Wczoraj o tym usłyszałem, w "Panoramie". Myślałem, że już nikt czcigodnego Bronisława Komorowskiego z Ruskiej Budy w jego tezach ekologicznych nie pobije, a jednak stało się. Zjawił się nowy autorytet.
Swego czasu wąsaty gajowy cierpliwie tłumaczył małorolnym - nie bądź głąbem czytelniku, praw fizyki itd. - że tak już jest na tym świecie, iż woda spływa do rzek, a te rzeki same przez się zmuszone są spływać do morza. No, ale żeby doprowadziło to do suszy? W dodatku ogólnopolskiej?
Może tak być. Oto szacowna posłanka tej kadencji z ramienia Partii Zielonych do Sejmu RP (Koalicja Obywatelska), pani Urszula Zielińska w radiowej Jedynce w "Sygnałach Dnia" stwierdziła autorytatywnie, że przekop Mierzei Wiślanej spowoduje w Polsce suszę, albowiem woda z Wisły trafi bezpośrednio do morza (sic).
Pani poseł zna się - widzę - na hydrologii lepiej niż inni. Ogólnie zna na wielu rzeczach, bo uczestniczyła w protestach przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej, angażowała się w projekt "Ratujmy Kobiety". Brała także udział w protestach w obronie niezależności i niezawisłości sądów. Zasiada w zarządzie krajowym Partii Zieloni i jest współprzewodniczącą zielonego koła warszawskiego. Jest przy okazji autorką programu pt. Polska bez smogu, postulowanego przez Partię Zielonych.
Nie wiem skąd Koalicja wygrzebuje te swoje gąski, ale musi być to miejsce niezwykle tajemnicze, głębokie, wilgotne, w dodatku otulone mgłą.
