Zbigniew Kopczyński Zbigniew Kopczyński
78
BLOG

Między turami

Zbigniew Kopczyński Zbigniew Kopczyński Polityka Obserwuj notkę 7
Jeśli dodać do wyniku Karola Nawrockiego wyniki innych prawicowych kandydatów, a do wyniku Rafała Trzaskowskiego wyniki kandydatów lewicowych, pomijając trudności w zakwalifikowaniu co niektórych mniej popularnych kandydatów do jednego lub drugiego obozu, zdecydowanym faworytem drugiej tury jest Karol Nawrocki. Tak wcale być nie musi. Życie, a szczególnie polityka, to nie matematyka i wszystko może się zdarzyć.

Wyniki pierwszej tury wyborów kolejny raz pokazały jak duży jest rozjazd sondaży z rzeczywistością. Znacząca przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim w ciągu kilkunastu godzin głosowania stopniała do wielkości symbolicznej.

Jeśli dodać do wyniku Karola Nawrockiego wyniki innych prawicowych kandydatów, a do wyniku Rafała Trzaskowskiego wyniki kandydatów lewicowych, pomijając trudności w zakwalifikowaniu co niektórych mniej popularnych kandydatów do jednego lub drugiego obozu, zdecydowanym faworytem drugiej tury jest Karol Nawrocki. Tak wcale być nie musi. Życie, a szczególnie polityka, to nie matematyka i wszystko może się zdarzyć.

Decydujące znaczenie będzie miała frekwencja wyborcza i taką nadzieję ma obóz rządzący pamiętający pozytywny dla niego efekt histerii rozbudzonej w kampanii 2023. Tę histerię usiłuje wzbudzić już teraz wyciągając coraz to inne fakty z życia Karola Nawrockiego, niektóre bardziej, inne mniej naciągane po to jedynie, aby jak najbardziej zaciemnić wizerunek prawicowego kandydata. Stąd dyskusja sprowadzana jest do takich czy innych wad Karola Nawrockiego, zupełnie pomijane są kwestie zasadnicze dla przyszłości Rzeczypospolitej, a to powinno być głównym tematem kampanii. No, ale wiadomo, poważna dyskusja wymaga poważnych uczestników i poważnych słuchaczy, a z tym po stronie rządzących nie najlepiej.

Wyniki wyborów odbiegają w wielu punktach od oczekiwań, choć trudno mówić tutaj o jakichś wielkich zaskoczeniach. Dobre wyniki kandydatów skrajnych zarówno prawicowych jak i lewicowych oraz duży procent młodych wyborców głosujących na te kandydatury zaskoczeniem być nie powinny. Młodzież, ze swojej natury, jest bardziej radykalna, widzi świat bardziej w kolorach czarno-białych, stąd większa skłonność do wybierania kandydatów głoszących proste rozwiązania. Z czasem wyborcy ci nabierają życiowego doświadczenia, widzą więcej barw w życiu społecznym i politycznym. Z biegiem lat radykalizm młodych ludzi traci swą ostrość, a młodzi wyborcy posuwając się w latach przesuwają się w stronę politycznego centrum. Pozytywny jest fakt, że większość tych młodych wyborców zwraca się ku prawej stronie, co daje nadzieję na to, że mimo posuwania się do centrum, nie dojdą jednak do lewej strony sceny politycznej i pozostaną odporni na odlotowe, lewackie ideologie.

Analizując na gorąco wyniki tych wyborów widać, że padł mit Platformy atrakcyjnej dla młodych, wykształconych z dużych miast. Młodzież, nie analizując jej wykształcenia i miejsca zamieszkania, w zdecydowanej większości głosowała na innych kandydatów niż Rafał Trzaskowski. Pamiętamy słynną akcję „Zabierz babci dowód”, która miała zapewnić powodzenie Platformie Obywatelskiej, jako że głosowali na nią podobno młodzi ludzie, a starzy schodzący z tego świata, jako skansen głosowali na stetryczałych staruszków z Prawa i Sprawiedliwości. Nawiasem mówiąc, Rzeczpospolita nie wyciągnęła konsekwencji wobec inicjatorów tej akcji, choć jest to ewidentne nawoływanie do popełnienia przestępstwa. Kodeks Karny wyraźnie mówi w artykule 250, że uniemożliwianie udziału w wyborach jest przestępstwem zagrożonym karą do 5 lat. Śmiem twierdzić, że gdyby 18 maja schować babciom i dziadkom dowody osobiste, Rafał Trzaskowski osiągnąłby wynik gorszy niż Sławomir Mentzen i mielibyśmy to, o czym marzyli prawicowi politycy: druga tura bez bążura.

Moja osobista obserwacja, jako członka obwodowej komisji wyborczej, zadała kłam mitowi o głosowaniu na Platformę tych inteligentniejszych, bardziej wykształconych, jednym słowem: elity intelektualnej. Moje miasto nie jest intelektualnym centrum, nawet regionu. Obwód wyborczy, w którym liczyłem głosy, obejmuje jedną z najbardziej „problematycznych” ulic wraz z przyległościami. Intelektualistów tam próżno szukać, a inteligenci występują w stopniu umiarkowanym. Dużą część wyborców stanowili tacy, którym trudno było sklecić logiczną wypowiedź, za to chętnie dzielili się mądrościami made in TVN typu „PiS to Rosja”. W obwodzie tym Rafał Trzaskowski uzyskał ponad 2,5 razy więcej głosów niż Karol Nawrocki, co mnie akurat nie dziwi.

Nie dziwi też katastrofa Szymona Hołowni. To wynik naiwnej kampanii, zakładającej pamięć złotej rybki wyborców. Polscy wyborcy mają rzeczywiście krótką pamięć, ale nie aż tak. Szymon Hołownia swoją pozycję zbudował przedstawiając się jako ta trzecia, niezależna siła, w opozycji zarówno do PiS-u jak i Platformy. Udało mu się omamić tym wyborców, po czym sprzedał swą niezależność za fotel rotacyjnego marszałka Sejmu. Stał się wiernym wykonawcą polityki Donalda Tuska, wykazując się gorliwością w spełnianiu życzeń pryncypała i pogardą dla obowiązującego prawa, w tym Konstytucji, nad którą tak onegdaj płakał. I nagle ogłasza, że jest znowu tym niezależnym. Sorry, tak się nie da.

Trzecia Droga najprawdopodobniej dobiega kresu. Z Polski 2050 co sprytniejsi przeskoczą do PO, a reszta będzie musiała zadowolić się pobieraniem apanaży poselskich do końca kadencji. Ludowcy są bardziej skonsolidowani i powalczą o samodzielne przekroczenie pięcioprocentowego progu w następnych wyborach, lub znajdą kolejną lokomotywę, do jakiej mogliby się przyczepić. Polecam Konfederację, bo Razem może nie uciągnąć.

Konfederacja to potencjał nie tylko Sławomira Mentzena, ale też Grzegorza Brauna. Obaj zebrali w sumie ponad 20% głosów i nie jest to szczyt ich możliwości. Przy rozsądnym kierownictwie i wobec prawdopodobnego słabnięcia z czasem Platformy i PiS-u, Konfederacja może stać się nie tyle jednym z głównych graczy na polskiej scenie politycznej, ile głównym graczem. O ile, oczywiście, II turę wygra Karol Nawrocki, bo po zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego, Donald Tusk zrobi wszystko, by ani Prawa i Sprawiedliwości, ani Konfederacji już nie było.

Nawet z wyraźnym poparciem Konfederacji Karol Nawrocki nie ma zwycięstwa w kieszeni. Ma jedynie szansę. Czekają nas gorące dni, histeryczna mobilizacja niezorientowanego elektoratu, i przeróżne usiłowania deprecjonowania prawicowego kandydata, a równolegle eksplozja obietnic, bo „Cóż szkodzi obiecać?”. Bardzo prawdopodobne jest rzucenie ciężkich, a wydumanych oskarżeń tuż przed ciszą wyborczą, tak by nie było już czasu na wyjaśnienia. Łatwo więc nie będzie, ale trzeba się starać.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj7 Obserwuj notkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka