Przy okazji wyszła też na jaw przykra sprawa księdza Sowy, który mocno zaprzyjaźniony z neoliberałami pokazał wszem i wobec, że też potrafi tak jak oni kręcić lody. Idąca na wojnę z TVN-em telewizja publiczna była tym faktem mocno zgorszona Mieli pretensje że stacja Waltera i Wejcherta pokazuje u siebie na antenie obrzydliwego księdza Sowę, a pomija informację o premier Szydło na Targach w Hanoverze. Nie dziwmy się jednak że tak się dzieje. Ktoś tego księdza obecnie potrzebuje, ktoś też go kiedyś ukształtował, ktoś mu również pozwolił świadomie lub nieświadomie wejść w to szemrane towarzystwo.
I tak rozmyślając o księdzu Sowie natknąłem się na portalu breviarium na pewien porażający tekst, dlatego lepiej będzie go samemu przeczytać niż przekładać z pogodnego na nasze.
Aha, i jeszcze jedno.
Padają zewsząd pytania o europejskie sankcje za tych muzułmanów i pada też jedna odpowiedź w naszych mediach (pro rządowych oczywiście), że UE guzik nam zrobi, bo są podpisane traktaty, bo są zawarte umowy. Oj, oj nie byłbym tego taki pewien, gdyż Strassbourg to nie prezydent Duda. Już sam fakt, że KE zamiast dwóch miesięcy dała nam ledwie czas jednego miesiąca na odpowiedź świadczy o tym, że Berlin z Paryżem są mocno zdesperowani w tym wzgledzie i będą naciskać dalej, również i na tych którzy będą o nas mieli decydować. A wszystko na zasadzie co wolno wojewodzie...
"Towarzyszenie tym, którym pierwsze małżeństwo się nie udało i weszli w kolejne związki jest być może najpilniejszym zadaniem dla Kościoła w Polsce" - ocenił bp Jan Wątroba
Redakcja Breviarium zna pilniejsze zadania, ale nie będzie wchodzić w polemikę. Szkoda nafty. Swoją drogą proszę zwrócić uwagę na nowomowę: „
pierwsze małżeństwo”, co to się „nie udało”. W jakim sensie się „nie udało”? Pan Bóg łaski poskąpił? Aż czuć, że między wierszami Jego Ekscelencja chce nam przekazać: Domyślcie się, że "kolejne związki" to kolejne małżeństwa, ale na tym etapie nie wypada nam tak powiedzieć.
Wytyczne można będzie traktować jako załącznik do wydanego w 2003 r. obszernego Dyrektorium Duszpasterstwa Rodzin, które - zdaniem biskupa - nie traci nic ze swej aktualności. Wymaga jedynie dostosowania do wskazań „Amoris laetitia” (...) chodzi zwłaszcza o język i styl (...) novum, które musi wybrzmieć w Wytycznych dotyczy praktyki a nie doktryny".
Aha. Czyli jak zwykle: Dokument sobie, żeby formalnie było zgodnie z doktryną, a życie sobie. Kogo wy, P.T. Ekscelencje chcecie oszukać? Pana Boga? Stańcie se jeden z drugim przed lustrem i przyjrzyjcie się powołaniu waszemu!
"Jest wyraźna potrzeba, żeby idea towarzyszenia była wpisana w duszpasterstwo tzw. zwyczajne, nie tylko duszpasterstwo rodzin (...) idea towarzyszenia, nie była dotąd zbyt mocno nagłaśniana w polskim duszpasterstwie (...) polscy księża są blisko wiernych, nie tylko rodzin, więc nasz kraj nie jest w tym względzie pustynią. Ale może trzeba przestawić akcenty, może włączyć w to towarzyszenie osoby świeckie, bo w wielu dokumentach i dyskusjach powraca przekonanie, że sami księża tego dzieła nie dokonają" - zauważa bp Wątroba.
Koniec z nawracaniem cudzołożników, bo to byłby prozelityzm, chamstwo i obciach. Tera bydymy towarzyszyć ludziom w kolejnych związkach, wicie rozumicie, towarzysze.
A za rok-dwa bp Budzik znowu pojedzie do Niemiec i
przywiezie kolejny dokument do przetłumaczenia.
Kościół katolicki w Polsce zdążąjący do posoborowej przepaści przyspieszył kroku. I mam wrażenie, że rozgląda się za rowerem. "