Podziwiam bardzo infantylność polityczną blogera Alpejskiego. To jego wzniosłe przekonanie, że Niemcy to państwo, które prze do obrony ładu europejskiego i ustanowionych po 1945 granic. Państwo, któremu bardzo zależy na reputacji i szacunku. Nonsens. Niemcy od samego początku, czyli od Poczdamu, a wcześniej Wersalu zżera nieustający pełzający pangermanizm oraz chęć odrobienia strat w tym moralnych, będących dla nich podstawą najważniejszą. Tylko patrzeć jak te złe emocje znajdą na powrót swoje naturalne ujście. Pierwsze pęknięcie już się pojawiło, to niemiecka AfD partia jako żywo przypominająca dawną hitlerowską NSDAP. Zerkając przez ramię na dzisiejsze Niemcy, objawia się widzowi nic więcej jak dawna Republika Weimarska, tyle że bez inflacji, bo tę zastąpiły rzesze muzułmanów z Afryki i Bliskiego Wschodu, których od kilku ładnych lat sprowadza opętańcza, wręcz chorobliwa polityka kanclerz Merkel w uczynieniu z Niemiec kolorowego społeczeństwa, co spowoduje na powrót tragedię równą tej żydowskiej, gdyż Niemcy posiadając w sobie nieujarzmiony pierwiastek do czynienia masowego mordu są na prostej drodze aby wzbudzić w sobie upiora przeszłości jakim była polityka Adolfa Hitlera. Tak więc, nie ma znaczenia czy Niemcy w Jerozolimie zareagują na słowa Putina o współpracy zmierzającej do wybuchu II wojny światowej, wynikającej z paktu Ribbentrop-Mołotow czy nie. Jest to mało istotne, o ile w ogóle może być to istotne, gdyż Niemcy za sprawą Katarzyny II i sprowadzonych przez nią nad Newę i Wołgę niemieckich baronów uważają w pewnym sensie Rosję za własną kolonię. Tak więc gdyby im tylko klimat polityczny w Europie na to pozwolił (a do tego Moskwa z Berlinem dąży) spisaliby na powrót taki protokół likwidujący "bękarta Wersalu" już na wczoraj, a kto wie może tak poczyniono dużo wcześniej?
Odgłosami zbliżającego się szaleństwa jest więc nie tylko gazowy rurociąg, dzielący w jakimś stopniu Europę, ale przede wszystkim wspólna zakulisowa operacja niemiecko-rosyjska wyrzucenia USA z Europy. Współpracuje w tym dziele ochoczo także i marksistowska Francja szukająca własnej chwały i profitów w Europie środkowej oraz na rosyjskim dalekim wschodzie, zaś w samych Stanach Zjednoczonych ów splątany pseudo europejski trend ku wojnie, przez planowanie nowych granic wspiera również amerykańska lewica zasiadająca w ławach Kongresu i Senatu, która za wszelką cenę pragnie doprowadzić u siebie do dymisji prezydenta Trumpa, gdyż i ona jest takim planem w Europie żywotnie zainteresowana.
Izrael natomiast wyczuwając psim swędem, że sprzyjający mu Waszyngton trzeszczy powoli gospodarczo i politycznie w szwach, od pewnego czasu poszukuje nerwowo nowego cezara, któremu oddałby hołd w zamian za cenę spokoju. Służyć mają ku temu obchody w Jerozolimie ku pamięci Auschwitz. Tym kimś, formą weksla na przyszłość ma być dla Żydów na ten moment kagiebista Putin.
Medialny więc napad Putina na Polskę przy jawnym wsparciu Izraela służy właśnie tej sprawie i niczemu więcej. Jerozolima skończyła tkać światową sieć przeciwko Polsce, i teraz postanowiła wreszcie w nią zagnać polską ofiarę. Moim zdaniem to spory błąd, który skończy się dla żydowskich spiskowców kolejną, bolesną traumą. Ja już kiedyś napisałem i nadal będę pisał, że wymazanie Polski z mapy Europy przez kolejny rozbiór rękoma tych, czy tamtych starych "przyjaciół", to w efekcie także nowe komory gazowe dla Żydów. Opętani wizją kolejnych sztabek złota różne Mosze Kantory ze Wschodu i Zachodu niczym dawne okupacyjne Judenraty z gett tego jednak nie widzą, liczą bowiem wyłącznie na czysty zysk, którego jednak na dłużą metę nie będzie, albowiem drapieżna Moskwa jak i Berlin widzą znacznie dalej i daleko wyżej własną przyszłość, w tej zaś los Izraela znajduje się jedynie u wylotu komina lub w dole z wapnem. I tak się na sto procent stanie.
