Czym była akcja "Wisła" każdy znający historię PRL-u wie doskonale. Z punktu moralnego było to oczywiście działanie haniebne, ale z drugiej strony, no cóż niezwykle potrzebne bo...o ironio chroniące od straszliwej śmierci okolicznych Polaków. Gdyby więc nie masowe wysiedlenia bieszczadzkich wsi problem ze zbrojnym podziemiem ukraińskim w Małopolsce przeciągnął by się do Bóg wie kiedy. W trakcie akcji wysiedlono więc 140 tys. osób prowadząc równolegle działania zbrojne przeciwko 17 sotniom w liczbie 1500 banderowców. W chwili rozpoczęcia Akcji liczba ta sięgała drugie tyle, a teren operacyjny miał zasięg aż 22 powiatów w trzech województwach: krakowskim, lubelskim i rzeszowskim. Aresztowano wówczas za czynne wspomaganie upowskich sotni blisko 3.000 osób. Zaś z liczby 140 tysięcy wysiedlonych Ukraińców 55 tysięcy przesiedlono do województwa olsztyńskiego, reszta trafiła natomiast do województw: wrocławskiego, szczecińskiego, poznańskiego, gdańskiego i białostockiego.
Tymczasem...No właśnie. Obecnie mamy problem i to niemały z odszkodowaniem dla Żydów. Rząd wprawdzie wziął tutaj na przeczekanie, ale nie sądzę aby ten temat akurat bez straty przeczekał w sytuacji kiedy idzie o grube miliardy dolarów dla Izraela. Zresztą pojawiły się już pierwsze żydowskie pozwy do polskiego sądu o zwrot majątku dla 22 osób. Nie przeczeka też rząd zapewne i pokłosia wspomnianej na początku "Akcji Wisła". Oto właśnie jak się dowiaduję polski sąd zasądził od Skarbu Państwa RP na rzecz wysiedlonego w ramach tej akcji Ukraińca 400 tyś złotych odszkodowania za utracone mienie. Jest to w mojej ocenie swego rodzaju niebezpieczny precedens otwierający drogę to wytaczania państwu polskiemu kolejnych takich procesów. Piszę nie bez powodu słowo precedens, gdyż wyżej wymienione województwa nie znajdowały się w okolicach Kijowa.
na podst. Dziennik Narodowy