Xylomena Xylomena
132
BLOG

Zliczanie członków rodziny, a Boże Narodzenie

Xylomena Xylomena Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Król Salomon miał tysiąc żon. A nic z tego nie było nieczystością w oczach Boga, bo mógłby mieć i dziesięć tysięcy. Jedynie cudzoziemki innego kultu miał mu Bóg za zdradę, bo skłaniały serce Salomona do akceptowania ich obrzędów. Zatem małżeństwo z Salomonem nie czyniło nic w temacie policzalności wiary, nikogo nie uświęcało, włącznie z nim samym (zastanawiam się nad  rodzajami sakramentów, w których dzisiaj pokłada się nadzieję), gdy patrzeć na jego popadnięcie w Boże przekleństwo za kilka żon z tysiąca.
Kto się więc dziwi bojaźni przed Bogiem, o to, w co wierzy członek rodziny, ani przez wgląd na miłość człowieka do człowieka nie jest zrozumiały, ani na własną, bo na co komu o klątwy i niełaski zabiegać? Ale, że człowiek i do nierozumienia pociąg przejawia, jako do należnego mu odpoczynku, to już nie nowina.
Na przykład, kto rozumie, czym różni się powiedzenie, że król Salomon miał tysiąc żon, od cytatu o tym lub wskazania, która to księga głosi, który prorok, kto mi to powiedział? Człowiek od siebie mówi o tym w co wierzy, co ma za prawdę, a fasady potrzebuje tylko do odgrodzenia się od słów, w których nie chce umoczyć, za które nie życzy sobie odpowiedzialności lub się ich wstydzi.
Tak, kto jest dumny ze sprawnego zapamiętywania autorów słów, które wypowiada, niech nie wątpi, że to znak ich nieprzyjęcia lub wyrzeczenia. A jeszcze bardziej, gdy cytuje. Dlatego też Jezus nie miał powodu pisać do nikogo, bo i nic wspólnego z wodzeniem człowieka na pokuszenie  w nim nie było.
Taki język, kiedy mówiący nie odseparowuje od siebie słów (np. o Bogu), najbardziej drażni tych, którzy w ogóle niczego nie mówią, poza słowami, które u nich zamówiono, kupiono, które im zadano, podsunięto do zapamiętania. Bowiem tacy nie doświadczają ciężaru słów, nie dotyczą ich konsekwencje ich używania, a tym samym wiara w Boga (nawet jeśli w życiu społecznym występują jako kapłani). Siebie mają za skarbnicę mądrości magazynując w swych umysłach imiona mające porządkować ich wiedzę, skąd o czym się dowiedzieli, według kogo powtórzyli. A nawet do tego sprowadzając wszelkie dyskusje, czy ktoś im nie podsunął imienia fałszywego dla znalezienia się w panteonie „ich” pamięci  (zbiorowej/niczyjej). Stąd najbardziej emocjonują ich pytania: Skąd to wiesz, kto ci to/tak powiedział/nauczył? Emocjonują się, czemu w ogóle cośkolwiek głosisz, nim sami to podyktowali lub ktokolwiek, dzięki komu wyprzesz własnego istnienia, na kogo powołasz, jako winnego swojego głosu, wiedzy, przekonań. Na ich podobieństwo.
Wiara burzy każdą wieżę Babel, ponieważ pociąga za sobą język wyłamujący się z prostytuowania słów według siły nabywczej (mówienia, co kto chce usłyszeć dla przewidywalnej korzyści), ich sprzedawalności. A najbardziej przez brak rozgrzeszania się ze słów, że nie jestem ich autorem, bo nawet jeśli, to zaraz się od tego uwolnię ich sprzedażą (lub w odwrotnej kolejności).
Pojęcie klątwy rzucanej przez Boga, które często powtarza się w Starym Testamencie, aczkolwiek dotyczy skutków makabrycznych, obojętne kto jest jej celem (całe narody, królestwa bez uprzedzenia, czy  podlegania nauczaniu/ostrzeganiu) lub tylko usiłuje ochronić kogoś przeznaczonego na zagładę słowami Pana np. daje mu się wykupić/odpokutować, wchodzi w pakt, to niezmiennie (od stworzenia świata) jest o sprawczości słów. I z wielkim prawdopodobieństwem o warunkowanej naturze człowieka, która bez tego nie przejawiałaby dla słów zainteresowania.
Bo kto liczyłby się ze swoim posłuszeństwem, czy nieposłuszeństwem przez wzgląd na uczucia Boga, Jego rozczarowania? Do takiego żalu trzeba by miłości. Czy to z relacji rodzinnej (rodzicielskiej), czy oblubieńczej (wybraństwa).
W tym kontekście tym ciekawsze jest tysiąc żon Salomona. Z ilości można by czytać, że były mu posłuszne, choć nic pewnego, gdy u ludzi potrzeba policzalności posiadania potrafi przerastać wszelkie inne (więc i wymodlony przez Salomona dar mądrości, który przewyższał wszystkich ludzi po wszystkie czasy). Także z poglądów Salomona na człowieczeństwo kobiet (czyli tychże żon oraz królowej Saby, która chciała doświadczyć jego mądrości), można mniemać, iż to właśnie przez posłuszeństwo nie dostrzegł go w żadnej napotkanej w swoim życiu, więc nie znaczyły dla niego więcej, niż stado krów.
Ale nie tylko Salomonowi mądrość nie pomogła w dojściu do sprawiedliwości, ani utrzymaniu łaski Boga. To długowieczna spuścizna. Jeszcze od Jezusa Izraelici domagali się prawa własności do żony na życie wieczne, żeby wskazał regułę przynależności (sakrament?).
Kiedy zatem sytuacja się odwraca i kobieta nie ma za zadnie należeć do mężczyzny, ale zyskuje prawo posiadania męża? Liczenia kogokolwiek jako stanu swego posiadania. I czy to w ogóle jakaś sprawiedliwość, a nie niekończący się konflikt, kto dla kogo jest ciałem/mięsem, a kto człowiekiem?
Zdecydowanie wcześniej, nim Jezus odpytał Samarytankę przy studni z ilości mężów, żeby ich sobie bez skrępowania policzyła i osądziła, czy w ogóle zasłużyli na to miano. Już Maria rozmawiając z aniołem wysuwa argument z nieposiadaniem przez siebie męża jako przeszkodę w poczęciu dziecka, a jako miła osoba, która nie śmie powiedzieć zwiastującemu, że jest głupi, bo także żaden duch na męża się nie nada, wybiera przyjęcie życzeń bożonarodzeniowych...
A ze skutków przynajmniej tyle wiadomo, że dla człowieka ma znaczenie, jakim słowom przytakuje, choćby własnych unikał. 

Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo