absolwent energetyki absolwent energetyki
248
BLOG

Ostrołęka-C- największa afera III RP

absolwent energetyki absolwent energetyki Gospodarka Obserwuj notkę 8

W chwili, w której, w rytm brukselskich werbli,  trwa próba wywrócenia do góry nogami polskiej demokracji sprawy energetyki powinny zejść na dalszy plan.

Powinny, chyba, że łączą się z oskarżeniami o szkodnictwo gospodarcze tak monstrualnych rozmiarów jak ma to miejsce w przypadku budowy nowej elektrowni w Ostrołęce.

Co prawda w mediach przebił się raczej wątek obyczajowy, skoro składającym wniosek o dochodzenie wielomilionowych roszczeń  jest znajdujący się "na wylocie" zarząd Enea SA, z nadania pisowskiego , a wśród oskarżonych są członkowie organów Spółki  tej samej proweniencji , ale nie tylko tragikomizm tej sytuacji powinien przykuć naszą uwagę. I nie tylko to, że do solidarnej odpowiedzialności za straty spółki przywołany jest  prominentny były wiceminister poprzedniej ekipy rządowej jak i szef polskiego oddziału amerykańskiej firmy, która miała dostarczyć nam technologię "dużego atomu".

Żeby zrozumieć wagę sprawy i nie zagubić właściwej perspektywy trzeba spojrzeć na bezprecedensową kwotę roszczeń spółki, które sięgają ponad 600 mln PLN. Jest to kwota, której  w żaden sposób nie da się porównać ani z 50 mln PLN strat, które identyfikowano kiedyś w związku z prywatyzacją spółki Ciech, ani z  ok 40 mln PLN, które miały być objęte zarzutami działania na szkodę jednej ze spółek prywatnych, a które całkiem niedawno podlegały "omdlewaniu".

Skoro jest tak grubo, a przecież nie mówimy tutaj jeszcze o kolejnych setkach milionów strat, które odpowiedni raport NIK przypisał drugiemu akcjonariuszowi ostrołęckiej spółki, czyli Energa SA, to warto  pochylić się nad tematem, nawet jeśli mamy świadomość kontekstu trwania politycznego cyklonu, który ma zmieść rzeczywistość jaką znamy.

Początki naszej afery sięgają lat 50-tych ub. wieku, kiedy w Ostrołęce powstała elektrociepłownia, dedykowana pierwotnie potrzebom lokalnej fabryki celulozy. 

Wraz z rozwojem gospodarczym Polski powstała konieczność zwiększenia elektrownianych mocy wytwórczych w północno-wschodniej Polsce i tak na scenie pojawiła się w Ostrołęce druga, ponad 600 MW, węglowa elektrownia kondensacyjna.

Lata mijały, ale czas nie był dla ostrołęckiej elektrowni czynnikiem sukcesu.

Po odejściu od scentralizowanego zarządzania polską energetyką i wdrożeniu modelu rynkowego elektrownia w Ostrołęce nie miała szans.

W XXI wiek elektrownia weszła ze swoimi starymi i niskosprawnymi blokami energetycznymi opalanymi węglem kamiennym, który musiał do niej wędrować długimi drogami kolejowymi. Wszystko to spowodowało, że Ostrołęka produkując jednostkę energii spala dużo drogiego węgla, a produkując drogo, może najdrożej w Polsce ( biorąc pod uwagę tzw elektrownie systemowe) i miała i ma niewielkie szanse na lokowanie swoje produkcji na konkurencyjnym rynku energii. 

Pierwszorzędny kandydat na bankruta!

Jednak z tym potencjalnym bankructwem był i jest jeden haczyk. Elektrownia kondensacyjna w Ostrołęce jest jedynym tego typu zakładem na północny-wschód od Warszawy co czyni ją  niezbędną z punktu widzenia zapewnienia bezpieczeństwa dostaw energii dla tego rejonu Polski.

Świadomość problemu istniała, a jednym z rozwiązań było zastąpienia starych mocy wytwórczych w Ostrołęce  nową, wysokosprawną jednostką. Analizy rynkowe były jednak bezlitosne: nowa elektrownia węglowa (a tylko taka była rozważana) nie była opłacalna!

I tak weszliśmy w rok  2016 pojawił się w Polsce rząd, który przejął się na poważnie problemami energetyki( kłopoty Ostrołęki były najbardziej palące, ale nieopłacalność  funkcjonowania dotyczyła większości polskich elektrowni) i dobrze wykorzystał wypracowaną w "sektorze" koncepcję wdrożenia dodatkowego mechanizmu finansowania polskich elektrowni- rynku mocy. 

Ministerstwo Energii pod kierownictwem min. Tchórzewskiego koncepcję rynku mocy przyjęło do realizacji, dopracowało szczegółowe rozwiązania regulacyjne i uzyskało zgodę na wdrożenie tego mechanizmu w Komisji Europejskiej.

Kiedy już "było wiadomo", że system rynku mocy zostanie wdrożony ( chociaż puryści prawni mogliby przecież wskazać, że było to jeszcze przed ostateczną akceptacją finalnych rozwiązań) można było na nowo podejść do kwestii budowy nowej elektrowni, która dzięki nowoczesności rozwiązań technologicznych i wysokiej sprawności mogłaby lepiej konkurować na rynku energii, zapewniając jednocześnie dostępność mocy potrzebnych w tym rejonie Krajowego Systemu Energetycznego.

Nie byłem w zespole, który dokonywał wyboru technologii dla nowej elektrowni, ale pamiętam, że w tym czasie brak było jednoznacznych przesłanek, które mogłyby wykluczyć technologię węglową na rzecz gazu. 

Ze względów technicznych, żadna technologia odnawialnych źródeł energii nie była alternatywą!

Komentując zapisy publicznie dostępnych rekomendacji NIK nakazującej dochodzenie roszczeń od decydentów nowej elektrowni, można dostrzec gospodarczy paradoks nowej inwestycji: była opłacalna w sensie finansowym  co, razem z potrzebami krajowego bezpieczeństwa energetycznego, przemawiało za jej uruchomieniem, jednocześnie jednak natrafiła na problemy z pozyskaniem środków finansowych na czas budowy.

Segment wytwarzania Grupy Energa był niewielki i zbyt słaby ekonomicznie. Wtedy pewnie, na poziomie właścicielskim, pojawiła się koncepcja poszukiwania do inwestycji dodatkowych partnerów. I  tak w projekcie pojawiła się druga państwowa grupa energetyczna- Enea.

Nie będę tutaj relacjonował wszystkich kolejnych kroków formalnych, które były powiązane z uruchomieniem i prowadzeniem inwestycji. Znajdują się one w materiałach NIK i z pewnością będą wnikliwie analizowane przez prokuraturę i sąd.

W skrócie wygląda to tak, że mimo doszlusowania do projektu przez Eneę partnerzy projektu nadal nie mieli wystarczających środków na realizację wciąż jeszcze zyskownej i potrzebnej inwestycji, a po wygranej w aukcji rynku mocy projekt musiał być uruchomiony, pod groźbą wysokich kar. I takie, odpowiednie decyzje podjęli oskarżanie obecnie o niegospodarność, menedżerowie. Podjęli decyzje skutkujące uruchomieniem inwestycji i, w efekcie,  otrzymaniem promesy gwarantowanych dochodów z rynku mocy przez okres 15 lat!

W takim momencie, przy zagwarantowanych dochodach z rynku mocy, ale przy jednoczesnych problemach z finansowaniem inwestycji  węglowej pojawił się "jeździec na białym koniu". 

Krajowy gigant energetyczny,  Orlen zdecydował się wejść głębiej w energetykę i przejąć drugiego partnera nowej elektrowni w Ostrołęce, Grupę Energa. Miał środki na realizację tej i wielu innych inwestycji w sektorze energetycznym i miał swoje pomysły.

Nowy właściciel przeprowadził pewnie nową,  dokładną wycenę przejmowanych aktywów, w tym rozpoczętej inwestycji w Ostrołęce.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem analiza pokazała, że węgiel utracił już swoją przewagę wobec technologii gazowej. Był rok 2020, trwała rozbudowa gazoportu, Baltic Pipe nie był już fatamorganą i nie było jeszcze wojny rosyjsko-ukraińskiej. Orlen przejmował też gazowy PGNiG.

W tym otoczeniu biznesowym podjęto decyzję o zmianie technologii nowej Ostrołęki z węglowej na gazową  i wyjściu Enei z inwestycji.

Czy była to decyzja słuszna?

Wystąpienie pokontrolne  NIK, w dostępnej publicznie wersji, nie wskazuje na błędność zamiany technologii nowej elektrowni i nie neguje celowości zaakceptowania strat związanych z zaniechaniem projektu węglowego i likwidacją jego fizycznych elementów.

W tej sytuacji można domniemywać, że decyzja ta była ekonomicznie uzasadniona.

Nie jest też podważana decyzja Enei o wyjściu z projektu nowej elektrowni i braku dalszego angażowania się w projekt gazowy.

Więc wszystko powinno się skończyć dobrze?

Wg informacji prasowych nowa elektrownia gazowa Ostrołęka-C jest realizowana zgodnie z harmonogramem.

Po swoim uruchomieniu  będzie mogła korzystać ze wsparcia w ramach mechanizmu rynku mocy, także dzięki wcześniejszym decyzjom o uruchomieniu projektu węglowego.

NIK nie zarzuca nieopłacalności uruchomionemu wstępnie projektowi węglowemu, nie neguje też słuszności zamiany technologii węglowej na gazową wobec zmieniających się warunków rynkowych. Nie stwierdza też nigdzie, że strat związanych z likwidacją projektu węglowego można było uniknąć lub zmniejszyć ich poziom.

NIK zarzuca błędy formalne przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych przez władze Enei i Energi i na tej podstawie wskazuje na konieczność pokrycia strat związanych z zaniechaniem budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce, których nie można było uniknąć nawet w sytuacji dochowania wszystkich wymogów formalnych dla zaskarżanych decyzji.

NIK nie stwierdza w swoim raporcie, bo stwierdzać tego nie jest zobowiązany, że bez inkryminowanych decyzji organów Enei i Energi, żadnej nowej inwestycji w Ostrołęce by nie było!  I problemy naszego bezpieczeństwa energetycznego w regionie północno-wschodniej Polski byłyby wciąż nierozwiązane!

Nie wiem, czy NIK, mając świadomość ogromnych kwot zarzucanej niegospodarności,  był zobowiązany lub uprawniony do samodzielnego zawiadomienia o sprawie organów ścigania. 

W obecnej chwili na uruchomienie procesu dochodzenia zwrotu wielomilionowych sum zdecydował się zarząd Enea SA. Wg stanu na dzień dzisiejszy, drugi partner węglowego projektu, Energa, nie zdecydowała się ścigać swoich danych menedżerów.

W swojej decyzji Enea bazuje nie tylko na wnioskach przedstawionych przez NIK, ale wykorzystuje też zamówioną przez siebie opinię prawną. 

Opinia ma jednoznacznie zalecać podjęcie kroków prawnych przeciwko osobom, którym przypisane jest działanie na szkodę Spółki.  

Nie będę spekulował jak potoczą się dalsze losy wniosku obecnego Zarządu spółki Enea.

Logika walki politycznej, ale także kwestia bezpieczeństwa prawnego przedstawicieli MAP na nadzwyczajne walne zgromadzenie Spółki wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo skierowania odpowiednich wniosków prawnych do sądu. Czy sprawa może ewoluować i doprowadzić także do zaangażowania prokuratury?.

To będzie bardzo ciekawy proces!

Nie tylko ze względu na kwotę roszczeń, ale także na precedensowy charakter skargi.

W efekcie uzyskamy też praktyczną odpowiedź na pytanie  co do kwestii poziomu ryzyka jakie mogą podejmować władze spółek prawa handlowego, w tym spółek z udziałem Skarbu Państwa.








Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka