Zbliża się święto Wojska Polskiego. Świąteczna defilada tym razem odbędzie się na Wisłostradzie. W trakcie parady przed prezydentem i przedstawicielami Sejmu oraz Senatu przejedzie więc, a nad głowami przeleci nasza nowoczesna armia, przynajmniej jej ta najnowoczesniejsza część, która jest niestety w rzeczywistości kolorowym emerytowanym odrzutem z innych armii.
Z całym szacunkiem dla WP ale czym możemy się pochwalić? Wycofanymi z powodu katastrof do odwołania wiekowymi Migami - 29? Przeterminowanymi F-16? Niemieckimi czołgami z demobilu? Czy okrętami sprzed kilkudziesięciu lat? Czytam bowiem, że MON planuje zakup kolejnych łajb, czyli 20-letnich stażem australijskich fregat, żeby później do tego wątpliwego interesu dołożyć trzy razy tyle w ramach napraw. Nic, tylko głupota i pośpiech. Druga Rzeczpospolita mimo ogromu trudności stawiała przynajmniej na nowoczesność. Była krajem na tyle biednym więc wiedziała że kupić tanio znaczy kupić drogo, toteż nie kupowała dziadostwa. Jakość nie potrzebuje szybkości działania. Obecna Polska szuka jednak na gwałt zabezpieczenia swoich granic przez bezmyślne, szybkie zakupy, w dodatku starej broni z państw trzecich, nie biorąc wcale pod uwagę wiążących się z tym ogromnych kosztów dostosowania czy remontów oraz posiadania własnej myśli technicznej. Nasza myśl techniczna psem stoi?