Nie, nie co myślisz. Tylko - o czym, myślisz?
Może jest tak, że medio-polityczny oligopol, dyktuje to, co się znajduje w głowach ludzi. Każdego dnia narzuca tematy. To niewidoczni panowie zza kurtyny wstawiają w otwarte niczym puste wiadra głowy ludzi, TEMATY. I ludzie myślą. Myślą to, myślą tamto, o tym - w danym dniu i momencie rzeczywistości - co im ***** wkłada do głowy.
Łatwo zobaczyć jak tematy są narzucane, wkładane, inicjowane. Jak kompletnie bezwładna i bezsilna jest w wyborze tego, o czym myśleć, ludność. Ludzie myślą, że liczy się co sądzą, na dany temat. Dlatego temperatura sporów, indukowanych konfliktów, jest tak wysoka. Chodzi - niemal zawsze - o najwyższą stawkę, na najistotniejsze sprawy. Tak mocno i zaciekle się ludzie im przyglądają, je obrabiają, o nie się w jakimś sensie biją, że cała nieskończona liczba tematów ich już - omija.
Te "proponowane" są kolorowe. Mają wyzwalające emocje ilustracje w postaci barwnych lub mrożących krew w żyłach nagłówków, filmów, zdjęć. Są... nieodparte. I... już się zaczyna - jazda.
Szukajmy tego, co na zewnątrz "głównego nurtu". Bo on... Mówmy o tym, co my sądzimy - częściej niż rzadziej. Ten głos, w świecie komunikacji elektronicznej, która dzisiaj jest nośnikiem 90% wszelkiej komunikacji, zostanie zepchnięty w niebyt, w ciszę, głuchą czasem. Mówmy jednak "swoją prawdę", wybierajmy swoje wątki i zagadnienia, bo może tylko tak, będziemy ludźmi, źródłami czegoś dla innych. Nie zaś pudłami rezonansowymi, kopanymi kolejnymi bodźcami emocjonalnymi przez cwaniaków rzygających pieniędzmi.
Nie pchajmy się do tłumu walącego w przygotowany bęben. Tłumu, który przez to staje się głuchy na słowa i potrzebuje głośniejszego huku, żeby cokolwiek usłyszeć. Mówmy swoje, cokolwiek, szczególnie to, co ważne, piękne, może wesołe nawet, co ludzkie, co z nas. Na to też jest miejsce. Takie postawy wzmacniajmy, z takimi rozmawiajmy. To może być dla nas wszystkich niezbędne do wyjścia z szaleństwa, jakie nam narzucają szaleńcy.
Komentarze