zetjot zetjot
497
BLOG

Edukacja seksualna - szalony sen wariata

zetjot zetjot LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

Oczom nie wierzę:

"W środowym wydaniu gazety(DGP) podano, że 79,4 proc. badanych uważa, że w szkole powinny być zajęcia związane z edukacją seksualną. 46,5 proc. opowiedziało się, by były prowadzone od podstawówki, a 32,9 proc. od szkoły średniej." 

Ocipieliście, ludzie ? 

Zanim coś się zrobi, a szczególnie jeśli to projekt o skali społecznej, to, zamiast wyrywać się z takimi pomyslami jak Filip z konopii, trzeba kwestię wstawić w mozliwie szeroki kontekst i przyjrzeć się jej w tym kontekście, a wtedy się okaże, czy to projekt racjonalny.  Tworzymy model rzeczywistości społecznej oparty na znajomości teorii ewolucji i roli instytucji, a następnie badamy czy dany projekt  mieści się w modelu czy nie.

Edukacja seksualna w szkole ? 

Edukacja jest systemem formalnym, zinstytucjonalizowanym, a więc publicznym.

Zycie seksualne jest sprawą prywatną a właściwie intymną, więc taka opinia jest wyrazem groźnej paranoi.

Życie seksualne nie jest tylko kwestią techniczną lecz kwestią intymnych relacji, a do tego przyszłych, uwarunkowanych rozmaitymi doświadczeniami życiowymi. Rozprawianie o intymnych relacjach w kontekście szkolnej instytucji to brzmi jak szalony sen wariata.

Relacje międzyludzkie kształtują się w toku, zawsze w toku, tak jak kształtują się w rodzinie. Nie można teoretycznie zaprogramować dzieciaka, by potrafił zachować się w relacjach rodzinnych - to się musi odbywać w warunkach naturalnych w trakcie działania. Relacja wychowywania nie może być oddzielona od dzialania, proszę zapytać prof. Nalaskowskiego, to wam, debile, wytłumaczy.The test of the pudding is in the eating. 

Informacja na temat seksualności powinny pojawiać się w odpowiedniej, dyktowanej czasem i okolicznościami sytuacji rodzinnej, a nie w drodze biurokratycznego, sformalizowanego wykladu, bo to brednia. Mówienie o "edukacji seksualnej" jest objawem paranoi. NIkt nie uczy dzieci raczkowania, siadania, chodzenia, oddychania, spania, bo są to zachowania uwarunkowane biologicznie, tak jak i seksualność.  Instynkty działają samoczynnie, nie wolno więc przy nich majsterkować, a i tak zbyt dużo się przy nich kombinuje, czego śwadectwem jest marketing i hiperseksualizacja życia.

Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia - w systemie szkolnym wiedza teoretyczna utrwalana jest jeszcze przez zadania i ćwiczenia praktyczne. Czy te bęcwały proponujące edukację seksualną w ogóle rozumieją co proponują ? Może dzieci będą rysowały cycki, penisy i waginy, o bardziej praktycznych aspektach szkolenia nie wspominając ?

A jeśli rodzice tego nie potrafią, to niech się nauczą. I o tym powinno się informować licealistów w ostatniej klasie liceum, że jako rodzice będą mieli zadanie wychować swoje dzieci, w tym informować ich umiejętnie i dyskretnie o kwestiach rozwoju płciowego. Powtarzam - w ostatniej klasie liceum. W ostatniej klasie liceum jest czas na wychowanie przyszłych rodziców. 

Już kiedyś pisałem, ze edukacja seksualna w szkole to zorganizowana forma pedofilii i zdania nie zmieniam. 

A tak na marginesie, to przypomnę, że już sama edukacja koedukacyjna nie tylko obniża efektywność nauczania, ale dodatkowo jeszcze szkodzi powodując szkody społeczne. Tu widać jak dogmat o równości wyprał wszystkim ludziom bez wyjątku mózgi.

Dodajmy do tego jeszcze jedno zjawisko - idioci drą się na temat  dogmatu o trójpodziale władzy, ale zapominają o jeszcze bardziej podstwowym podziale na sferę prywatną i sferę publiczną.



zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo