Zbyszek Zbyszek
241
BLOG

Bóg, reformacja i Wszysycy Święci

Zbyszek Zbyszek Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Gdzie mieszka Bóg? Cóż za pytanie, w najświętszym sakramencie. Jest takie miejsce w kościele, gdzie najświętszy sakrament jest przechowywany. Tam mieszka Bóg. Tam chodzimy Go spotkać. Nawet czasem jest uroczystość wystawienia. I padamy na kolana przed Hostią, w której jest Pan Bóg.

Więc gdzie Boga najlepiej możemy spotkać? Gdzie do Niego najlepiej mówić? Gdzie się modlić? W jego domu. W kościele.

Bóg jest dosyć surowy. I nigdy nie mówi do nas bezpośrednio, tylko za pośrednictwem osób konsekrowanych. Czasem robi wyjątki, ale czy takie mówienie, taka relacja nie jest aby naszymi fantazjami albo czymś niewłaściwym, to stwierdzić muszą osoby konsekrowane. One wiedzą.

Bóg jest istotą gniewną. Możemy go rozgniewać popełniając grzechy. Możemy go przepraszać i przebłagać za grzechy innych. Żeby nie zapałał gniewem. Jego surowość wyraża się zaś w tym, że swoje własne dziecko skaże na wieczne, nie mające nigdy końca tortury, jeśli przestąpi jakieś zakazy z długiej listy ustanowionych zakazów i nakazów, i odpowiednio nie przeprosi. Oczywiście listę tych nakazów i zakazów mają osoby konsekrowane. Różną listę w różnych kongregacjach czy zbiorach osób konsekrowanych. Więc w jednej grupie, kościele na wieczne potępienie Bóg skazuje tych, co się ponownie ożenią, a w drugiej już wcale nie.

Z powodu tych różnic między listami, pomiędzy kościołami istnieją różne waśni i spory. No bo jak są różnice, to ktoś kogoś wprowadza w błąd, bo nie może być jednocześnie tak i inaczej, a ponieważ sprawy dotyczą potępienia na wieki, to są kluczowe.

Więc kto ma rację: hierarchia prawosławna, katolicka czy protestancka? Każda ma swoją naukę, swoje listy, swoje prawa i zasady. Owszem mają sporo wspólnego, ale to tylko powód do większego sporu. Kłopot jest uznaniem, tej drugiej strony, bo jeśli ta druga strona też prowadzi ludzi do zbawienia, to może my jesteśmy w błędzie? I dlaczego właściwie, ktoś miałby wierzyć nam a nie im? I czy nasza nauka jest wtedy święta? Niezmienna?

Nadchodzi bowiem czas, już jest, kiedy ludzie nie będą oddawać czci Bogu ani na tej górze, ani w świątyni, tylko w duchu i prawdzie -- powiedział Jezus. Ale kto by tam się przejmował jego słowami. Wystarczy właściwa interpretacja, że świątynia wówczas to znaczyło świątynia w Jerozolimie, a obecnie "nie w świątyni", to znaczy właśnie w świątyni. Proste? Proste. A może krzywe.

Dzisiaj dzień wszystkich świętych. Też się kiedyś bałem, dziś nie bardzo rozumiem, te spory między chrześcijańskimi kościołami. Nie rozumiem ich, bo mnie jakoś nie dotyczą. Bo protestantów poznałem i dziewięciu na dziesięciu to świetni ludzie, moi bracia, moi bliźni. Jeden na dziesięciu to napalony głupek, ale wszędzie się tacy zdarzają.

Jest jeszcze takie pytanie, które wynika w ramach prowadzonych sporów: Po czym poznać?! Po czym poznać, kto ma rację, kto dobry, a kto dobrego udaje. Pan Jezus zapowiadał takich, co się będą stroić w szaty i słowa na jego temat, a będą wilkami. I mówił, żeby poznawać po owocach. Bo dobre drzewo nie może wydawać złych owoców. I tutaj też cała masa problemów, bo czy ten, czy ów hierarcha to owoc czy "wypaczenie"?

Takich pytań można by mnożyć. Ostatecznie jakoś z tego wychodzi starotestamentalizm. To znaczy zbiory przepisów i norm prawidłowej wiary połączone z grupową, czasem etniczną, samoidentyfikacją. Kamieniem węgielnym staje się zbiór twierdzeń i nauk, oraz "plemienna" przynależność. Relacja z Bogiem ma być pochodną tych dwóch pierwszych. Chyba tak to wychodzi, taka kolejność.

A dziś dzień Wszystkich Świętych. Oczywiście oficjalnie, bo tak naprawdę to chodzimy na groby. Czy spotkałem ludzi świętych w swoim życiu? - można by zapytać. Mnie się zdaje, że tak. Że chyba tacy byli. I tu zaczyna się cisza. Bo świętość, to coś, co przekracza. Co przekracza? Wszystko. Samego człowieka. Bo nie jesteśmy powołani do dzielenia się i do zamykania się w we własnym wnętrzu, życiu, grupie. Właściwe nam jest przekraczanie, szczególnie samych siebie.

Bóg zaś nie jest surowy ani się nie obraża i chyba nie gniewa. Jest za to kosmicznie zaborczy, bo chce całego naszego serca, wszystkich myśli i sił. Bo chce, żebyśmy ze względu na Niego mieli "w nienawiści" nawet tych, co ich kochamy najbardziej. Żebyśmy nawet porzucili i stracili siebie samych. Czy to normalne i rozsądne? Raczej nie. I może dlatego, to jedyna racjonalna droga wyjścia, z sytuacji bez wyjścia.

A na koniec piosenka, którą śpiewałem razem z protestantami w Niemczech. Tutaj w wykonaniu niemieckich dzieci: "Mit dir Maria singen wir...":



Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo