka dla prokuratury, która otrzyma ewentualne materiały, wskazujące na złamanie prawa. Radziłbym się jednak nie łudzić - komisje śledcze od czasów orlenowskich straciły niejako swój wpływ. Największe szanse na zaistnienie ma komisja weryfikacyjna ws. reprywatyzacji, której nadano większe uprawnienia od zwykłych.

7. Przypomnę dla przestrogi z jakim skutkiem zakończyła swój byt komisja hazardowa. Wyjaśniła sporo rzeczy, ustaliła bezsprzecznie związki między biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem a politykami PO, ale szukała głębiej. I się nie doszukała. Cała gra, moim zdaniem, toczyła się wokół korupcji - czy bohaterowie afery hazardowej spełniali zachcianki kolegi od wyciągów i tzw. jednorękich bandytów zupełnie za darmo? Na to dowodów nie znaleziono, a największa gwiazda śledczych, która punktowała PO na każdym przesłuchaniu, wylądowała niedługo potem w rządzie Donalda Tuska. Tego samego polityka, którego ów Bartosz Arłukowicz oskarżał o przeciek ze śledztwa CBA.

8. Każda komisja ma jakiegoś kabaretowego bohatera. W hazardowej był nim Ireneusz Sekuła, w Amber Gold pałęczkę przejął Marek Suski.

9. Roman Giertych jednak zdąży na program Moniki Olejnik, by się trochę za darmo polansować. Była szansa, co prawda minimalna, ale zawsze, że mecenas nie będzie promował swoich usług w największej komercyjnej stacji telewizyjnej. Prokuratorzy trzymali go na przesłuchaniu Donalda Tuska dłużej. Tym razem nie wyszło.

10. "Giertych do wora, wór do jeziora". Napisałem kiedyś na Twitterze: gdyby 10 lat temu jakiś znany publicysta stwierdził, że szef LPR za pewien czas będzie mecenasem rodziny Tusków i codziennym bywalcem w TVN24, zostałby skierowany do psychiatryka.


Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka