Xylomena Xylomena
247
BLOG

Bóg od zabijania, gdy zajrzeć do Biblii

Xylomena Xylomena Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Nawet nie wiem, dlaczego wiedzy naukowej nie mam nawyku dawać na tyle dużego kredytu zaufania, żeby wysadzała mi z siodła czytanie lektur religijnych, słuchania czyichś świadectw o takich, czy innych przeżyciach i doświadczeniach. Doceniam, jako szukania przez ludzi wspólnej płaszczyzny porozumienia, ale żebym dawała nią sobie zasłaniać świat, że coś lub ktoś z pewnością nie może istnieć, a jakieś zjawisko występować, to już nie – dziękuję.
Choć bezwiednie może ona determinować dużą ilość moich ocen sytuacji i słów, a może nawet większą, niż bym to robiła wyłącznie o własne doświadczenia – to możliwe. W końcu jeśli przechodzi się socjalizację wiedzą naukową od dziecka i jej przypisuje umiejętność pisania, czytania, liczenia, a nawet myślenia abstrakcyjnego, to trudno, żeby ją tak na każdym kroku z łatwością odsiewać; zauważać, jako nie własną – nie potwierdzoną przez siebie.
W tym kontekście – porównywania do siebie i odwrotnie – ludzie którzy zajmują się konfrontowaniem z Biblią wielkiego wybuchu, jako elementu powstawania świata i jakiś teorii zdających się nie być przez nią uwzględnianych, dziwią mnie, przykuwają moją uwagę swoją odmiennością. Że o co im chodzi? Czy to tyle zacietrzewienia w mianowaniu nauki na autorytet z tej wdzięczności za nabrane umiejętności, czy taka silna potrzeba wiary wbrew widzialnej szczątkowości objawiania prawd i ich zmienianiu się z każdym przypływem danych?
I o ile jeszcze o młodych łatwo pomyśleć, że zwyczajnie za mało razy zostali na lodzie z tym co zakuli, zapamiętali jako pewnik, bo wiedza naukowa jeszcze nie zdążyła na ich oczach porobić kilku zakrętów o 180°, robiąc z nich błaznów, a nawet krzywdzicieli dla ludzi (np. kiedy dotyczyła medycyny, ale nie tylko tak wprost), to kiedy stary się upiera na taki prymat od razu przypisuję mu obsesję. Obojętnie na jakim tle – najczęściej niezaspokojonych  ambicji w przewodnictwie, władzy lub z doświadczania przymusów i nieposzanowania prawa do własnych błędów, ale jednak nic rozsądnego.
Inną odpowiedzią mogłoby by być, że oni tacy mają być, ale ta byłaby już zupełnie religijna... 
Tym bardziej, że do podważania Biblii jako źródła nauki nie potrzeba najmniejszej wiedzy naukowej, bo tam sprzeczność zdaje się gonić za sprzecznością i jest to wzorcowy tekst na to, co ludzie nazywają wywodem niespójnym, wymykającym pojmowaniu, że lobotomia (mechaniczne zrywanie połączeń w mózgu odpowiadających za kojarzenie faktów) mogłaby nie dać rady zrobić aż takiej czystki, jak chęć pojęcia wszystkiego, co tam się znajduje.
Bóg stwarza świat i człowieka, ale do rozmnażania wysyła go między ludy i krainy, które wzięły się nie wiadomo skąd i kiedy, ani dlaczego nie ma ich w opiece, wręcz w niełasce, skoro za łączenie z nimi skraca życie swoim – „A synowie Boży widząc, że są one piękne, brali za żony wszystkie, które im się podobały. Wówczas PAN rzekł: „Nie pozostanie mój duch na zawsze w człowieku, bo jest on istotą cielesną. Będzie on żył więc najwyżej sto dwadzieścia lat.””
Józef w Egipcie jest czczony jak Bóg, bo sam faraon (całkiem bogobojny) ma go za wysłannika Bożego i daje mu bogactwa i władzę absolutną odnośnie gospodarki całego Egiptu. Ma tam jak w puchu i ściąga do tego raju tyle swego narodu, ile tylko chce. Gdzie takich ludzi wyprowadzać i po co, z jakiej niewoli? Dopiero sam Bóg tworzy cechy następnego faraona do gnębienia Izraelitów (powstałych ze zmieniania imion bohaterom), niewdzięcznego, upartego i tak to podkreśla, że nie ma w tym człowieku zatwardziałości serca z własnej woli.
Ci wybrani ludzie na każdym kroku są zmuszani do walki z samym Bogiem. Walki nawet wręcz, że jednego dnia Bóg wydaje komuś polecenie, ale już drugiego lub nocą sam staje na przeszkodzie jego wykonaniu i usiłuje zabić tego, komu dał misję. Niejednego. Tak ma Jakub, że musi się pojedynkować o swoje przeżycie z PANEM i tak ma Mojżesz,  a w zasadzie trudno zgadnąć kto nie ma. A Jakuba to  jak dobrze się przyjrzeć ocala własna żona, która w swej przemyślności wpada na pomysł podzielenia się prąciem męża z Bogiem, że tą cześć ciała można obciąć w ofierze (przymierze na bazie tego aktu – że tak należy wyróżnić wszystkich chronionych mężczyzn - powstanie dopiero potem, chociaż nie widać kogo ostatecznie ochroni przed czymkolwiek lub co zagwarantuje).
Dziesiątki poleceń i przepisów do wykonywania przez ludzi „przez wszystkie wieki” pod groźbą utraty życia (a jak czytać tylko ewangelię, to można się łudzić, iż to wszystko faryzeusze wymyślali, czy jacyś kapłani) o rzeczach w rodzaju w jakie dni jeść jaki chleb, przed wejściem gdzie bezwzględnie obmyć nogi i ręce, w jakich wymiarach co urzeźbić i jakimi aniołkami wymalować, na jaki kolor, jak się ubrać, czym wykupić od ofiarowania na śmierć swego pierwszego dziecka, co mordować i spalać na ołtarzach, żeby ziemia nie przestała płodzić i mnożyć.
I wszystko to jako przykazania nienaruszalne, a nie tylko  dziesięć punktów. Choć i o tych dziesięciu jest w Biblii, jak najbardziej, że spisane na drugich tablicach Mojżesza (po połamaniu pierwszych) - „PAN powiedział do Mojżesza: „Zapisz te słowa, gdyż na ich podstawie zawarłem przymierze z tobą i Izraelem”. Mojżesz przebywał z PANEM czterdzieści dni i czterdzieści nocy, nie jadł wówczas chleba, ani nie pił wody, a na tablicach zapisał słowa przymierza. Dziesięć przykazań.”
Choć zupełnie nie on miał to zrobić według zapowiedzi i nie o tym, o czym powstały, ale to akurat zgodne z rutyną niespełniania wobec ludzi niczego - „PAN powiedział do Mojżesza: „Wyciosaj dwie kamienne tablice, podobne do poprzednich, a Ja napiszę na nich te same słowa, jakie widniały na tablicach, które roztrzaskałeś.”
Ile ze słów PANA umieścił na tablicach Mojżesz, trzeba by je zobaczyć, by móc być pewnym. Bo tak na piechotę biorąc pierwsze dziesięć poleceń wstecz od komendy „Zapisz te słowa”, to byłyby:
10. Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki. 9. Pierwociny twoich plonów zaniesiesz do domu PANA. 8. Chleba na zakwasie nie złożysz w ofierze razem z krwią baranka, a ofiara paschalna nie może pozostać aż do rana. 7. Trzy razy w roku wszyscy twoi mężczyźni mają stanąć przed Władcą, PANEM, Bogiem Izraela, gdyż Ja wypędzę przed tobą narody i rozszerzę twoje granice. Nikt nie będzie zagrażał twojej ziemi, gdy przybędziecie, aby stanąć przed PANEM, Bogiem waszym, trzy razy w roku. 6. Gdy zbierzesz pierwociny pszenicy będziesz obchodził Święto Tygodni, a Święto Zbiorów będziesz świętował w okresie jesiennego zrównania dnia i nocy. 5. Przez sześć dni masz pracować, siódmego natomiast odpoczniesz. Dotyczy to nawet czasu orki oraz żniw. 4. Nie stawajcie przed moim obliczem z pustymi rękami. 4. Wykupisz każdego pierworodnego spośród twoich potomków. 3. Do mnie należą wszelkie pierwociny łona matczynego, każdy samiec pierworodny z twojego dobytku, zarówno spośród owiec, jak i wołów. Pierworodne oślę wykupisz barankiem, a jeśli nie wykupisz, masz złamać mu kark. 2. Będziesz obchodził Święto Przaśników. Zgodnie z moim nakazem w określonym czasie miesiąca kłosów przez siedem dni będziecie jedli przaśny chleb, gdyż w miesiącu kłosów opuściliście Egipt. 1. Nie odlejesz z metalu podobizn bożków.
Ale może ani trochę o tym, bo co na tablicach, nie musiało już być gdziekolwiek indziej. I czy to by było po Bożemu, aby nic z tego się nie odnosiło do zachowywania moralności, a jedynie rytuałów i wyrażania nimi posłuszeństwa?
Gdy Jezusa próbowano podpytywać, co tam było w tych przykazaniach, to tak jakby zupełnie nikt tego nie był pewien, nikt nie widział i oglądać nie mógł, a przynajmniej stracił rachubę na której ich modyfikacji się zatrzymać.
Albo w zamian za co miały być spełniane przez ludzi i  z jaką skłonnością do spełniania obietnic przez PANA?
Przecież Mojżesz w kółko wchodzi w rolę pijarowca, który musi studzić PANA w emocjach i zapędach do wycofywania z tego, co wcześniej obiecał – że daj spokój, bo co ludzie powiedzą o tobie, jak to będzie wyglądać w opinii publicznej, zrób raczej tak i siak. Nawet przywołując wzgląd na możliwe słowa Egipcjan i faraona, którzy byli już wytraceni ze szczętem i nie istnieli, więc też nic do opowiadania w tej historii nie mieli poza samym Mojżeszem, nie mówiąc o tym, że mogli być tacy jak PAN by sobie zechciał, skoro wcześniej tak zrobił z faraonem.
Rody, przymierza, obietnice, a jak zechciał PAN to nie tylko zmienił komu imię na inne, ale nikt nie mógł być pewien w którym jest miejscu z racji urodzenia, czy obrzezania, które przynajmniej raz PAN ogłosił przymierzem. Czyiś potomkowie mieli obietnicę na dwanaście królestw, ziemie, potem, że to chodzi o zostanie rodem kapłanów, ale czy ktoś się spodziewał, że zamiast tego będzie między wybitymi przez swoich w imię ziszczania czegokolwiek z tego; że zostanie ofiarą brata lub własnego ojca i nic mu z tych obiecanek? Gdy plemię Lewiego dokonuje rzezi na polecenie Mojżesza, że PAN chce wybijania bliźnich (z ducha Bożego?), przyjaciół i braci, to przecież tylko oni dostają mianowanie na kapłanów - „Lewici spełnili polecenie Mojżesza. Tego dnia poległo około trzech tysięcy mężczyzn z ludu. Mojżesz rzekł: „Obejmijcie dziś od PANA funkcje kapłańskie. Stanęliście dziś przeciwko waszym synom i braciom. Niech dziś spłynie na was błogosławieństwo.””. 
Jeden dzień wyróżnienia za mord wszystkiego co bliskie, to jednak zdaje się nie być niczym poza znakiem zwierzęcego upodlenia ze strachu przed śmiercią. I wszystko dla tego wyczekiwania ziemi (nic o życiu wiecznym), na której błogosławieństwo dopiero nastanie - „Wy będziecie służyć PANU, Bogu waszemu, a On pobłogosławi wasz chleb i waszą wodę, i oddali od was choroby (po dziś dzień, wielu chorujących bierze się za rozmyślania o grzechach, jakby do ziemi obiecanej już doszli). Żadna kobieta w tym kraju nie poroni, nie będzie niepłodnych i sprawię, że dożyjesz sędziwego wieku. Poprzedzać cię będzie groza, którą wzbudzę; ześlę przerażenie na każdy lud, przeciwko któremu wyruszysz (marzenie orgiastyczne wielu mających się także za niewierzących).”
Czy wszystko można czynić z samego strachu o przeżycie i bez możliwości zbudowania wiary w przyrzeczenia i roztaczane wizje? Z pewnością wówczas nie ma mowy o żadnej miłości, uwielbieniu, a tym bardziej zawstydzeniu, bo jak może zawstydzić ktoś przewyższający każdą podłość i zdający się być ich pomysłodawcą? Komu ludzie są jedynie do opisywania własnych mocy i oddawania chwały, a ani trochę nie w trosce - „„Gdybym poszedł z wami, musiałbym wytracić was w drodze”. Gdy lud usłyszał tę bolesną nowinę, pogrążył się w żałobie. Nikt nie odważył się założyć ozdób, gdyż PAN rzekł do Mojżesza: „Ogłoś Izraelitom: Jesteście ludem o twardym karku. Gdybym choć na chwilę stanął pośród was, musiałbym was wytracić. Zdejmijcie więc swoje ozdoby, a ja zastanowię się, co z wami uczynić”.”
Tu ewidentnie mowa o byciu uczestnikiem czasu, czyli dokładnie wcieleniu. Dlatego żaden Izraelita pokładając wiarę w prawdziwość tych słów, nie mógł ich pogodzić z postacią Jezusa, który nikogo nie raził śmiercią, nie uczył lęku przed własną postacią, a przeciwnie. Na dodatek nie roztaczał przed ludźmi  doczesnych korzyści z wiary, najmniejszych zaszczytów, tylko prześladowania i wykluczenia. Czy Żydzi mieli się pogodzić, że ich ziemia obiecana, to tylko eufemizm na doświadczenie dobra ze strony PANA dopiero po śmierci, kolejny wykręt, żeby nie dostać niczego? Choć w zasadzie już wiedli od jakiegoś czasu między sobą o to spory podzieliwszy się na niewierzących w życie po śmierci saduceuszów i wierzących w nieśmiertelną duszę faryzeuszów, która w jakiś sposób może dostać nowe życie w nagrodę.
W każdym razie kogo od PANA nie odstręczają Jego słowa, czyny, postawa, to nie istnieje już żadna inna moc zdolna to uczynić – tak to widzę. Na nic argumenty zewnętrzne, uczoność i wywody, że z czym to się kłóci, żeby ktoś taki jak PAN istniał, to czy tamto uczynił. I może to tyle co choroba, może tyle co fanatyzm, czy też taki rodzaj ducha, którego nikt sobie nie wybiera, ale tak to się objawia.
Oczywiście gro ludzi bierze Boga i tak na swoją własną wyobraźnię/miarę, a nie śledząc czyjekolwiek słowa, imiona, świadectwa i zapisy, czy studiując Biblię, ale tacy tym bardziej nie mają skłonności do zwątpień, bo ich idealizacja wówczas nie ma granic, nie trapią się, gdzie tam diabeł wchodzi w Jego rolę. Szczególnie, że przez stulecia, tylko takiej wiary byli uczeni, mając Biblię, jak i wszelkie obrzędy kościelne  zapieczętowane łaciną. Czy przeżyli szok, gdy zaczęli słyszeć i czytać? Raczej nie usłyszeli i nie przeczytali...
Bo gdy samego siebie człowiek umie upilnować przed czynieniem zła, kogo jeszcze musi?

Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo