Oktawian August tuż po zamordowaniu Juliusza Cezara w Idy Marcowe poprzysiągł jako wybrany na spadkobiercę zemstę nie tylko samym mordercom próbującym rozmontować państwo scalone przez zabitego władcę, ale także i samemu Markowi Antoniuszowi byłemu sojusznikowi w ściganiu zabójców chcącemu później oderwać od Rzymu cześć imperium za podszeptami swojej kochanki, królowej Egiptu Kleopatry. Droga którą wtedy obral młody Oktawian była niezwykle trudną i krwawą, ale opłaciła się ona po stokroć. Ówczesne skryby miały wprawdzie pełne ręce roboty sumiennie przepisując Oktawianowe listy proskrypcyjne, które później szły w tzw. teren, ale miało to swój konkretny cel. Ktoś powie że to nie był zaden cel, lecz barbarzyństwo i ludobójstwo w najczystszej formie. Nie, to była jak na tamte czasy ( a może i nawet dziesjsze) wyjątkowo sprawnie przeprowadzona transparanetność polityczna oraz likwidacja w zarodku tzw. pluralizmu politycznego będącego zarzewiem wszelkich póżniejszych swarów i waśni. Dzięki takim działaniom Oktawian August zasłużył sobie nie tylko na miano wielkiego wodza, ale także i na miłość ludu rzymskiego, zaś jedno z powiedzeń wypowiadane po jego śmierci w formie życzenia: "Żyj dłużej i panuj szczęśliwiej od Augusta" dotrwało do naszych czasów jako wyjątkowy hołd składany pod adresem zarządcy. Trzeba także przypomnieć, że podczas długich rządów Oktawiana (27 p.n.e do 14 n.e) drzwi świątyni Janusowej otwarte były tylko raz (drzwi te otwierano wówczas gdy Rzym miał z kimś konflikt wojenny).
Dzisiaj, kiedy patrzę na to co wyczynia opozycja przeciwko rządowi stawiam sobie pytanie, jak długo jeszcze potrwa ten politycznie chory stan. Kto pierwszy nie wytrzyma i wyciągnie nóż, kto pierwszy pociągnie za spust, kto pierwszy też zacznie pisać wspomniane listy proskrypcyjne, by zapewnić sobie na lata spokój w rządzeniu i normalną przyszłość, bo to, że nieuchronnie zbliżamy się do linii granicznej, za którą jest już tylko morze krwi i wspomniane być lub nie być, to nie ulega żadnej wątpliwości. Jednym słowem co raz wyraźniej zarysowuje się zdanie wyrocznia: "albo oni albo my". I nie można tego zdania traktować wyłacznie w kategorii gdybań i bajań, bo nie żyjemy na Antarktydzie, gdzie moglibyśmy się bez wojny podzielić w tym terytorialnie na Polskę Starą i Polskę Nową.
Opozycja całą sobą widząc swój bezsens istnienia jak widać nie zaprzestanie knowań więc z całą mocą będzie parła ku zmianie gwarantującej jej powrót do starych czasów, choćby nawet miało by to się zakończyć wojną domową. Pamiętne słowa Cyrankiewicza skierowane do robotników Poznania w 1956 są jej jak widać niezmiennym credo. Są obok tego również świadomi z kim mają do czynienia. Czują że Jarosław Kaczyński to w gruncie rzeczy taki współczesny Marek Antoniusz mający za kochankę debilną Królową Demokrację, która szepce mu noc w noc do poduszki, że zje on ciastko władzy i będzie je miał nadal.
Premier Kopacz niebezpiecznie ostatnio wskazała gdzie leży zwycięstwo rozsierdzonego komunistycznego systemu, a gdzie słabość PiS mówiąc poniekąd słusznie, "że każdy ma tyle władzy ile dali mu jej sami obywatele". I rzeczywiście na tym polu zwycięstwo PiS jawi się raczej papierowo, bo cóż znaczy te trzydzieści kilka procent szabel? W sytuacji gdy pprzeciwnik ma siłę podobną? A może nawet za sprawą swoich mocodawców i większą? Na dodatek PiS liczył że przejmie państwo takim jakim jest i zmieni go przez długofalowe poczynania, podczas gdy trzeba działać niemal tak jak to robił Oktawian w rozprawach z Brutusem i Kasjuszem czy Aleksander Wielki kończący problem z węzłem gordyjskim. Trzeba działać, inaczej do buntu sędziów, esbeków, celebrytów dojdą inni niezadowoleni ze swoimi buntami, bo bunt będzie kwitł wszędzie tam, gdzie byłydotąd łatwe zyski.
Tymczasem PiS zapętlony sam przez siebie w honorze Polaka, co to musi być mimo wszystko honorowym, o ile wie, co może mu grozić z łap rosyjskiego niedźwiedzia, to już o brukselskim lwie, z którym chadza w jednym stadzie, wie dużo mniej lub niemal nic Tymczasem Chrystus mówił wprost, że służyć dwóm panom jest nie sposób, bo zawsze jednego z nich trzeba będzie zdradzić. W podobnym tonie wypowiadał się także współtwórca II RP Marszałek Piłsudski, który w rozmowie z ministrem MSZ Beckiem, powiedział że Polska długo na dwóch stołkach nie usiedzi, bo wcześniej czy później z jednego z nich spadnie.
Tak więc, bądź panie Kaczyński jak Oktawian August. Nie oglądaj się za siebie i na nikogo, patrz naprzód, i nie zwlekaj, a będziesz wówczas rządził dłużej i szczęśliwiej od samego cezara Augusta, czego Ci z całego serca życzę.
Inne tematy w dziale Polityka