Chciałem o tym napisać wczoraj, ale złośliwość rzeczy martwych to uniemożliwiła. A szkoda, bo właśnie łowiłem jednym uchem program redaktora Wildsteina o synodzie ekologicznym biskupów w Rzymie, na którym padły ( o ile dobrze usłyszałem komentatorów) propozycje aby Kościół był jeszcze bliżej wiernych. Niby nic takiego, zawsze był, ale tutaj nastąpi zaskoczenie, gdyż to bliżej oznacza ni mniej ni więcej tzw. regionalizację, czyli Kościół ma być otwarty na ludyczność, na miejscowe tradycje i tym podobne zwyczaje. No cóż, już św. Paweł przestrzegał w listach aby nie było podziałów w wspólnotach, że ten jest od Appolosa a inny od Zeusa, albowiem Kościół to przede wszystkim jedność. A tutaj proszę, proponuje się odejść od jedności na rzecz różnorodności regionalnej co pachnie po prostu schizmą.
Zresztą, co tam szukać w Rzymie. W takiej Warszawie na ten przykład wiedziony poprawnością polityczną kardynał Nycz zabronił kapłanom diecezjalnym odprawić Mszę Św. dla narodowców tuż przed Marszem Niepodległości (sic) W tej sprawie wystosowano petycję do kardynała.
To że nasi hierarchowie są unurzani po uszy w różne ciemne sprawki wiadomo nie od dzisiaj, ale żeby zabronić ludziom tego do czego kapłan jest powołany, a więc do odprawienia Mszy Świętej? Darujcie, ale to już jest grzech wołający o pomstę do nieba.
Czy wspomniana Msza zostanie odprawiona zależy oczywiście od kardynała Nycza zachowującego się tutaj prawie jak wszechwładny Richelieu. Cóż mogę więcej jeszcze napisać?
Wydaje mi się, że kardynał musiał głosować na Platformę,stąd takie a nie inne podejście do sprawy narodowej.
Dlatego szacowny kardynale Nyczu pragnę zauważyć, że z nyczem na ten świat przyszedłeś i z nyczem z tego świata też odejdziesz, dlatego staraj się bardzo zachować po sobie dobrą pamięć wśród wiernych. Amen.
