Ilość zgonów choroby Covid-1984 na milion mieszkańców dla Polski i jej sąsiadów {LINK}:
- Niemcy: 102,2
- Czechy: 30,16
- Polska: 28,85
- Słowacja: 05,13
- Ukraina: 16,76
- Białoruś: 25,72
- Litwa: 26,08
Spośród krajów słowiańskich - naszych sąsiadów - tylko Czesi mają niewiele wyższy wskaźnik zgonów. Wszyscy pozostali sąsiedzi mają ten wskaźnik NIŻSZY niż Polska, to znaczy, że tam było MNIEJ zgonów na chorobę Covid-1984.
Zatem ci, co opowiadają o "sukcesie" ministra Szumowskiego w walce z "pandemią", za sukces uważają sytuację, gdy u nas umiera więcej osób niż u sąsiadów. To typowe, tym razem już na serio i dużą skalę, powtórzenie komunistycznej interpretacji wyników wyścigów, gdy koń amerykański dotarł do mety przedostatni, a radziecki był na drugim miejscu. Więc to, że przegrywamy, jest "sukcesem".
- Dewastacja kraju i społeczeństwa.
- Niszczenie gospodarki.
- Niszczenie relacji międzyludzkich.
- Niszczenie życia religijnego.
- Stworzenie sytuacji opresji całego społeczeństwa.
- Przyczynianie się do atmosfery strachu i przerażenia.
- Areszt domowy wiosną dla całego narodu.
- Niepowetowane straty skarbu państwa liczone w dziesiątkach miliardów złotych.
- Zadłużenie państwa i społeczeństwa.
- 2000 mandatów dziennie, w tym, za jazdę na rowerze lub mycie samochodu.
- Rozpędzanie mszy świętych, gdy udział brało więcej niż 5 osób.
- Udane - po raz pierwszy w 365 letniej historii - zablokowanie pielgrzymki łowickiej na Jasną Górę (nawet zaborcy i okupanci nie dali rady)
- Efektywne uniemożliwienie Polakom świętowania w ich kościołach Świąt Wielkiej Nocy.
- Uniemożliwienie dzieciom chodzenia do szkoły i korzystania z pełni edukacji.
- Ograniczenie świadczeń zdrowotnych dla społeczeństwa.
- Zakaz wstępu do lasu. Nawet w pojedynkę.
- Nakaz zachowania odległości 2 metrów na ulicy, nawet pomiędzy mężem i żoną.
- Zakaz odwiedzania cmentarzy - nie dotyczy pewnych osób, będących ponad.
- Nocne kolejki pod sklepami, wskutek ograniczeń.
- Bezrobocie.
- Maseczki w piątek niezbędne, a w sobotę już nie niezbędne.
- "Dziwne" zdarzenia w DPS-ach.
Reasumując, w wyniku działań podjętych z inicjatywy pana ministra Szumowskiego, ludzie zostali dodatkowo nastraszeni, osamotnieni, zestresowani, pozbawieni dostępu do standardowej opieki medycznej, czasem pozbawieni pracy, pozbawieni możliwości życia religijnego w sposób nie mający precedensu w historii Polski, poddani presji policji, której patrolami nagle zapełniły się polskie miasta.
Straty ekonomiczne da się policzyć i trudno sobie wyobrazić zdarzenie, które mogłoby spowodować podobne. Wszystkie "afery" i kradzieże razem wzięte to pikuś przy "sukcesie" ministra Szumowskiego. Strat w tkance społecznej i ludzkiej wyliczyć się precyzyjnie nie da, ale opierające się na całkowitej aberracji głosy chwalące "sukces" ministra i dopominające się o Order Orła Białego dla pana Szumowskiego, wskazują, że równowaga emocjonalna oraz zdolność do racjonalnego myślenia i postrzegania zostały u ludzi poważnie nadwyrężone.
Oczywiście pan minister był prymusem "zamrażania", robił to z energia i ochotą, ale robił to, co robiła po prostu większość krajów europejskich, bez opierania się o jakiekolwiek racjonalne czy obiektywne wskaźniki i liczby. Co więcej, ani przez chwilę pan minister, nie próbował uzyskać takich liczb - np. realna śmiertelność infekcji, realna liczba osób zarażonych w społeczeństwie - oraz formułować obiektywnych kryteriów wchodzenia lub wychodzenia w "zamrażanie" z angielska "lockdown".
Doświadczenia krajów EU wskazują na to, że stosowanie lub nie owych wszystkich nadzwyczajnych środków nie ma istotnego wpływu na liczby podawane jako efekty choroby "Covid-1984". Przypadki Szwecji i Białorusi dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że wprowadzanie "obostrzeń" nie wpływało istotnie (lub wcale) na liczby przypadków czy zgonów (obie zresztą zniekształcone i mylące).
Lokalna polska wojna polityczna sprawia, że opozycja atakuje ministra, nie oglądam bieżącego życia politycznego - więc się domyślam, za sprawy drobne, jakiegoś podziału majątku, żony z akcjami brata, co ma firmę w przestrzeni zarządzanej przez ministra, jakichś maseczek i instruktora narciarstwa. Ale to są rzeczy drugorzędne i nieciekawe.
Z kolei osoby popierające "władzę", ministra wielbią i popierają za wszystko, zupełnie niezależnie od jakichkolwiek realiów. Dochodzi więc do silnego zniekształcenia obrazu realnej rzeczywistości, w imię emocji politycznych.
To wszystko nie wróży dobrze w perspektywie jesieni, gdzie koncerny farmaceutyczne wspierane ponownie akcją mediów, będą starały się zaszczepić nas wszystkich, oczywiście rękami najlepszego ministra Szumowskiego, nowo opracowaną szczepionką, której efekty skutków ubocznych, zostaną w umowach przeniesione na "zamawiającego" a więc ministra Szumowskiego, a w rezultacie na nasze społeczeństwo i jeśli się zdarzy, że szczepionka komuś zaszkodzi, to podobnie jak w Szwecji, która zaszczepiła połowę swojej populacji szczepionką na świńską grypę, będziemy płacić odszkodwania tym, co stracą zdrowie w wyniku szczepienia.
Oczywiście samą procedurę szczepienia, można będzie delegować funkcjonariuszom policji lub zagranicznym ekspertom, którzy przybędą z pomocą, by za nasze pieniądze, pod kierunkiem "najlepszego" ministra, co to załatwił kraj i naród, zrobić nam dobrze.
Obowiązkowe szczepienia, będą następnym "sukcesem" ministra i patriotycznym obowiązkiem każdego obywatela. Edyta Górniak powiedziała, że się nie da. Ale to artystka i kobieta, może zmienić zdanie.
Aha. Zmiana ministra na opozycyjnego, jak wskazuje wiele, w rzeczonej materii nic by nie zmieniła. Więc... czas odsłonić przedramię na produkt firmy Astra-Zeneca, w której Stany już zagwarantowały sobie 300 mln dawek szczepionki, za 1,2 mld dolarów.
Jak nam zabraknie pieniędzy, to może ktoś nam pożyczy albo Unia sfinansuje :)
Będzie dobrze. Będzie następny sukces. Coraz bardziej ocalimy tę Polskę.
Komentarze